Komisja Europejska wezwała m.in. Polskę do wdrożenia dyrektywy UE w sprawie zwalczania niegodziwego traktowania w celach seksualnych i wykorzystywania seksualnego dzieci oraz pornografii dziecięcej. Nasze przepisy regulujące odpowiedzialność za te przestępstwa nie są dostosowane do współczesności
Technologie informacyjno-komunikacyjne coraz częściej i szerzej wykorzystywane są do działań mających na celu seksualne wykorzystanie dziecka. Działania takie mogą chociażby polegać na manipulowaniu, wykorzystywaniu, zmuszaniu bądź zastraszaniu dziecka w celu zachęcenia lub zmuszenia np. do zaangażowania się w aktywność seksualną, udziału w wytwarzaniu materiałów zawierających treści seksualne, obserwowania czynności seksualnych, niestosownych zachowań, jak chociażby rozbieranie się przed kamerą internetową. Seksualne wykorzystanie w cyberprzestrzeni łatwo może być błędnie zinterpretowane, w szczególności przez dziecko, jako dokonywane za jego zgodą. Dzieci przyjmują także często, że zachowania te są podejmowane między rówieśnikami, kolegami, znajomymi – podczas gdy nie wiadomo, kto jest rzeczywistym odbiorcą końcowym np. treści udostępnianych w sieci. Działania w cyberprzestrzeni niejednokrotnie ułatwiają dziecku podejmowanie czynności, które w normalnej rzeczywistości byłoby dla niego nieakceptowalne.

Dla zysku

Sprawcy przestępstw seksualnych wobec dzieci nie zawsze są pedofilami i dostrzeżenie tego faktu ma fundamentalne znaczenie – szczególnie w przypadku cyberprzestrzeni. Badania wskazują na to, że u mniej więcej połowy sprawców przestępstw seksualnych z udziałem dzieci kliniczna pedofilia nie jest diagnozowana, a sprawcy takich przestępstw coraz częściej kierują się chęcią zysku. Działania pedofilów w cyberprzestrzeni najczęściej dotyczą tworzenia stron przeznaczonych do wymiany informacji i doświadczeń oraz materiałów pornograficznych z udziałem dzieci, groomingu i reklamowania turystyki seksualnej, podczas gdy profesjonalne produkowanie materiałów pornograficznych z udziałem dzieci oraz poszukiwanie i pozyskiwanie dzieci w celu wykorzystania ich do prostytucji stanowi raczej domenę zorganizowanej przestępczości, niemającej nic wspólnego z pedofilią.

Profil przestępcy

Prowadzone na świecie badania dotyczące sprawców przestępstw o charakterze seksualnym przeciwko dzieciom w cyberprzestrzeni wskazują na to, że jest to grupa w większości odrębna od sprawców działających w rzeczywistym świecie. W przeważającej większości są to biali, wykształceni, pracujący mężczyźni w wieku 26–39 lat, o ponadprzeciętnym poziomie inteligencji, pozostający w związkach, bez uprzednich konfliktów z prawem. Uderzająca jest w tym przypadku „zwyczajność” sprawców, która stoi w sprzeczności z powszechnym poglądem, że osoby mające jakiekolwiek związki chociażby z pornografią dziecięcą w sieci są w zdecydowanej większości obciążone dewiacjami.
Niestety coraz częściej sprawcami przestępstw o charakterze seksualnym przeciwko dzieciom są także ich rówieśnicy. I chociaż w zdecydowanej większości przypadków zachowania między rówieśnikami mają z założenia raczej charakter przemocy rówieśniczej, to nie zmienia to faktu, że niejednokrotnie u podstaw takiej przemocy leży seksualne wykorzystanie ofiary, np. przez rozpowszechnianie intymnych zdjęć uzyskanych w trakcie sextingu (od ang. sex i texting, tj. wysyłanie wiadomości SMS o podtekście seksualnym).

Internet – narzędzie przestępstwa

Cyberprzestrzeń, dając techniczne możliwości nieograniczonego dostępu do szerokiego odbiorcy, pozostaje w dużej mierze środowiskiem nieuregulowanym, co powoduje, że często jest wykorzystywana zarówno jako miejsce poszukiwania potencjalnych ofiar do wykorzystania seksualnego, jak i narzędzie ułatwiające popełnienie takich przestępstw. Sprawców seksualnych przestępstw w sieci cechują zwykle ostrożność i dość duże umiejętności techniczne, w tym znajomość metod pozwalających na mniej lub bardziej skuteczne ukrycie swojej tożsamości. Złożoność, rozległość i zmienność przestrzeni wirtualnej umożliwiają też wyszukiwanie ofiar daleko od miejsca pobytu sprawcy, a tym samym pozwalają na wykorzystywanie braku konwergencji rozwiązań prawnych w różnych krajach – co wielokrotnie ułatwia uniknięcie odpowiedzialności.
Jednocześnie zwykli użytkownicy sieci często wykazują się brakiem świadomości zagrożeń, które mogą być ich udziałem w cyberprzestrzeni, bądź dość lekkomyślnie przyjmują, że zagrożenia te ich nie dotyczą. Na przykład w procesie groomingu, czyli nagabywania dziecka w sieci, sprawcy mogą z powodzeniem wykorzystywać informacje udostępniane w mediach społecznościowych nie tylko przez najmłodszych, lecz także przez ich rodziców.
Dzieci, które są ofiarami wykorzystania seksualnego w cyberprzestrzeni, często nie ujawniają tego faktu ze strachu, poczucia wstydu lub nawet braku świadomości, że zostały wykorzystane – szczególnie w przypadku tak zwanej wirtualnej pornografii. To wszystko powoduje, że sprawcom przestępstw seksualnych w cyberprzestrzeni często udaje się uniknąć odpowiedzialności karnej. Mają na to wpływ także pewne zakorzenione, acz z gruntu nieprawdziwe założenia, np. że jeśli ktoś chce znaleźć w sieci materiały pornograficzne (chodzi o zwykłą pornografię – nie dziecięcą), to musi aktywnie ich szukać i nie jest możliwe zetknięcie się z nimi bez chęci ich pozyskania. To powoduje, że prezentowanie w cyberprzestrzeni pornografii dzieciom w wielu przypadkach pozostaje bezkarne.
Społeczna szkodliwość seksualnego wykorzystania dziecka jest tak duża i trwała, że uzasadnia interwencję prawnokarną, nawet szerszą, niż gdyby ofiarą była osoba dorosła. Dziecko, m.in. ze względu na stopień swojego rozwoju psychofizycznego i społecznego, w wielu wypadkach nie jest w stanie zdać sobie sprawy ze skutków zachowań, do których jest zmuszane lub zachęcane. Trzeba podkreślić, że zmuszanie dziecka w tym kontekście nie zawsze musi oznaczać użycie przemocy fizycznej bądź psychicznej. Będzie nim także przełamanie jego obiekcji czy niechęci do pewnego rodzaju zachowań. Zachęcaniem będzie utwierdzenie dziecka w przekonaniu, że to, co robi, czy też ma zamiar zrobić, jest dobre i słuszne.
Społeczne skutki seksualnego wykorzystania dzieci to nie tylko efekt naruszenia tabu, jakim jest skrzywdzenie dziecka, ale także między innymi wzrost odsetka osób nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie, cierpiących na różnego rodzaju zaburzenia w sferze kontaktów interpersonalnych czy zwiększone ryzyko powielania w przyszłości negatywnych doświadczeń ofiary w sferze seksualnej – także w stosunku do dzieci. Są też wymierne skutki finansowe związane z kosztami leczenia i terapii pokrzywdzonych dzieci i ich bliskich. Cyberprzestrzeń dodatkowo obciąża ofiary seksualnego wykorzystania, bowiem każdorazowe udostępnienie np. materiałów pornograficznych z udziałem ofiary powoduje jej dalszą wiktymizację.
Określenie, choćby szacunkowe, liczby dzieci wykorzystywanych seksualnie wyłącznie w cyberprzestrzeni nie jest w zasadzie możliwe, chociażby dlatego, że także materiały obrazujące wykorzystanie w rzeczywistym świecie (zdjęcia, filmy pornograficzne), jeśli tylko zostaną upublicznione w sieci teleinformatycznej, stanowić będą wykorzystanie online. Jednocześnie zdarzenia sprzed wielu nawet lat w chwili ich udostępnienia w cyberprzestrzeni stają się niejako nowym wykorzystaniem, tym razem w przestrzeni wirtualnej.

Nowelizacja nie pomoże

Polski kodeks karny nie zapewnia dziecku wystarczającej ochrony przed seksualnym wykorzystaniem w cyberprzestrzeni, a nowelizacja z czerwca 2019 r. w mojej ocenie także w żaden sposób nie wpłynęłaby na zakres takiej ochrony. Nie została wykorzystana szansa uporządkowania przepisów karnych regulujących odpowiedzialność za przestępstwa seksualne przeciwko małoletnim i dostosowania ich do wymogów współczesności. Co więcej, uważam, że nowelizacja nie wpłynęłaby znacząco na zwiększenie ochrony dziecka także w świecie rzeczywistym, gdyż koncentruje się w zasadzie wyłącznie na zaostrzeniu kary, nie podejmując próby zmierzenia się z niedoskonałością istniejących przepisów stanowiących o tym, jakie czyny i w jakich okolicznościach są przestępstwem o charakterze seksualnym przeciwko dziecku.
Zmiany w kodeksie wielokrotnie prowadzą do nadmiernej kazuistyki. Już w obecnym brzmieniu art. 197 k.k. jest mocno rozbudowany, a nowelizacja jeszcze bardziej szczegółowo reguluje odpowiedzialność karną, wprowadzając kolejne kwalifikowane postaci przestępstwa zgwałcenia. Również art. 200 k.k. zostaje znacznie uszczegółowiony, między innymi przez wprowadzenie zupełnie nowej, dodatkowej granicy ochrony małoletniego – na poziomie 7. roku życia. Jest to rozwiązanie zaskakujące, niezrozumiałe i niemające uzasadnienia. Wprowadzenie szczególnie chronionej kategorii – dziecka poniżej 7. roku życia – może powodować osłabienie ochrony dzieci powyżej tego wieku. Jeśli już jednak ustawodawca jest zdecydowany na posługiwanie się kolejną kategorią wiekową, to o wiele bardziej racjonalne byłoby określenie jej na umownie ustalonym poziomie wieku dojrzewania, nie zaś granicy 7 lat, zaczerpniętej – jak się wydaje – z kodeksu prawa kanonicznego, gdzie dziecko oznacza osobę poniżej tego wieku. Powyżej zaś prawo kanoniczne posługuje się pojęciem „małoletni”, co nie zmienia faktu, że ochroną przed seksualnym wykorzystaniem prawo to obejmuje osoby do ukończenia 18. roku życia.
Ustawodawca nie zdecydował się także na zmianę definicji i zakresu karalności groomingu (art. 200a k.k.). Grooming co do zasady jest działaniem mającym na celu umożliwienie sprawcy seksualnego wykorzystania dziecka – przez przygotowanie ofiary, nie zaś przygotowanie przestępstwa samego w sobie. Już samo oddziaływanie sprawcy na pokrzywdzonego, nawet jeśli nie doprowadzi do zakładanego przez sprawcę celu, może mieć poważne konsekwencje dla dziecka. Badania wskazują na to, że sam proces groomingu i jego metody użyte wobec ofiar – nawet jeśli nie dojdzie do seksualnego wykorzystania dziecka – w sferze psychicznej mogą wywoływać długofalowe skutki porównywalne ze skutkami fizycznego wykorzystania. W związku ze zmieniającym się charakterem najbardziej powszechnych działań, które mogą i powinny być uznane za seksualne wykorzystanie dziecka w cyberprzestrzeni, kwestią podstawową staje się zatem przedefiniowanie samego pojęcia groomingu. Jeszcze nie tak dawno, niezależnie od metod osiągania celu, seksualne wykorzystanie dziecka było czynnością dokonującą się w świecie rzeczywistym. Cyberprzestrzeń służyła co najwyżej do nawiązania kontaktu z dzieckiem i zwabienia go w określone miejsce. Rozwój technik teleinformatycznych powoduje, że wykorzystanie seksualne może mieć miejsce również wyłącznie w cyberprzestrzeni. Także uznanie, że sprawca używa np. podstępu w stosunku do dziecka, choćby podając się za jego rówieśnika, też w wielu przypadkach nie musi mieć miejsca. Sprawcy coraz częściej nie ukrywają ani swoich zamiarów, ani tego, że są dorośli. Wykorzystają poczucie wyobcowania dziecka, potrzebę bliskości. Dzieci często dobrowolnie zgadzają się na czynność seksualną przekonane, że są zakochane. Nie ma przymusu, podstępu czy groźby, jest tylko wcześniejsze odpowiednie „przygotowanie”.
Nowelizacja nie dotyczy też art. 202 par. 4b k.k. regulującego kwestie pornografii wirtualnej (pozorowanej, generowanej). Nadal poza nawiasem zachowań nagannych pozostają te związane z wytworzonym lub przetworzonym wizerunkiem małoletniego (niekoniecznie ukazującego czynność seksualną, lecz np. odwzorowującego w sposób szczególny jego strefy intymne, bądź też dotyczącego nagości czy zachowań seksualnych osób dorosłych w sposób celowy sprawiających wrażenie dzieci).
Niezwykle istotna w odniesieniu do wykorzystania seksualnego dziecka w cyberprzestrzeni jest kwestia ograniczenia specjalnej ochrony zapewnianej małoletniemu do momentu ukończenia przez niego 15. roku życia, podczas gdy wyniki prowadzonych na świecie badań wskazują na to, że w dzisiejszych czasach większość przestępstw o charakterze seksualnym w cyberprzestrzeni dotyczy dzieci starszych, powyżej tego wieku. Także w odniesieniu do przestępstwa zgwałcenia, które notabene także jest możliwe w cyberprzestrzeni, niezrozumiałe wydaje się pozostawienie lat 15 jako granicy, powyżej której nie przysługuje dziecku dodatkowa ochrona prawa.
To tylko niektóre problemy wymagające kompleksowej i szybkiej zmiany przepisów prawa karnego. Niestety postęp, a w szczególności rozwój technologii teleinformatycznych, zawsze będzie wyprzedzać rozwój prawa, nie tylko zresztą karnego. Proces jego stanowienia wymaga bowiem szczególnej rozwagi oraz zabezpieczenia interesów jednostki. Jednocześnie formy zagrożeń wynikających z szerokiego użytkowania ICT szybko ewoluują, utrudniając tym samym jednoczesne dostosowywanie przepisów prawnych. Stąd tak ważne jest, aby nie tylko język, jakim posługuje się współczesna technologia, został przełożony na język prawa, lecz przede wszystkim, aby tworzone prawo obejmowało możliwie najszerszy krąg zachowań w cyberprzestrzeni.