Prezydent Filipin Rodrigo Duterte otworzył w sobotę w stolicy kraju Manili 30. szczyt szefów państw i rządów Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN). Zaapelował do przywódców regionu o stanowczość w walce z narkotykami.

Inaugurując szczyt Duterte nie wspominał jednak o terytorialnych sporach, które kraje wchodzące w skład ASEAN toczą z Chinami.

Filipiny obecnie przewodniczą wspólnocie, w której skład wchodzą również Birma, Brunei, Kambodża, Indonezja, Laos, Malezja, Singapur, Tajlandia i Wietnam. W tym roku przypada 50-lecie powołania ASEAN.

"Musimy działać stanowczo, by ASEAN było wolne od narkotyków. Widziałem, jak narkotyki niszczyły nadzieje, marzenia, przyszłość a nawet życia niezliczonej liczby ludzi, w szczególności młodych" - powiedział Duterte w wystąpieniu otwarającym jubileuszowe spotkanie przywódców wspólnoty.

"Rynek nielegalnego handlu narkotykami jest ogromny, ale nie niezwyciężony. Z polityczną wolą i współpracą można go rozmontować, może zostać zniszczony, zanim zniszczy nasze narody" - ostrzegł zgromadzonych na szczycie przywódców filipiński prezydent.

Duterte objął władzę w czerwcu ub.r. Rozpoczął wówczas ostrą "walkę z przestępczością" wymierzoną w kartele narkotykowe, m.in. zezwolił policji i służbom bezpieczeństwa na stosowanie kary śmierci bez wyroku sądowego wobec handlarzy narkotyków.

Według danych grupy badawczej lokalnej telewizji ABS-CBN dziennie w wyniku policyjnych działań ginie przeciętnie dziewięć osób podejrzanych o handel narkotykami lub ich zażywanie. Oficjalne dane przygotowane na spotkanie w Manili przez biuro prasowe prezydenta informują o 2602 ofiarach działań funkcjonariuszy w ramach kampanii o nazwie "Tokhang" (neologizm złożony z dwóch słów dialektu z filipińskiej wyspy Cebu - "toktok" oznaczającego pukanie do drzwi oraz "hangyo" oznaczający błaganie).

Jednak organizacje broniące praw człowieka szacują, że w ciągu trwającej 10 miesięcy kampanii Duterte mogło zginąć nawet ponad 9 tys. osób. Filipińska policja bierze odpowiedzialność za co trzecią ofiarę tych operacji.

Podczas sobotniego przemówienia Duterte zaznaczył konieczność pokojowego rozwiązywania "sporów" na gruncie wzajemnego szacunku i korzyści, ale nie odniósł się do konkretnych sytuacji dotyczących przynależności spornych archipelagów na Morzu Południowochińskim.

Agencja AFP twierdzi, że Chiny starają się przekonać Filipiny do odejścia od załatwiania sporów terytorialnych na drodze prawa międzynarodowego. Pekinowi zależy na usunięciu jakiejkolwiek wzmianki o takiej metodzie działania w sprawie Morza Południowochińskiego z deklaracji końcowej.

W lipcu ub.r. Filipiny wygrały z Chinami przed Trybunałem Arbitrażowym w Hadze sprawę o terytorialne roszczenia na Morzu Południowochińskim. Media przypominają, że Duterte odszedł od wieloletniego sojuszu z USA na rzecz zacieśniania relacji biznesowych z Chinami.

Końcowe oświadczenie przywódców ASEAN spodziewane jest w sobotę wieczorem.

Przewodnictwo Filipin w ASEAN dawało pozostałym państwom regionu nadzieję na postawienie kwestii sporów terytorialnych z Chinami na jednym z pierwszych miejsc we wspólnych oświadczeniach definiujących politykę regionu.

W szczycie w Manili poza Duterte biorą udział następujący przywódcy: szefowa MSZ Mjanmy Aung San Suu Kyi, premier Singapuru Lee Hsien Loong, premier Tajlandii Prayuth Chan-ocha, premier Wietnamu Nguyen Xuan Phuc, premier Laosu Thongloun Sisoulith, sułtan Brunei Hassanal Bolkiah, premier Kambodży Hun Sen, prezydent Indonezji Joko Widodo oraz premier Malezji Najib Razak.

Z Manili Rafał Tomański (PAP)