Wiosną i latem 1968 r. doszło do gwałtownych protestów, szczególnie w środowiskach studenckich i młodzieżowych wielu państw Europy Zachodniej i USA. Ich wspólnym rysem był sprzeciw wobec stabilizacji oraz starości (!). Młodzież Zachodu wystąpiła przeciwko: „nierozliczaniu zbrodni” (nazizmu i kapitalizmu), „mieszczańskiej kołtunerii”, „przesądom rodzinnym i seksualnym”, „hipokryzji czy „imperializmowi”.
Ruch był chaotyczny, niemniej wśród politycznych aktywistów popularność zyskały przede wszystkim ideały radykalnie lewicowe. Na tyle radykalne, że odrzucono tradycyjne partie lewicy. Socjalistów oskarżano o pogodzenie z parlamentarną demokracją, komunistów potępiano za ZSRR (co prawda antykapitalistyczny, ale „rządzony przez aparat partyjny”, a nie „przez robotników”). Kochano wszelkie ruchy wyzwoleńczo-socjalistyczne: w Algierii, Kenii, Mozambiku, kochano ludową partyzantkę Wietnamu.
Sławiono nawet komunizm chiński, bardzo idealizowany, i postrzegany jako młody, energiczny; oparty na tzw. komunach ludowych, a nie na biurokracji (dzieje idealizacji przez dzieci Zachodu koszmarnej dyktatury Mao Zedonga to w ogóle fascynujący temat!). Uskrzydlało przekonanie, że nadchodzi nowa Wiosna Ludów, ludów młodych…
Maj ,68 politycznie nie wygrał wiele. Tyle że w sferze przekonań, tłumaczących świat pojęć, stylu życia, relacji międzyludzkich wygrał bardzo dużo. Solidarność, która wybuchła w 1980 r. w Polsce, po długiej, ale nie aż tak znowu długiej walce, zyskała bardzo wiele. Postulaty polityczne długo nie były w niej mniej ważne od tego uskrzydlającego pakietu Roku Osiemdziesiątego: wolność, wiara, solidarność, godność, uczestnictwo, odwaga. Całkowicie jasno ruch ten wskazał rozwiązania problemów, które trapią nas dziś: łapczywości, alienacji, potwornej władzy internetu zamiast komunizmu i emo-kracji zamiast demokracji.
Można żałować, że Solidarność nie stała się europejskim Drugim Lepszym Majem. Wskazywała, że w obliczu współczesności nikt, zwłaszcza słabszy, nie może zostać sam. I nikt nie może być stłamszony przez państwo – ani przez żadną inną totalną instytucję. Niestety, zdobyła władzę. Straciła rząd dusz w zamian za okazję do walk o rząd.