Zmiany w strukturze gospodarstw rolnych powinny być przemyślane. Nie można tego robić kosztem likwidacji dobrze prosperujących przedsiębiorstw rolnych. Bo choć zyskają rolnicy indywidualni, to stracą inne obszary polskiej gospodarki.
ikona lupy />
Media

W cyklu poświęconym groźbie zniknięcia z polskiego krajobrazu znacznej części gospodarstw wielkoobszarowych w efekcie przepisów uchwalonych w 2011 r., pisaliśmy już o społecznych i ekonomicznych skutkach.

Ale warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden, niezwykle istotny aspekt – czy zmiany nie sprawią też, że polskie rolnictwo straci na innowacyjności?

Jak zmiany w rolnictwie, polegające na promowaniu indywidualnych, rodzinnych gospodarstw kosztem wielkich przedsiębiorstw rolnych przełożą się na branże powiązane z sektorem rolniczym? Mowa nie tyko o producentach maszyn i urządzeń, ale też organizacjach, instytutach specjalizujących się w opracowywaniu, rozwoju oraz upowszechnianiu nowoczesnych rozwiązań technologicznych i produkcyjnych.

Polska należy obecnie do największych producentów rolnych oraz eksporterów żywności w Unii Europejskiej. Stało się to możliwe dzięki zmianom, do których doszło w naszym rolnictwie i przemyśle rolno-spożywczym na przestrzeni ostatnich dekad. Jedną z nich było powstanie dużych gospodarstw rolnych, które zapewniły stałe dostawy wysokiej jakości surowca. Bazują one na dzierżawach gruntów należących dawniej do państwowych gospodarstw rolnych (PGR) zlikwidowanych w 1991 r. Przepisy uchwalone w 2011 r. zmieniły warunki umów dzierżawy, zmuszając gospodarstwa wielkoobszarowe do wyłączeniu 30 proc. ziemi na rzecz rolników indywidualnych.
Ponad 150 z 409 spółek rolniczych tego nie zrobiło, licząc na zmianę nieżyciowych regulacji, co oznacza, że gdy wygasną ich umowy dzierżawy, co będzie następowało sukcesywnie do 2033 r., stracą możliwość prowadzenia działalności. Wraz z nimi zlikwidowane zostaną miejsca pracy. Szacuje się, że nawet 40 tys. pracowników może pójść na bruk. Likwidacja dużych graczy nie pozostanie też bez wpływu na łańcuchy dostaw w przemyśle spożywczym. To z kolei może odbić się na eksporcie, na czym straci ostatecznie budżet państwa.
Poza tym duże gospodarstwa są największymi w branży rolniczej odbiorcami nowoczesnych technologii. Gdy ich zabranie, innowacyjność polskiego rolnictwa może ucierpieć.
Jakość i wydajność
ikona lupy />
Media

Unia Europejska stawia na wspieranie gospodarstw rodzinnych, które lepiej służą środowisku

Innowacja – to klucz do postępu i sukcesu, poprawia konkurencyjność i zwiększa wydajność, co jednak nie zawsze budzi entuzjazm. – Szczególnie niebezpiecznie brzmi wzrost wydajności. Poprzez niepohamowany pęd do maksymalizacji zysku i wydajności doprowadzamy do jałowienia gleb, ich osuszania i do pogorszenia dobrostanu zwierząt – uważa Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi (MRiRW). Podkreśla, że Unia Europejska wreszcie to dostrzegła i stawia na wspieranie gospodarstw rodzinnych, które lepiej służą środowisku. – Zdecydowana większość w Polsce to indywidualne gospodarstwa rodzinne. To model, do którego dziś dąży UE. Naszym atutem jest produkcja żywności bardzo dobrej jakości. To jest nasza siła konkurencyjna – mówi minister. Jego zdaniem utrzymaniu takiej pozycji sprzyja rozwój rolnictwa precyzyjnego. Zastosowanie najnowszych maszyn i technologii pozwala na używanie wydajniejszych maszyn, które w coraz mniejszym stopniu oddziałują na glebę, są niskoemisyjne, a dzięki dronom, satelitom pozwalają na znaczącą redukcję stosowanych nawozów i oprysków – informuje Jan Krzysztof Ardanowski i dodaje, że przyjęta niedawno „Strategia zrównoważonego rozwoju wsi, rolnictwa i rybactwa 2030” wskazuje m.in. cele, kierunki interwencji oraz działania, jakie powinny zostać podjęte w perspektywie roku 2030 dla rozwoju innowacji w rolnictwie, w tym na rozwój innowacji, cyfryzacji i przemysłu 4.0 w sektorze rolno-spożywczym.

– Innowacyjność powinna się przejawiać w znalezieniu takich rozwiązań, które pozwolą produkować żywność najwyższej jakości, przy jak najmniejszym udziale chemii, w zgodzie z potrzebami środowiska, w tym zachowaniem poszczególnych gatunków zwierząt gospodarskich – mówi minister.

Musi się opłacać

ikona lupy />
Media

Stopień zaawansowania technologicznego i innowacyjności ma kluczowy wpływ na funkcjonowanie gospodarstwa

W Polsce, podobnie jak w innych krajach na innowacje otwarte są przede wszystkim gospodarstwa, dla których ziemia jest podstawowym źródłem utrzymania. To dla nich droga do optymalizacji produkcji i zysku z działalności.

– Stopień zaawansowania technologicznego i innowacyjności ma kluczowy wpływ na funkcjonowanie gospodarstw rolnych bez względu na ich rozmiar oraz profil prowadzonej działalności. Od wdrożonych innowacji zależy wydajność, skuteczność prowadzonych prac, a także rentowność biznesu – wyjaśnia Marko Borwieck, prezes John Deere Polska i dodaje, że polscy rolnicy coraz bardziej otwierają się na technologie, są świadomi potrzeby ich wprowadzania, co widać na podstawie rosnącej sprzedaży maszyn rolniczych.

Zbigniew Kawalec, prezes firmy QZ Solutions, twierdzi, że na innowacje stawiają i drobni rolnicy i wielkie gospodarstwa, ale skala jest zupełnie inna. – O ile małe gospodarstwa dominują w liczbie klientów, co jest zrozumiałe ze względu na rozdrobienie w branży, to prawdziwym odbiorcą innowacji są duże gospodarstwa. Sięgają bowiem naraz po większą liczbę dostępnych rozwiązań, nie boją się testować nowinek technologicznych. To one napędzają ten segment rynku – podkreśla. Wymienia dwa główne powody. Jeden to konieczność dostosowania się do zmian legislacyjnych, nowych wymogów nakładanych na sektor rolny, zarówno przez polskie, jak i unijne władze. Drugi – to ekonomia, co jego zdaniem jest całkiem zrozumiałe, bo wynika ze skali oszczędności, jaką mogą uzyskać duże gospodarstwa. – Jeśli są na poziomie 5–10 proc. to już jest realny zysk, który w przypadku małych rolników jest mało odczuwalny, bo ich skala działalności jest nieporównywalnie mniejsza. Dlatego gospodarstwa wielkotowarowe lepiej rozumieją potrzebę pójścia z duchem czasu. Mniejsze gospodarstwa stawiają raczej na proste udogodnienia, szczególnie że innowacje nie należą do tanich – mówi Zbigniew Kawalec
Nie tylko maszyny i urządzenia
ikona lupy />
Media

Mniejsze gospodarstwa stawiają raczej na proste udogodnienia, szczególnie że innowacje nie należą do tanich

Innowacyjność w rolnictwie to stosowanie najnowszych dostępnych rozwiązań dotyczących maszyn rolniczych, wykorzystywanych powierzchni, produkcji roślinnej i zwierzęcej, planowania pracy czy innych równie ważnych kwestii prawnych lub biznesowych. Duże gospodarstwa rolne, w przeciwieństwie do małych starają się łączyć wszystkie te dziedziny.

– Mają ku temu warunki, bo ich powierzchnia skłania do sięgania po rozwiązania, z których mali nie skorzystają. Dobrym przykładem jest technologia obrazowania satelitarnego, która pozwala na przykład na pomiar terenu i wyliczenie na tej podstawie ile dokładnie wynosi zapotrzebowanie na nawozy, czy środki ochrony roślin. Daje to nie tylko oszczędności, ale i lepsze plony, czy sprzyja ochronie gleby – tłumaczy Zbigniew Kawalec

Ekspertyzy wykonane na zlecenie MRiRW potwierdzają, że obecnie, aż 95 proc. innowacji i „postępu technicznego” realizowanych jest przez 100 największych podmiotów z branży rolno-spożywczej. Firmy te generują przychody roczne na poziomie 4 mld zł. Większość z nich ma własne laboratoria i działy lub centra badawczo-rozwojowe, a jedynie 30 proc. z tych firm współpracuje z podmiotami sektora nauki takimi jak uczelnie wyższe i instytuty badawczo-rozwojowe.

– Najwięcej innowacji powstaje w gospodarstwach o powierzchni co najmniej 30 ha, zlokalizowanych głównie w centralnej i zachodniej części Polski. Jeśli chodzi o formę prawno-organizacyjną, to głównym motorem innowacyjności są przedsiębiorstwa rolno-spożywcze funkcjonujące w formie spółek prawa handlowego i spółdzielni – mówi Jan Krzysztof Ardanowski. Zwraca uwagę, że nakłady inwestycyjnie systematycznie rosną. W 2010 r. w rolnictwie i łowiectwie wynosiły one 3,7 mld zł, a w 2018 r. już 5,3 mld zł. Do tego 43,5 proc. z nich związane było z budynkami i budowlami, 27,4 proc. z maszynami technicznymi i narzędziami, a 15,4 proc. wydatków przeznaczono na innowacje dotyczące środków transportu. W przeliczeniu na 1 ha użytków rolnych w cenach bieżących wydatki te wynosiły 250,1 zł w 2010 r., a w 2018 r. już 365,9 zł.

Mały też może

ikona lupy />
Media

Zarządcy gospodarstw wielkopowierzchniowych udostępniają grunty pod nowe nasadzenia drzew i biorą także czynny udział w ich pielęgnacji

Zdaniem resortu rolnictwa nie należy jednak przeceniać roli gospodarstw wielkotowarowych w tym zakresie. Dlaczego? Olbrzymie tereny uprawne to ogromne, ciężkie maszyny. Olbrzymie, przemysłowe fermy zwierząt gospodarskich to ogromne zagrożenie dla środowiska i uciążliwość dla okolicznych mieszkańców. Tymczasem, jak podkreśla resort rolnictwa gospodarstwa rodzinne zwiększają swoją efektywność ekonomiczną nie tylko przez stosowanie coraz nowocześniejszych maszyn, ale także dzięki zmianom legislacyjnym, które likwidują zbędne bariery i dają nowe możliwości uzyskiwania dochodów ze sprzedaży produktów. Poprawa sytuacji rolników w łańcuchu żywnościowym to także możliwość otrzymywania odpowiednich dochodów, a w konsekwencji zwiększenie możliwości inwestowania w nowoczesne rozwiązania.

– Ważnym tematem jest łączenie się rolników we wspólne formy pracy, np. w spółdzielnie rolnicze. Wprowadzone w życie nowe przepisy są w moim przekonaniu jednymi z najlepszych w UE. Zrozumienie przez rolników korzyści, jakie one dają, pozwoli im na zdecydowany skok jakościowy, na szeroki dostęp do najnowocześniejszych rozwiązań służących zwiększeniu efektywności gospodarowania bez zagrożeń dla środowiska naturalnego i bioróżnorodności – uważa Jan Krzysztof Ardanowski.

Budująca współpraca

ikona lupy />
Media

Według resortu rolnictwa idealnym pośrednikiem w procesie wdrażania rozwiązań naukowych do praktyki jest doradztwo. Wysokiej klasy specjaliści z ośrodków doradztwa rolniczego są z jednej strony na bieżąco z osiągnięciami nauki, a z drugiej strony mają stały, bezpośredni kontakt z rolnikami i doskonale znają ich potrzeby.

– Niewątpliwie zbliżaniu się nauki z praktyką najbardziej sprzyja wzajemne zaufanie i przekonanie o obopólnych korzyściach. Oczekiwaniu ze strony uczelni, ośrodków badawczych zaangażowania rolników musi towarzyszyć zapewnienie tych ostatnich o konkretnych korzyściach z zastosowania nowych środków czy technologii. Projekty wdrożeniowe muszą być odpowiedzią na konkretne potrzeby gospodarstw – mówi Jan Krzysztof Ardanowski.

– Projektowanie, tworzenie, produkcja prototypów, a następnie seryjnych egzemplarzy maszyn czy nowych systemów wymagają współpracy wielu podmiotów na różnych płaszczyznach: ośrodków akademickich, producentów maszyn i sprzętów czy innych środków, ale też użytkowników końcowych – mówi z kolei Marko Borwieck. Eksperci podkreślają, że w taką stałą współpracę angażują się przede wszystkim gospodarstwa wielkoobszarowe.

Razem dla środowiska

ikona lupy />
Media

Ingerencja państwa w dobrze prosperujący system rolniczy będzie miała katastrofalne skutki również dla pracowników, członków ich rodzin, lokalnych społeczności

W ostatnich dziesięcioleciach, między innymi w związku z intensyfikacją rolnictwa, obserwowany jest znaczący spadek różnorodności biologicznej na terenach rolniczych, ujednolicanie struktury krajobrazu wiejskiego, zanikanie zadrzewień śródpolnych, miedz czy oczek wodnych. Paweł Śliwa, zastępca dyrektora Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego, zwraca uwagę, że aby przeciwdziałać tym negatywnym zjawiskom Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego podejmuje szereg działań we współpracy z lokalnymi samorządami, instytucjami, zarządcami terenów, czy gospodarstwami wielkoobszarowymi. – Jednym z kluczowych zadań w tym zakresie jest tworzenie nowych zadrzewień śródpolnych i przydrożnych. Tego typu założenia, w formie alei, szpalerów czy pasów mają wieloaspektowy wpływ nie tylko na strukturę krajobrazu, jego funkcjonowanie oraz na sposób jego postrzegania przez człowieka. Pełnią też nieocenione funkcje wspomagające gospodarowanie na gruntach rolnych, jak chociażby zapobieganie erozji wietrznej czy wodnej. Zarządcy gospodarstw wielkopowierzchniowych nie tylko udostępniają grunty pod nowe nasadzenia, ale biorą także czynny udział w ich pielęgnacji i podlewaniu – wyjaśnia Paweł Śliwa, zaznaczając, że kolejnym polem do współpracy jest odtwarzanie i rewitalizacja drobnych, śródpolnych zbiorników wodnych, które w ostatnich latach masowo zanikają, a stanowią niezwykle cenne siedliska dla wielu gatunków roślin i zwierząt, w tym dla chronionych płazów.

– Wspólnie podjęte z gospodarstwami wielkoobszarowymi działania w tym zakresie zakończyły się dużym sukcesem, co zachęca do podejmowania kolejnych takich inicjatyw – informuje Paweł Śliwa.

Skutki nie tylko dla innowacji

Zmniejszenie liczby dużych gospodarstw będzie miało wiele negatywnych skutków. Innowacyjność w sektorze spadnie, bo małe gospodarstwa nie przejmą roli, jaką dziś pełnią duże przedsiębiorstwa rolne. – To wymaga pieniędzy, ale i świadomości, że jest to konieczny kierunek rozwoju – mówi Zbigniew Kawalec. Zaznacza, że polskie rolnictwo dość późno w porównaniu z innymi krajami weszło w proces innowacyjności. – Teraz przyszedł czas na kolejną odsłonę modernizacji – nowoczesny sprzęt i środki produkcji. Wygląda na to, że proces ten może zostać zahamowany – tłumaczy. – W tej sytuacji pewnie przyjdzie mi szukać rynku zbytu na moje technologie poza krajem – mówi Zbigniew Kawalec.

– Gospodarstwa wielkoobszarowe spełniają wiele zadań. Są propagatorami nowych technologii i innowacji, ponadto są integratorem środowiska wiejskiego. Gwarantują też w dużej części bezpieczeństwo żywnościowe kraju i przyczyniają się do wzrostu eksportu – podkreśla Mariusz Olejnik, prezes Federacji Związków Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych.

Grzegorz Wysocki, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP zaznacza, że to zasługa kosztów produkcji, które wynikają m.in. ze skali oraz ciągłych inwestycji w sprzęt i technologie. To sprawia, że wygrywają konkurencyjnie z indywidualnymi gospodarstwami rolnymi. – Gdy ich zabraknie, spowoduje to nagły zanik dostaw surowca, co zaburzy łańcuch dostaw. Długofalowym skutkiem będzie wzrost cen surowca, a co za tym idzie – wzrost cen produktów dla konsumentów. Rynek będzie się regulował bardzo długo, ponieważ duże spółki rolne produkują ok. 10 proc. surowców potrzebnych w przemyśle rolniczym – mówi Grzegorz Wysocki. W jego ocenie jakakolwiek ingerencja państwa w dobrze prosperujący system rolniczy, przez wypowiadanie dzierżaw dużym gospodarstwom będzie miała katastrofalne skutki również dla pracowników, członków ich rodzin, lokalnych społeczności, a przez to i dla samego państwa. Producenci rolni, dzierżawcy państwowej ziemi, zmuszeni do likwidacji swojej działalności, będą musieli zwolnić swoich pracowników. – Zamiast dobrze działającej firmy – ubóstwo i zasiłki dla bezrobotnych. Zamiast rozwoju regionów – stagnacja – uzupełnia.

Resort rolnictwa nie obawia się skutków zmian strukturalnych na wsi, twierdząc, że nie chodzi wcale o likwidację gospodarstw wielkoobszarowych. – Nikt tego nie robi. Niejednokrotnie powtarzałem, że w Polsce jest miejsce dla wszystkich rodzajów gospodarstwach rolnych – twierdzi Jan Krzysztof Ardanowski, podkreślając jednak, że główny kierunek to gospodarstwa rodzinne.

Zdaniem prof. dr hab. Walentego Poczty, dziekana Wydziału Ekonomiczno-Społecznego Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, należy jak najbardziej tworzyć warunki do przepływu ziemi, by w ten sposób mogły powstawać silne gospodarstwa rodzinne. Należy jednak przy tym chronić gospodarstwa wielkotowarowe, szczególnie że nie jest ich wiele. – Większość z dużych gospodarstw to bardzo dobrze prosperujące podmioty o bardzo dużym potencjale produkcyjnym, wyposażone w nowoczesną bazę sprzętową i stosujące najnowsze technologie – puentuje Joanna Warecha, działaczka społeczna i dziennikarka specjalizująca się w tematyce rolnej. W jej ocenie likwidowanie dużych gospodarstw pociąga za sobą zerwanie ważnych ogniw współpracy ekonomicznej i społecznej o zasięgu lokalnych, regionalnych, krajowym, europejskim, ale też światowym. - Trzeba chronić przedsiębiorstwa rolne, bo to one mogą być tarczą antykryzysową dla wsi – mówi Joanna Warecha.

Likwidacja dużych i dobrze funkcjonujących przedsiębiorstw rolnych może zaszkodzić całemu rolnictwu

Źródłem postępu w działalności gospodarczej, w tym również w rolnictwie, są innowacje. Powstaje pytanie: które gospodarstwa i przedsiębiorstwa rolnicze są bardziej otwarte na ich wprowadzanie?

Gospodarstwa mogą być dzielone na grupy według różnych kryteriów: np. powierzchni użytków rolnych, wielkości ekonomicznej, liczby zatrudnionych. Te są jednak mało przydatne do udzielenia odpowiedzi. Wydaje się, że tym kryterium powinien być poziom racjonalności gospodarowania, czyli taki sposób, który zapewnia uzyskanie maksymalnego efektu z danych nakładów lub osiągnięcie danego efektu przy minimalnych nakładach, zgodnie z dobrymi praktykami rolniczymi.

Racjonalnie prowadzone mogą być zarówno gospodarstwa o mniejszej powierzchni, np. do 10 ha i dużej np. powyżej 100 ha. Powinny zapewnić uzyskanie dochodu na poziomie parytetowym (nie niższym od poziomu wynagrodzeń w działach pozarolniczych). Powinny być także głównym źródłem utrzymania rodziny rolniczej. Można przyjąć założenie, że bardziej otwarte na innowacje będą gospodarstwa racjonalnie prowadzone. Trudno zakładać, że rolnik będzie zainteresowany wprowadzaniem innowacji w gospodarstwie, które nie stanowi podstawy utrzymania jego rodziny.

W 2016 r. udział gospodarstw będących głównym źródłem dochodów rodziny rolniczej wynosił 34,2 proc. (482,4 tys.) a udział gospodarstw produkujących włącznie na swoje potrzeby wynosił 18,4 proc. (259,5 tys.). Wynika stąd, że w ok. 66 proc. gospodarstw dochody z działalności rolniczej nie były głównym źródłem dochodów rodziny rolniczej. Były to głównie gospodarstwa o mniejszej powierzchni, mające charakter pomocniczych.

Są opinie, że gospodarstwa o mniejszej powierzchni są przyjazne środowisku, występuje w nich większa bioróżnorodność. Ważnym wskaźnikiem w tym zakresie jest udział zbóż w powierzchni zasiewów. W 2016 r. wynosił średnio ok. 70 proc., natomiast w gospodarstwach do 5 ha i 5-10 ha odpowiednio: 77,4 i 78,5 proc., a w gospodarstwach dużych (100 ha i większych) – 62,3 proc. Według zasad dobrych praktyk rolniczych udział zbóż w powierzchni zasiewów nie powinien przekraczać 66 proc. Do tego obsada zwierząt w mniejszych gospodarstwach była niska, niezapewniająca odpowiedniego nawożenia organicznego. Występowało w nich także więcej odłogów i większe zakwaszenie gleb. Uogólniając, można stwierdzić, że gospodarstwa o mniejszej powierzchni (nawet do 20 ha), mające charakter pomocniczych, są mniej otwarte na wdrażanie innowacji.

Zainteresowane wdrażaniem innowacji będą z pewnością gospodarstwa o większej skali produkcji, zarówno rodzinne, głównie indywidualne, jak i osób prawnych. Wielkość gospodarstw powinna zapewniać uzyskiwanie dochodów na poziomie parytetowym.

Skala ta nie jest wielkością stałą. Musi się nieustanie zwiększać z powodu występujących tendencji w zakresie kształtowania się kosztów pracy w gospodarce narodowej, cen środków produkcji nabywanych przez rolników i cen zbytu produktów rolnych.

Tendencje te układają się niekorzystnie dla rolnictwa. W latach 1995–2018 koszty pracy w gospodarce narodowej (głównie wynagrodzeń) wzrosły ponad 6-krotnie, ceny środków produkcji dla rolnictwa ponad 3-krotnie, a ceny produktów rolniczych zbywanych przez rolników tylko ponad 2-krotnie. Skutkiem był spadek jednostkowej opłacalności produkcji rolnej. W tej sytuacji rolnik chcąc uzyskać dochód na poziomie parytetowym musi zwiększać skalę produkcji.

W 1996 r. dochód na poziomie parytetowym, rolnik mógł uzyskać z gospodarstwa o średniej powierzchni 15 ha. W 2017 r. powierzchnia gospodarstwa zdolnego do rozwoju, tzn. uzyskującego dochód z gospodarstwa umożliwiający powiększanie majątku produkcyjnego wynosiła: w gospodarstwach wyspecjalizowanych w uprawach polowych ok. 40 ha, w warzywniczych 7 ha, z uprawami trwałymi 13,6 ha, wyspecjalizowanych w chowie krów mlecznych i trzody chlewnej po ok. 25 ha, a w gospodarstwach o mieszanej strukturze powierzchni ok. 39 ha. Wielkości te wskazują na konieczność zwiększania powierzchni gospodarstw zapewniającej odpowiednią skalę produkcji.

Głównym sposobem na to jest dzierżawa ziemi. Zwiększanie powierzchni przez zakup ziemi prowadzi do zamrażania kapitału, który powinien być wykorzystany w celu modernizacji gospodarstw, właśnie przez wdrażanie innowacji.

Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że dzierżawcy gospodarują efektywniej od właścicieli. Oddzielną grupą są gospodarstwa prowadzone przez dzierżawców, które powstały w wyniku restrukturyzacji gospodarstw państwowych. Stworzono ich ponad 5 tys. o średniej powierzchni 350 ha. W kolejnych latach część dzierżawców wykupiła użytkowane grunty. W 2011 r. dokonano nowelizacji ustawy, która zakładała wyłączenie 30 proc. powierzchni dzierżawionych gruntów na rzecz rolników indywidualnych. Dzierżawcy, którzy się na to nie zgodzili, stracili prawo do dalszej dzierżawy po zakończeniu jej terminu.

Likwidowane w ten sposób gospodarstwa należą do przodujących, są dobrze zorganizowane, profesjonalnie prowadzone i wdrażają nowoczesne technologie. Należą do najbardziej innowacyjnych. Ich profesjonalizm przejawia się stosowaniem właściwych zabiegów agrotechnicznych. Charakteryzują się co prawda większą koncentracją produkcji zwierzęcej, ale jest ona pod ścisłym nadzorem, podlegają bowiem częstszej kontroli ze strony właściwych urzędów, co sprawia, że wszelkie nieprawidłowości są w nich szybciej ujawniane i usuwane. W małych gospodarstwach tak się nie dzieje.

Wreszcie nie można pominąć faktu, że to duże gospodarstwa rolne są nastawione na współpracę z ośrodkami naukowymi, których dokonania są wykorzystywane w prowadzonej przez nie działalności. To ma pozytywny wpływ nie tylko na same gospodarstwa, ale i polskie ośrodki, które dzięki temu są stymulowane do dalszego rozwoju, do opracowywania nowych metod produkcji.

Małe jest piękne, ale życie nie znosi próżni i weryfikuje głoszone hasła. Rolnik musi mieć szansę uzyskania dochodu, który zapewni byt rodzinie na odpowiednim poziomie, co wymaga odpowiedniej skali produkcji. Gdy nie ma możliwości jej zwiększania, zmniejsza się poziom intensywności produkcji, głównie przez ograniczenie lub rezygnację z produkcji zwierzęcej i poszukuje innych źródeł dochodu.

Uważam, że likwidacja dużych i dobrze funkcjonujących przedsiębiorstw rolnych może być ze szkodą dla sektora rolnego. Ucierpi bowiem jego rozwój, który może zostać zahamowany. Nie mówiąc już o tym, że wprowadzenie Europejskiego Zielonego Ładu, który obliguje rolnictwo i przetwórstwo rolno-spożywcze do zmiany sposobu produkcji i konsumpcji z poszanowaniem środowiska naturalnego, jest możliwe przede wszystkim w gospodarstwach otwartych na innowacje.

Ekologia wymaga bowiem ogromnej wiedzy, dostępu do fachowców, by taka produkcja była opłacalna i z korzyścią dla środowiska oraz konsumenta.

W całej Europie występuje tendencja do zwiększania średniej wielkości gospodarstwa. Pytanie tylko, czy należy to robić przez likwidację wielkotowarowych gospodarstw. Aktualnie w użytkowaniu dzierżawców znajduje się nieco ponad 1 mln ha gruntów państwowych. Odebranie tej ziemi nie poprawi struktury małych gospodarstw. Raczej sprawi, że zniszczony zostanie dorobek wielu lat pracy dużych dobrze prosperujących przedsiębiorstw rolnych. Poza tym nie ma pewności, że odbierając dzierżawcom ziemię, małe, indywidualne gospodarstwa rolne, które z niej skorzystają, staną się innowacyjne, wypełniając w ten sposób niszę po zlikwidowanych przedsiębiorstwach rolnych.

Materiał powstał przy współpracy Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w Rzeczypospolitej Polskiej

dgp@infor.pl