Janusz Palikot zapewnia, że w jego partii nie funkcjonują haracze od posad. Szef Twojego Ruchu przekonuje, że nie ma od kogo ich pobierać, bo nie ma funkcjonariuszy. "Wprawdzie jest tych pięćdziesięciu nieopodatkowanych radnych, ale co to jest w porównaniu z tysiącami funkcjonariuszy PSL-u w różnych spółkach" - mówił na konferencji szef Twojego Ruchu.

Palikot dodał, że kiedy był w Platformie Obywatelskiej funkcjonowała podobna zasada co u ludowców. Zaznaczył jednak, że Platforma "nie była tak głupia jak PSL", by to wpisywać do oficjalnych dokumentów wewnątrzpartyjnych. "Było wiadomo, że jak ktoś pracuje w jakimś sejmiku to musi odpalić 2-3 procent, to zależało od stanowiska".

Palikot przekonywał, że jego taryfikator nie dotyczył, bo jego dary na rzecz PO były tak duże, że nikt od niego niczego nie oczekiwał.

"Gazeta Wyborcza" dotarła do uchwały Rady Naczelnej PSL z 2003 roku. Określa ona dokładnie, że 3 procent od swojej pensji mają płacić urzędnicy agencji resortowych, dyrektorzy, szefowie spółek skarbu państwa, ale też parlamentarzyści, ministrowie, czy samorządowcy. Uchwała dotyczy osób "rekomendowanych przez PSL". Jest w niej też zapis dyscyplinujący, mówiący o tym, że kto nie odda 3 procent, straci rekomendację Stronnictwa.