To, że podczas Marszu Równości nie doszło do dramatu zawdzięczamy wyłącznie policji – powiedział prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Policja szacuje, że w marszu wzięło udział ok. 1,5 tys. osób. Dwóch policjantów jest niegroźnie rannych, zatrzymano kilkadziesiąt osób.

Marsz Równości przeszedł w sobotę ulicami Lublina otoczony policjantami. Pochód usiłowali blokować przeciwnicy marszu, wśród których wielu zachowywało się agresywnie. Policja użyła siły, pałek, a także gazu i armatki wodnej, aby przerwać blokowanie marszu i ochronić jego uczestników. W stronę policjantów leciały kamienie, petardy, butelki, wyzwiska.

„To, że nie doszło do dramatu, zawdzięczamy wyłącznie sprawności działania policji i profesjonalnemu zarządzaniu akcją policyjną przez dowódcę. Chciałbym w imieniu mieszkańców i uczestników Marszu za to serdecznie podziękować” – powiedział Żuk na konferencji prasowej w Centrum Zarządzania Kryzysowego.

„Wychodzi na to, że miałem rację przewidując te zagrożenia, które wynikały z informacji przekazywanych przez policję i przez służby miejskie, dotyczące przede wszystkim ryzyka dla zdrowia i bezpieczeństwa mieszkańców i uczestników marszu” – dodał prezydent. Nawiązał w ten sposób do swojej decyzji zakazującej organizowania marszu i kontrdemonstracji ze względów bezpieczeństwa. Zakaz ten ostatecznie uchylił w piątek Sąd Apelacyjny w Lublinie.

„Zawsze będę stał na straży bezpieczeństwa naszych mieszkańców i zrobię wszystko by mieszkańcy Lublina czuli się bezpiecznie, również ci, którzy będą naszymi gośćmi” – podkreślił Żuk.

Zastępca komendanta miejskiego policji w Lublinie nadkom. Jacek Deptuś powiedział, że polska policja jest przygotowane do tego typu zabezpieczeń. „Jesteśmy w stanie udźwignąć ten ciężar ewentualnych zagrożeń” – zapewnił.

Według szacunków policji w Marszu Równości w Lublinie wzięło udział ok. 1,5 tys. osób, natomiast liczbę osób zakłócających marsz w sposób najbardziej agresywny oszacowano na około 200. „Nie ma ani jednej osoby rannej spośród uczestników zgromadzenia. Mamy dwóch rannych policjantów, ich obrażenia są niegroźne, zostali przewiezieni do szpitala. Ci policjanci zostali zaatakowani przez kontrmanifestantów” – powiedział Deptuś.

Jak dodał, nie było rozważane rozwiązanie marszu. „Przepisy mówią, że takie zgromadzenie może być rozwiązane, jeżeli jego uczestnicy lub ono samo stwarza zagrożenie. Zagrożenia z wnętrza tego zgromadzenia nie było” – zaznaczył Deptuś.

Zatrzymanych zostało kilkadziesiąt osób. „Kilka osób jest zatrzymanych w związku z czynną napaścią na policjanta, za to grozi do 10 lat więzienia” – dodał Deptuś.

Podkreślił, że cały przemarsz był monitorowany i filmowany, a obecnie trwa analiza monitoringu i będę ustalane osoby, które dopuściły się łamania prawa. Jego zdaniem można się spodziewać kolejnych zatrzymań. „Ta analiza pozwoli na zidentyfikowanie ewentualnych sprawców, którzy nie zostali zatrzymani na gorącym uczynku” – powiedział Deptuś.

Przeciwnicy Marszu Równości usiłowali kilkakrotnie go zablokować. Policja przełamała blokady, skutecznie oddzielała uczestników marszu od atakujących go grup.