Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o zastosowanie aresztu wobec kierowcy autobusu, który spowodował wypadek na warszawskich Bielanach - wynika z informacji przekazanych przez obrońcę kierowcy adwokata Mariusza Bartosiaka.

Obrońca mężczyzny, adw. Mariusz Bartosiak przekazał PAP, że sąd nie uwzględnił wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztu. Zaznaczył również, że jego klient nie otrzymał zarzutu jazdy pod wpływem, ani po użyciu narkotyków.

Bartosiak zaznaczył również, że dalsze kroki w sprawie zależą od prokuratury, która ma teraz siedem dni na ewentualne zażalenie na decyzje sądu.

"To prokuratura zdecyduje o ewentualnych czynnościach procesowych, złożeniu zażalenia, umorzeniu postępowania, czy jednak kierowaniu aktu oskarżenia" - zaznaczył adwokat.

Jak informował portal tvp.info, 25-latkowi zarzucono posiadanie narkotyków i spowodowanie przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji.

Wcześniej rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie informowała, że kierujący autobusem został zatrzymany po przeprowadzeniu badania "narkotesterem". "Badanie to wykazało obecność substancji psychotropowej w organizmie" – podawała Mirosława Chyr. Dodała, że zatrzymamy w obecności funkcjonariuszy policji oświadczył, iż po raz ostatni zażywał amfetaminę 3 lipca 2020 r. Poinformowała również, że w toku przeprowadzonych czynności zabezpieczono substancję psychotropową, a także akcesoria, które mogą być wykorzystywane przy zażywaniu narkotyków.

We wtorek około godz. 10.30 policjanci zostali powiadomieni o zdarzeniu, do którego doszło na ul. Klaudyny na warszawskich Bielanach. Kierowca miejskiego autobusu linii 181 uderzył tam w cztery zaparkowane pojazdy i latarnię. Jedna osoba, pasażerka autobusu, została z ogólnymi potłuczeniami przewieziona do szpitala. (PAP)

Autor: Marcin Chomiuk