Co najmniej dwóch z zamachowców, którzy 11 marca 2004 r. w Madrycie dokonali ataków na pociągi, wchodziło w skład kierownictwa grupy radykalizującej muzułmanów w hiszpańskich więzieniach; siatkę rozbito pod koniec września br. - piszą w czwartek hiszpańskie media.

Wśród dżihadystów nakłaniających więźniów do wyznawania radykalnego islamu był m.in. Marokańczyk Dżamal Zugam. To on przygotował ładunek wybuchowy, który umieszczony pod madryckim dworcem Atocha doprowadził 11 marca 2004 r. do eksplozji pociągów. W efekcie serii wybuchów zginęło 191 osób, a 1858 zostało rannych.

"Więzienna siatka poszukiwała wśród osadzonych muzułmanów osób, które w przyszłości mogłyby stać się terrorystami" - napisał madrycki dziennik "El Mundo".

Według hiszpańskich mediów w gronie oskarżonych o rozwijanie w 17 hiszpańskich więzieniach siatki dżihadystycznej jest też Hassan Al-Haski, który był "mózgiem" zamachów z 2004 r. Komentatorzy przypominają, że niebawem skończy on odsiadywanie 14-letniego wyroku za udział w ataku terrorystycznym.

Po wyjściu z hiszpańskiego więzienia Al-Haski zostanie przekazany władzom Maroka, gdzie wcześniej został skazany na 10 lat za organizację zamachów w Casablance w 2003 r. Zginęło w nich 45 osób.

Innym z liderów rozbitej we wrześniu br. siatki werbującej dżihadystów w więzieniach jest według śledczych Mohamed Aszraf. Został on skazany i osadzony po nieudanej próbie wysadzenia w powietrze dwóch sądów w Madrycie – Audiencia Nacional oraz Sądu Najwyższego. Zamachy miały zostać przeprowadzone w 2004 r. przy użyciu ciężarówek wypełnionych ładunkami wybuchowymi.

Według żandarmerii (Guardia Civil) w skład więziennej grupy radykalizującej osadzonych wchodziło łącznie 25 dżihadystów, z których 21 jest przetrzymywanych w odosobnieniu z powodu ich udziału w zamachach terrorystycznych.

Ze śledztwa wynika, że dżihadyści rozwijali więzienną siatkę radykałów pomimo odizolowania od reszty osadzonych - robili to za pośrednictwem listów przekazywanych innym więźniom wychodzącym na przepustkę lub członkom swoich rodzin.

W lutym hiszpański rząd uruchomił nowy program służący przeciwdziałaniu radykalizacji więźniów. Pierwszy, rozwijany od 2014 r., okazał się nieskuteczny. Po dwóch latach od jego inauguracji liczba radykałów islamskich w hiszpańskich więzieniach liczyła bowiem prawie 100 osób, czyli dwukrotnie więcej niż przed jego rozpoczęciem.

W ramach nowego programu prewencji wszyscy funkcjonariusze więzienia mają obowiązek codziennej obserwacji zachowań osadzonych wyznających islam, a także osób uznawanych za podatne na radykalizację.

W lutym br. burmistrz miasta Ripoll, z którego pochodziła większość terrorystów, którzy w sierpniu 2017 r. dokonali zamachów w Katalonii, ujawnił, że marokańscy dżihadyści objęci byli przez jego gminę specjalnymi programami integracyjnymi.

W środę podczas rozpoczęcia procesu przeciwko trzem zamachowcom z Katalonii sędzia podkreślił, że grupa terrorystyczna z Ripoll powstała w 2015 r. z inspiracji marokańskiego imama Abdelbakiego As-Satty'ego.

Na skutek zamachów w Barcelonie i Cambrils, przeprowadzonych 17 i 18 sierpnia 2017 r., śmierć poniosło 16 osób, a 128 zostało rannych. As-Satty, wraz z innym terrorystą, zginął podczas eksplozji w bazie dżihadystów dzień przed pierwszym zamachem w Barcelonie.

W trakcie śledztwa ustalono, że As-Satty stał się dżihadystą w hiszpańskim więzieniu, gdzie zaprzyjaźnił się z Raszidem Aglifem, pseudonim "Królik". Odsiaduje on karę 18 lat więzienia właśnie za współuczestnictwo w zamachach terrorystycznych z marca 2004 r.

W hiszpańskich zakładach karnych przebywa obecnie około 140 dżihadystów. Z wyjątkiem 2017 r. bieżący rok charakteryzuje się najwyższą w ostatniej dekadzie liczbą osadzonych z powodu radykalizmu islamskiego. Odbywają oni karę w 28 więzieniach.

Marcin Zatyka (PAP)