Władze Wenezueli zarzuciły w sobotę prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi dążenie do zdestabilizowania Ameryki Łacińskiej i agresję przeciwko wenezuelskiej suwerenności. Jest to reakcja na "opcję militarną" wobec Wenezueli, o której mówił Trump.

Minister spraw zagranicznych Wenezueli Jorge Arreaza wypowiedział się w tej sprawie na spotkaniu z zagranicznymi dyplomatami, wśród których był charge d'affaires ambasady USA w Caracas Lee McClenny. Wypowiedź Trumpa nazwał najbardziej skandalicznym aktem agresywności wobec Wenezueli. Mówił o agresji przeciwko suwerenności Wenezueli, o naruszeniu prawa międzynarodowego i Karty Narodów Zjednoczonych.

Trump zagroził w piątek Wenezueli niesprecyzowaną bliżej "opcją militarną" w odpowiedzi na kryzys polityczny w tym kraju. Rząd w Caracas natychmiast określił to jako "akt szaleństwa".

"Mamy wiele opcji wobec Wenezueli, w tym możliwą opcję militarną, jeśli okaże się konieczna" - oświadczył prezydent USA. Odpowiadając na pytania, nie chciał jednak podać bliższych szczegółów. "Nie będziemy wypowiadać się na ten temat, ale operacja militarna - opcja militarna - bez wątpienia wchodzi w grę" - powiedział.

Użycie siły w Wenezueli uznał za niedopuszczalne południowoamerykański blok handlowy Mercosur. Oświadczenie w tej sprawie wydało w sobotę ministerstwo spraw zagranicznych Argentyny, podkreślając, że dla bloku Mercosur dialog i dyplomacja to jedyne możliwe do zaakceptowania środki promowania dyplomacji w Wenezueli.

5 sierpnia Mercosur bezterminowo zawiesił Wenezuelę w prawach członkowskich, oskarżając prezydenta Nicolasa Maduro o łamanie praw człowieka.

Sytuacja pogrążonej w głębokim kryzysie gospodarczym i politycznym Wenezueli stale się pogarsza. Coraz częściej dochodzi do aktów przemocy, a ostatnio siły antyrządowe wykradły broń z jednej z baz wojskowych. Nowo wybrane Zgromadzenie Konstytucyjne, w rezultacie sfałszowanych - zdaniem opozycji - wyborów, postawiło się ponad kontrolowanym przez opozycję parlamentem. (PAP)