Dymisja ukraińskiego premiera Arsenija Jaceniuka nie jest jeszcze przesądzona. Zdaniem ekspertów, rozpoczęła się kampania przed wyborami parlamentarnymi.

W czwartek w Radzie Najwyższej oficjalnie rozpadła się koalicja rządząca. To zamierzony krok prezydenta Petra Poroszenki oraz partii UDAR Witalija Kliczki i Swobody, które chcą wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Jeżeli w ciągu 30 dni nie pojawi się nowy sojusz, szef państwa będzie mógł rozwiązać Radę Najwyższą. Premier Arsenij Jaceniuk powiedział jednak, że nie chce pracować nie mając większości w parlamencie. Jego decyzję musi jeszcze zatwierdzić Rada Najwyższa. Na razie Arsenij Jaceniuk będzie pełniącym obowiązki szefa rządu.

Zdaniem politologa Wadyma Karasiowa, teraz w parlamencie rozpoczną się negocjacje i targi, kto ma wziąć odpowiedzialność za państwo do czasu przedterminowych wyborów parlamentarnych.

„Wybory to populizm, to wydawanie pieniędzy, a teraz w czasie wojny i kryzysu gospodarczego konieczne jest oszczędzanie” - tłumaczył w telewizji Ukraina. Tymczasem pieniędzy w budżecie brak, o czym mówili w parlamencie przedstawiciele rządu. Eksperci nie wykluczają, że Arsenij Jaceniuk stanie na czele nowej siły politycznej prezydenta Petra Poroszenki - partii Solidarność. Przedterminowe wybory parlamentarne powinny się odbyć pod koniec października.