Senat może dokonać zamrożenia projektu na miesiąc - wtedy wprowadzenie takiego rozwiązania byłoby o wiele trudniejsze - powiedział we wtorek rzecznik rządu Piotr Müller pytany o zgłoszony przez PiS projekt ustawy dopuszczający możliwość korespondencyjnego głosowania przez wszystkich.

Posłowie PiS złożyli we wtorek w Sejmie projekt ustawy ws. szczególnych zasad przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich zarządzonych w 2020 r. Zgodnie z projektem, w wyborach tych możliwość głosowania korespondencyjnego będzie przysługiwać wszystkim wyborcom.

Müller był pytany w TVN24, co ma oznaczać taka "nieoczekiwana, bez żadnej zapowiedzi wrzutka", odparł: "Najbliższe posiedzenie Sejmu jest w piątek, w związku z tym ten projekt został złożony kilka dni przed tym posiedzeniem".

Minister przekonywał, że projekt ten wynika również z wniosków z ostatniego posiedzenia Senatu, gdzie pojawiały się ze strony opozycji głosy o dyskryminacji w stosunku do osób, które mogą głosować korespondencyjnie. Przypomniał, że wcześniej strona rządowa zaproponowała, aby korespondencyjnie mogły głosować osoby "w określony wieku lub osoby, które są na kwarantannie". Natomiast wtorkowa propozycja o możliwości głosowania korespondencyjnego przez wszystkich, jest według niego podobna do rozwiązania zastosowanego niedawno podczas wyborów w niemieckim landzie Bawaria.

"Czy to będzie możliwe, zależy od tego, czy procedura legislacyjna w pełni przejdzie w odpowiednim terminie, a również od tego, w jaki sposób zachowa się Senat. W związku z tym to jest projekt, który został przedstawiony, który może być gotowy w najbliższy piątek, a później przekazany do Senatu. W tej chwili jeszcze on nie obowiązuje" - zaznaczył Müller.

Na uwagę, że Senat zapewne to odrzuci, ale większości sejmowej to nie będzie przeszkadzać, bo będzie mogła odrzucić każde stanowisko Senatu, minister odparł, że kluczowa jest "kwestia terminarza". "Senat może dokonać pewnego rodzaju zamrożenia projektu na miesiąc i w tej sytuacji wprowadzenie takiego rozwiązania byłoby o wiele trudniejsze" - zauważył.

Trwa ładowanie wpisu

Pytany, czy wszystkie partie wchodzące w skład Zjednoczonej Prawicy zaakceptowały projekt ustawy ws. szczególnych zasad przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich zarządzonych w 2020 r., a zwłaszcza Porozumienie Jarosława Gowina, minister Müller przyznał, że nie zna w tej chwili stanowiska wicepremiera Gowina. "Na pewno były rozmowy z panem premierem Jarosławem Gowinem, ale nie wiem, jaki on ma w tej chwili aktualny stosunek do projektu, który został przedstawiony" - dodał.

W odpowiedzi na pytanie o przygotowania obwodowych komisji wyborczych oraz czy mogą być one tworzone w "ekstraordynaryjnych warunkach", rzecznik rządu zwrócił uwagę, że nie jest przesądzone, czy wybory odbędą się 10 maja.

"Sytuacja epidemiczna w kraju w tej chwili jest jeszcze niejednoznaczna. Nie wiemy, jak będzie wyglądała sytuacja na początku maja. Ale w następnych miesiącach może być kontynuowany niestety taki wariant, że ta epidemia będzie na wysokim poziomie, to trzeba tworzyć możliwości prawne, abyśmy nie byli zaskakiwani, że z jakichś przyczyn technicznych nie będzie można przeprowadzić wyborów. Można przesunąć wybory, jeżeli chodzi o stan nadzwyczajny, to określa konstytucja. Ale wyobraźmy sobie sytuację, że przez wiele miesięcy będzie taka sytuacja, to wtedy trzeba stworzyć warunki prawne i techniczne do tego, aby wybory mogły się odbyć" - powiedział rzecznik rządu.

Müller przekonywała także, że nawet w przypadku stanów nadzwyczajnych, nie można "w nieskończoność" przekładać terminu wyborów, na co - według niego - nie byłoby też społecznego przyzwolenia. "Dlatego w tej chwili jest możliwość przeprowadzenia tych wyborów w tym roku, ale nie wiadomo jeszcze, czy na 100 procent odbędą się w tym terminie. Chociaż oczywiście kalendarz wyborczy zakłada, że to jest maj tego roku, i w tej chwili on nie jest zmieniony" - powiedział rzecznik rządu.