Prezydent USA Donald Trump bardzo mocno akcentuje, że Stany Zjednoczone wracają do roli "globalnego dominanta"; jest chęć pokazania światu, że USA są graczem niezwykle ważnym ale i trudnym - ocenił wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS).

W poniedziałek w Helsinkach odbyło się spotkanie prezydentów USA i Rosji: Donalda Trumpa i Władimira Putina.

Terlecki został zapytany we wtorek w Polsat News o wypowiedź Trumpa w kontekście domniemanych ingerencji Moskwy w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Putin zapewnił, iż państwo rosyjskie nigdy nie ingerowało i nie zamierza ingerować w wewnętrzne sprawy USA, w tym w procesy wyborcze. Trump podkreślił z kolei, że nie widzi żadnego powodu, by wierzyć, że Rosja ingerowała w przebieg wyborów w 2016 roku na jego korzyść, wbrew wnioskom przedstawionym mu przez amerykański kontrwywiad. Pytany komu wierzy ws. Russiagate - FBI czy Putinowi - amerykański prezydent powiedział, że ma powody wierzyć obu stronom.

Zdaniem wicemarszałka Sejmu, prezydent USA "przede wszystkim lubi błysnąć jakąś zaskakującą wypowiedzią". "Nie wierzę w to, żeby to oznaczało jakieś wotum nieufności wobec służb ze strony prezydenta" - ocenił.

Terlecki stwierdził również, że "jest taka chęć pokazania światu, że Stany Zjednoczone są graczem niezwykle ważnym ale i trudnym - w tym sensie, że czasem zaskakującym".

"Trump bardzo mocno akcentuje, że Stany Zjednoczone wracają do roli takiego globalnego dominanta (...), czego nie było za poprzednika" - podkreślił polityk PiS.

Jak mówił, "te rozmaite zaskakujące ruchy" - m.in. spotkanie z przewodniczącym Korei Płn. Kim Dzong Unem - "pokazują znaczenie, pozycję i siłę Ameryki w relacjach międzynarodowych".

"Słyszę takie głosy utyskiwania, że to źle dla nas. Myślę, że przeciwnie - to dobrze dla nas" - ocenił Terlecki.

Według niego, kluczowe jest m.in. "wyraźne wzmacnianie" przez USA bezpieczeństwa Polski oraz poparcie dla inicjatywy Trójmorza.

Poniedziałkowe spotkanie prezydentów Stanów Zjednoczonych i Rosji w Helsinkach było pierwszym szczytem amerykańsko-rosyjskim od objęcia w styczniu 2017 r. urzędu przez Donalda Trumpa.

W czasie konferencji prasowej po rozmowach, obaj prezydenci, wyrażali zadowolenie z przebiegu rozmów, określając je jako udane. Wskazywali jednocześnie, że dotychczasowy okres w relacjach amerykańsko-rosyjskich był trudny, a - zdaniem prezydenta USA - wręcz najgorszy w historii. Trump stwierdził zarazem, że "zmieniło się to cztery godziny temu" - nawiązując do momentu rozpoczęcia szczytu w Helsinkach.

Putin powiedział, że stanowiska Rosji i USA w sprawie Krymu różnią się. Jak dodał, Trump ocenia, że przyłączenie Krymu było nielegalne, a Rosja uważa tę kwestię za "zamkniętą". Prezydent Rosji mówił, że USA mogłyby wpływać na władze Ukrainy w sprawie realizacji porozumień mińskich. Ocenił, że powinny to czynić "bardziej stanowczo".

Trump powiedział z kolei, że USA są teraz jednym z największych producentów gazu i będą z Rosją konkurować na tym rynku w Europie, gdy powstanie gazociąg Nord Stream 2. (PAP)

autor: Anna Tustanowska