Hamas zaprotestował przeciwko, jak to określił, "bezwstydnej ingerencji USA w sprawy palestyńskie". Tak nazwał warunki, których spełnienia domagają się od tej islamskiej organizacji USA, gdyby jej przedstawiciele chcieli wejść do nowego rządu palestyńskiego.

"Nasi ludzie mają prawo do wybrania swego rządu zgodnie z najważniejszymi interesami strategicznymi naszego narodu i naszej sprawy" - oświadczył w czwartek Basim Naem, członek kierownictwa islamistycznego ruchu rządzącego w Strefie Gazy, który porozumiał się w tych dniach z władzami Autonomii Palestyńskiej w sprawie współrządzenia.

Tak więc Hamas odrzucił warunki, od których specjalny wysłannik USA na Bliski Wschód Jason Greenblatt uzależnił możliwość wejścia tego ugrupowania w skład przyszłego palestyńskiego rządu. Warunki te to uznanie państwa Izrael oraz "jednoznaczne i zdecydowane zobowiązanie do niestosowania przemocy i do rozbrojenia".

Wysłannik prezydenta Donalda Trumpa na Bliski Wschód ogłosił komunikat, w którym podkreśla, że "jeśli Hamas zamierza odegrać jakąś rolę w palestyńskim rządzie, powinien zaakceptować te podstawowe warunki".

W ubiegłym tygodniu przedstawiciele Hamasu i Fatahu podpisali w Kairze pod auspicjami rządu egipskiego porozumienie w sprawie pojednania, aby położyć kres trwającemu dziesięć lat głębokiemu rozłamowi, w czasie którego pierwsi sprawowali rządy de facto w Strefie Gazy, a drudzy kontrolowali część terytoriów Zachodniego Brzegu. Porozumienie pozwoli rządowi na Zachodnim Brzegu odzyskać kontrolę administracyjną nad Strefą Gazy, a także przejąć kontrolę nad przejściami granicznymi i zapewnić na nich bezpieczeństwo.