W raportach kanadyjskiego Coroners Service "zabójstwo" jest terminem neutralnym, który oznacza tyle, że do śmierci Roberta Dziekańskiego doszło w wyniku działania innych osób, ale nie przypisuje nikomu konkretnie winy za śmierć Polaka.
Koroner ocenił także, że Dziekański zmarł na skutek arytmii serca spowodowanej zatrzymaniem jego pracy w wyniku wielokrotnego użycia paralizatora przez policjantów.
Raport koronera najprawdopodobniej zamknie sprawę śmierci Polaka. Wcześniej śledztwo w tej sprawie umorzyła także polska prokuratura.
Do feralnego zdarzenia na lotnisku w Vancouver doszło 14 października 2007 roku. Robert Dziekański zmarł po tym, gdy policjanci próbowali go obezwładnić używając tasera (paralizatora).
Jak wynikało z nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zrobił na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie w stosunku do pracowników lotniska i policjantów. Był jednak najprawdopodobniej zmęczony po długim locie i dziesięciu dodatkowych godzinach spędzonych na samym lotnisku - w tym czasie nikt nie skierował go do dalszej części lotniska, a Dziekański nie żadnego języka poza polskim. Ustalono później, że pomimo swojego zachowania, mężczyzna nie stanowił zagrożenia dla pracowników lotniska i policjantów.