Władysław Kosiniak-Kamysz deklaruje, że nie weźmie udziału w niedzielnym referendum. Minister pracy powiedział w radiowej Jedynce, że w ogóle nie powinno się ono odbyć, a zaoszczędzone pieniądze można by przeznaczyć na pomoc rolnikom.


Gość Jedynki wskazywał, że na przykład najważniejsze z jego punktu widzenia pytanie o rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika obecnie nie ma już sensu, bo parlament przy udziale posłów PSL już uchwalił takie regulacje."To pytanie obecnie jest bezzasadne" - dodał minister.

Zdaniem Władysława Kosiniaka-Kamysza, organizowanie niedzielnego referendum, jak i tego zaproponowanego przez prezydenta Andrzeja Dudę, to marnotrawienie pieniędzy, które mogłyby trafić na przykład do rolników, poszkodowanych przez suszę albo na inny ważny cel społeczny. Poza tym - mówił minister pracy - frekwencja w najbliższym referendum prawdopodobnie nie osiągnie 50 procent, więc nie będzie ono wiążące.

Według gośćia Jedynki, dużo lepszym pomysłem byłoby zorganizowanie referendum za rok, a nie w trakcie kampanii wyborczej. Pytania powinny dotyczyć nie kwestii doraźnych, ale raczej "ogólnopolitycznych", takich jak wejście do strefy euro - podkreślał minister pracy.