Kanadyjscy parlamentarzyści przesłuchiwali przedstawicieli Facebooka w sprawie skandalu związanego z firmą Cambridge Analytica (CA). Komisarz ds. danych osobowych Daniel Therrien przyznał, że wyciek danych może wpływać na wybory w Kanadzie.

Parlamentarna komisja ds. dostępu do informacji, danych osobowych i etyki obecnie ustala, w jakim stopniu wypływ danych z Facebooka mógł naruszyć prywatność kanadyjskich użytkowników tego serwisu. Parlamentarzyści chcieli się dowiedzieć, dlaczego Facebook nie podjął żadnych działań w związku z pozyskaniem i wykorzystaniem przez CA danych 600 tys. Kanadyjczyków bez ich wiedzy i zgody pomimo tego, że o sprawie wiedział już dwa lata temu.

Jak relacjonowały media, czwartkowe przesłuchanie zastępcy dyrektora ds. prywatności w kanadyjskiej filii koncernu Roberta Shermana i odpowiedzialnego za politykę Facebooka w Kanadzie Kevina Chana nie doprowadziło do wyjaśnienia sytuacji. Obaj używali stwierdzeń w rodzaju "trzeba było poinformować o tym wcześniej" oraz przyznawali, że Facebook "był naiwny". Przepraszali też Kanadyjczyków za naruszenie prywatności ich danych osobowych.

Na pytania, czy Facebook w Kanadzie zastosowałby się do podobnych rozwiązań podwyższenia ochrony prywatności, jak obecnie wprowadzane są w UE, nie mieli jednak konkretnych odpowiedzi. Jak podał portal telewizji publicznej CBC, konserwatywny deputowany Peter Kent powiedział, że kanadyjscy parlamentarzyści zostali ostrzeżeni przez Facebooka, iż większa ochrona prywatności w Kanadzie skutkowałaby wycofaniem się Facebooka z inwestycji w tym kraju.

Z parlamentarną komisją spotka się też Christopher Wylie - podały media. Kanadyjczyk, współtwórca Cambridge Analytica i do 2014 roku jej pracownik, został miesiąc temu zaproszony przez parlamentarzystów, a obecnie trwa ustalanie dokładnej daty posiedzenia komisji.

Federalny komisarz ds. prywatności, Daniel Therrien (odpowiednik polskiego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych) powiedział we wtorek komisji, że choć nie widział jeszcze dowodów na to, że przejęcie danych użytkowników Facebooka mogło mieć wpływ na wybory w Kanadzie, teoretycznie było to możliwe.

Therrien rozpoczął miesiąc temu dochodzenie w związku z otrzymaniem skarg na Facebooka. Pierwszym etapem dochodzenia jest ustalenie, czy nie naruszono prywatności danych osobowych kanadyjskich użytkowników. W trakcie dochodzenia kanadyjski urząd będzie współpracował ze swoim brytyjskim odpowiednikiem, a własne dochodzenie w sprawie Facebooka wszczął również komisarz ds. prywatności prowincji Quebec.

Federalny komisarz ds. prywatności systematycznie przypomina, że należy wzmocnić ochronę danych w kanadyjskim prawie. Therrien powiedział parlamentarzystom, że czas na samoregulacje w sprawie ochrony danych osobowych – jak to ma miejsce w przypadku partii politycznych – już się skończył.

Afera wykorzystania danych z Facebooka do wpływania na wybory jest w Kanadzie śledzona z tym większą uwagą, że w tym roku w Ontario, Quebec i Nowym Brunszwiku odbędą się wybory do parlamentów prowincji, zaś w 2019 roku wybory federalne. Będą się też odbywać wybory municypalne.

Telewizja CBC we współpracy z ProPublica, niezależną organizacją medialną z USA, rozpoczęła projekt, który ma ujawniać kto stoi za pojawiającymi się w internecie reklamami politycznymi. Zainteresowani mogą zainstalować specjalne rozszerzenie dla przeglądarek internetowych – Facebook Political Ad Collector. Jeśli użytkownik loguje się do Facebooka, a kanadyjskich użytkowników tego serwisu są 23 mln, i pojawiają się reklamy, aplikacja prosi o zaznaczenie, czy jest to reklama polityczna, czy też nie.

Zgromadzona w ten sposób baza danych o reklamach pozwoli na wyświetlenie odpowiedzi na pytanie „dlaczego to widzę” z wyjaśnieniem, kto jest nadawcą reklamy, dlaczego jest ona emitowana i do jakiej grupy odbiorców jest kierowana. Aplikacja nie rejestruje prywatnych postów. Nie są też w niej gromadzone dane o użytkownikach Facebooka, które pozwoliłyby ich zidentyfikować. W Kanadzie podobną współpracę z ProPublica nawiązał dziennik „The Globe and Mail”. Podobne bazy danych o reklamach politycznych były już testowane m.in. w USA, Australii i niektórych krajach europejskich.

Miesiąc temu premier Kanady Justin Trudeau ostrzegł, że Kanada musi chronić systemy przeprowadzania wyborów w związku z groźbą zagranicznej ingerencji w wybory. Ostrzeżenia przed możliwą ingerencją Rosji przekazywano już Kanadzie. Jak podawał w czwartek „The Globe and Mail”, podczas wizyty w Londynie Trudeau powiedział, że Rosja używała już narzędzi cyberwojny jako części szerszych prób ataku na system międzynarodowy. „Są ludzie, są kraje, które nie podzielają naszych wartości i naszego podejścia do wolności oraz porządku bazującego na regułach” - podkreślił Trudeau.