Po informacji o starcie samolotu z prezydentem Andrzejem Dudą z lotniska po godzinach jego pracy, posłowie KO wystąpili o udostępnienie dokumentów przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, by zbadać, czy naruszono procedury bezpieczeństwa.

Posłowie KO Marcin Kierwiński i Jan Grabiec poinformowali w piątek w Warszawie, że chcą sprawdzić, czy zostały naruszone procedury, na co - jak zaznaczyli - wskazują informacje medialne. Kontrolę posłowie KO podjęli także na lotnisku w Babimoście (woj. lubuskie). O starcie wyczarterowanego przez rząd samolotu z lotniska, na którym nie pracowała już kontrola lotów, napisała tego dnia "Gazeta Wyborcza".

"Media obiegła dzisiaj informacja – mamy też szereg informacji nieoficjalnych dotyczących skandalicznego i bulwersującego łamania procedur przez Kancelarię Prezydenta RP" – powiedział Kierwiński pod siedzibą PAŻP.

Dodał, że "jeżeli te informacje są prawdziwe, mielibyśmy do czynienia z niewiarygodnym skandalem, bo do łamania procedur doszłoby w imię prowadzenia kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy". Wyraził przekonanie, że jeśli informacje medialne się potwierdzą, winni powinni zostać "natychmiast ukarani".

Kierwiński stwierdził, że "narażane jest zdrowie i bezpieczeństwo Polaków". "Nie chodzi już o sam lot głowy państwa, to przede wszystkim stworzenie zagrożenia w ruchu lotniczym. Arogancja, buta i dziecinada głowy państwa jest porażająca" – dodał.

Według posła dla opinii publicznej interesujący będzie też "mechanizm wykorzystywania państwa do prowadzenia kampanii wyborczej". Zauważył, że "spotkania wyborcze nie są bieżącą pracą prezydenta".

Grabiec nawiązał do katastrofy pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010. "Wszyscy pamiętamy, co wydarzyło się 10 lat temu. Ogromna tragedia. Katastrofa smoleńska. Lekceważenie zasad bezpieczeństwa. Wydawało się, że wyciągnęliśmy jako państwo wnioski z tej tragedii, okazuje się, że po 10 latach nadal są podejrzenia drastycznego łamania procedur bezpieczeństwa i to znowu w samolocie prezydenckim" – mówił.

Dodał, że w ostatnich latach dochodziło już do naruszania procedur. Przypomniał sprawę powrotu delegacji rządowej z Londynu w 2016 r., kiedy na pokładzie samolotu znalazło się więcej pasażerów niż było miejsc. Kapitan odmówił wtedy startu. Sprawę, z zawiadomienia Nowoczesnej, badała prokuratura

"W świetle tego, o czym mówią media, wydaje się, że tym razem piloci zostali złamani, doprowadzeni do tego, żeby naruszyć przepisy bezpieczeństwa. To nie jest tylko incydent, to naprawdę groźna sytuacja" – powiedział Grabiec.

Poinformował, że posłowie KO podjęli również kontrolę na lotnisku w Babimoście koło Zielonej Góry.

Według "GW" 2 lipca wykonujący loty VIP Embraer 175 należący do PLL Lot miał wystartować o 21.15 z prezydentem, który tego dnia spotykał się w regionie ze swoimi zwolennikami. Samolot - pisze "GW" - wystartował po 22.00 – kiedy kontroler skończył już pracę, dopiero potem lot przejęła wieża kontroli lotów z poznańskiej Ławicy. Jak napisała "Wyborcza", pilot miał przed startem rozmawiać z kończącym pracę kontrolerem i mówić mu o naciskach ze strony "najważniejszych pasażerów". Według "GW" załoga samolotu została zawieszona do czasu zbadania okoliczności lotu, a Kancelaria Prezydenta zapewniła, że nic nie wie o naruszeniu procedury, a "ze strony pasażerów nie było żadnej próby kontaktu z pilotem, czy wywierania jakichkolwiek nacisków na załogę".(PAP)

autor: Jakub Borowski

brw/ mok/