Pomimo wyznaczonego na wtorek terminu zakończenia rozmów, Ruch 5 Gwiazd i Partia Demokratyczna przeciągały negocjacje, a wczoraj liderzy obu ugrupowań poszli osobno na konsultacje do prezydenta Sergia Mattarelli. Powodem były nieporozumienia w sprawie kluczowych posad w gabinecie.
Początkowo Partia Demokratyczna nie godziła się, by na czele nowego rządu stanął dotychczasowy premier Giuseppe Conte, który kierował przez ostatnie 14 miesięcy gabinetem Ruchu 5 Gwiazd i Ligi. Profesor prawa, który przez długi czas był postrzegany jako technokrata bez dużego politycznego zaplecza, w ostatnim czasie stał się zażartym krytykiem swoich niedawnych sojuszników – Ligi i jej przywódcy Matteo Salviniego, którego obarczył winą za wywołanie rządowego kryzysu. Dlatego z dużym zdziwieniem przyjęto wsparcie, jakiego udzielił Contemu na Twitterze amerykański prezydent Donald Trump. Do tej pory przywódca wydawał się bliżej Ligi, której teraz grozi polityczna marginalizacja. Tymczasem we wtorek Trump napisał, że włoski premier jest utalentowanym człowiekiem i że widziałby go dalej na tym stanowisku, swoim zwyczajem robiąc literówkę w imieniu Contego – zamiast „Giuseppe” pisząc „Giuseppi”.
Nowy rząd złożony ze skonfliktowanych do niedawna ugrupowań ma uchronić Włochy przed wcześniejszymi wyborami i zakończyć kryzys rządowy. Socjaldemokraci chcieli, by nowa administracja nie była kojarzona z poprzednim, pierwszym w dziejach włoskiego państwa populistycznym gabinetem. Ostatecznie przystali jednak na gabinet „Conte bis”. Problemem była też rola lidera Ruchu 5 Gwiazd Luigi di Maio, który chciał pozostać wicepremierem i zastąpić Salviniego na stanowisku ministra spraw wewnętrznych. Conte zdementował doniesienia o zakusach di Maio, nieoficjalnie jednak mówi się o bardzo dużych ambicjach lidera Ruchu 5 Gwiazd, który w rozmowach ze swoim potencjalnym koalicjantem podkreśla, że to on i jego partia rozdają w tej grze karty. Partia Demokratyczna uważa z kolei, że skoro Ruch 5 Gwiazd będzie mieć premiera, jej powinno przypaść stanowisko wicepremiera.
Notowania obu ugrupowań poszybowały w górę, od kiedy ich przedstawiciele zasiedli do stołu rozmów. Co ciekawe, Partia Demokratyczna może dzisiaj liczyć na większe poparcie niż Ruch 5 Gwiazd, który w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych triumfował z wynikiem 32,8 proc. głosów. Socjaldemokraci, wówczas polityczny wróg populistów, otrzymali 18,8 proc. głosów, natomiast teraz sondaże dają im 24,6 proc. Gdyby wybory miały odbyć się teraz, na Ruch 5 Gwiazd głosowałoby z kolei 20,8 proc. wyborców.
Wczoraj po drugiej rundzie rozmów ze wszystkimi ugrupowaniami obecnymi w parlamencie prezydent Sergio Mattarella miał podjąć ostateczną decyzję, czy powstanie nowy gabinet. Jeśli nie, to Włosi najprawdopodobniej na jesieni będą musieli pójść do urn, by wybrać nowy parlament. Do zamknięcia tego numeru decyzja głowy państwa nie była znana. Przed rozmową z prezydentem Salvini zapowiedział, że będzie nakłaniać głowę państwa do rozpisania wyborów. – W tym parlamencie nie ma większości. Czy ktokolwiek myśli, że parlament pełen przeciwieństw i przegranych może zapewnić przyszłość temu państwu? – pytał w nagraniu wideo.
Na nowy włoski rząd czeka Bruksela. Ursula von der Leyen, która od listopada pokieruje Komisją Europejską, nadal nie dostała z Rzymu nazwiska kandydata na komisarza. Obok Włochów jedynym państwem, które nadal zwleka z nominacją, jest Francja. Von der Leyen ma przedstawić nowy skład KE do poniedziałku. Im szybciej nowy włoski gabinet powstanie, tym szybciej będzie mógł zabrać się za projektowanie budżetu na przyszły rok, który Włosi będą musieli skonsultować również z Brukselą. To napięta kwestia w relacjach z Unią Europejską, która kilka miesięcy temu była o krok od uruchomienia procedury nadmiernego deficytu. Dlatego Mattarella, który dał czas ugrupowaniom do wtorku, ostatecznie wykazuje się dużą cierpliwością, przedłużając wyznaczony termin – głowie państwa zależy bowiem na tym, by budżet był gotowy na czas, co znacząco utrudniłoby rozpisanie wyborów na jesieni. Włosi do tej pory nigdy nie wybierali nowego parlamentu w tym terminie.