Po tym, jak były król Hiszpanii Juan Carlos I opuścił kraj, pojawiły się żądania likwidacji monarchii. Paradoksalnie w jej obronie stanął socjalistyczny premier Pedro Sanchez.
Szef hiszpańskiego rządu postawił sprawę jasno: – Osądowi podlegają osoby, a nie instytucje.
Pozytywnie ocenił również decyzję byłego króla, który opuścił kraj i prawdopodobnie przebywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
– Szanujemy decyzję podjętą przez rodzinę królewską, ponieważ dystansuje się ona od zachowań, które potencjalnie można by zakwalifikować jako nieprawidłowe. Nie kwestionujemy jednak systemu partyjnego, kiedy w poszczególnych ugrupowaniach dochodzi do przypadków korupcji – oznajmił polityk Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), wyrażając jednocześnie uznanie dla „pracy i zaangażowania” obecnego monarchy – Filipa VI. Prawdopodobnie to właśnie zasiadający od 2014 r. na tronie król wymógł na swoim ojcu, żeby udał się na wygnanie.
Tymczasem stanowisko Sancheza ucina pojawiające się coraz częściej i głośniej żądania – również ze strony współrządzącej skrajnie lewicowej Unidas Podemos – likwidacji monarchii. „Ucieczka Juana Carlosa Burbona za granicę jest aktem niegodnym byłej głowy państwa i stawia monarchię w wyjątkowo kompromitującym świetle. Z szacunku dla obywateli Hiszpanii i demokracji Juan Carlos I musi odpowiedzieć na swoje działania w Hiszpanii” – napisał na Twitterze lider Podemos i wicepremier Pablo Iglesias. Wobec byłego monarchy toczy się śledztwo w sprawie korupcji, prania brudnych pieniędzy, posiadania kont w rajach podatkowych i innych nieprawidłowości finansowych. Wśród zarzutów hiszpańskich i szwajcarskich prokuratorów jest przyjęcie 100 mln euro łapówki od Arabii Saudyjskiej za przekonywanie jednego z hiszpańskich koncernów, by zgodził się budować szybką kolej z Rijadu do Mekki.
W liście, w którym ogłosił, że opuszcza Hiszpanię, Juan Carlos zastrzegł jednak, że jest gotów stanąć przed obliczem wymiaru sprawiedliwości.
Obrona monarchii w wykonaniu Sancheza nie jest czymś do końca oczywistym. PSOE nie należy do szczególnych zwolenniczek tego ustroju. Premier zdaje sobie jednak sprawę, że w tym momencie występując z inicjatywą utworzenia republiki, mógłby politycznie więcej stracić niż zyskać. 47 proc. Hiszpanów uważa, że król-emeryt padł ofiarą antymonarchistycznej kampanii, a 64 proc. jest zadowolonych z pracy obecnego króla. Od momentu gdy zasiadł na tronie, Filip VI starał się zabiegać o naprawę wizerunku rodziny królewskiej, mocno nadszarpniętego również przez jego ojca. W tym celu zmniejszył swoją pensję i zrzekł się prawa do dziedziczenia majątku po Juanie Carlosie.
Hiszpanie przez lata wybaczali byłemu monarsze wystawne życie, brak zainteresowania poddanymi i niemal otwarte zdradzanie żony – Zofii. Król kojarzył im się bowiem wciąż z przywróceniem demokracji po śmierci Francisco Franco w 1975 r.
Punktem zwrotnym okazało się polowanie na słonie w Botswanie w 2012 r., podczas którego Juan Carlos złamał biodro. Nieprzychylne monarchii media i lewicowi politycy wykorzystali to w kampanii wymierzonej w króla. Oskarżali go o pozwalanie sobie na kosztowne rozrywki w czasie, gdy Hiszpania borykała się z kryzysem gospodarczym. Ponad 60 proc. ankietowanych oceniało go źle i chciało, by ustąpił. Abdykował dwa lata później. Jak widać, wciąż był jednak wizerunkowym ciężarem dla rodziny królewskiej.