W silnej eksplozji gazu ziemnego w Baltimore, w stanie Maryland, do jakiej doszło w poniedziałek zginęła jedna kobieta, a 7 innych osób odniosło poważne rany. osoby te zostały przewiezione do szpitali. W wyniku wybuchu trzy budynki całkowicie legły w gruzach.

Według lokalnego programu telewizji WZJ wybuch miał miejsce kilka minut przed godziną 9 rano czasu miejscowego (godz. 15 w Polsce). Po gruzami wciąż mogą być żywi ludzi - uważają koordynatorzy akcji ratowniczej, która była prowadzona do późnego wieczora i będzie kontynuowana także w nocy.

Przeszukiwane jest rumowisko i sprawdzane najbliższe otoczenie. Służby sprawdzają, czy wszyscy są bezpieczni.

Siła eksplozji i odłamki uszkodziły okna i drzwi w co najmniej 16 pobliskich domach. Uszkodzenia zgłaszano nawet w budynkach oddalonych o pięć przecznic od wybuchu.

Na miejsce katastrofy przybyła m.in. ekipa Amerykańskiego Czerwonego Krzyża. Pomaga mieszkańcom, którzy stracili dach nad głową i przy bardzo upalnej pogodzie, jaka panuje na Wschodnim Wybrzeżu rozdaje ludziom wodę.

Z pomocą poszkodowanym natychmiast po wybuchu ruszyli mieszkańcy z najbliższej okolicy.

"To było katastrofalne. To było, jak bomba, czy coś takiego, co ogląda się w innych krajach, gdzie są bombardowania (…) Kiedy tam dotarłem, usłyszałem wołania o moc. To było coś, czego nigdy więcej nie chciałbym już zobaczyć" – powiedział w rozmowie z telewizją WZJ Dean Jones.

Dziennik „Baltimore Sun” powołując się na strażaków poinformował, że była to eksplozja gazu ziemnego. Dokładna przyczyna wciąż pozostaje nieznana.

„Jesteśmy na miejscu zdarzenia i ściśle współpracujemy ze strażą pożarną przy zabezpieczaniu terenu. Załogi pracują nad zamknięciem dopływu gazu w najbliższych budynkach. Dopiero po odcięciu gazu będziemy mogli rozpocząć bezpieczną dla ekip ocenę sytuacji" - powiedział w rozmowie z gazetą rzecznik koncernu gazowego Richard Yost.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)