Wnioski o odsunięcie senatora PO od konkursów, w których biorą udział Łukasz Piebiak i Maciej Nawacki, wywołały kolejny zażarty spór w Krajowej Radzie Sądownictwa.

Na trwającym od wtorku posiedzeniu KRS pozytywnie rozpoznała wniosek Macieja Nawackiego o odsunięcie Bogdana Zdrojewskiego, senatora PO, od rozpoznawania konkursu do Naczelnego Sądu Administracyjnego (sędzia Nawacki bierze w nim udział). Wczoraj KRS pochylała się nad podobnym wnioskiem, tyle że złożonym przez byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. On również startuje do NSA. W tym przypadku jednak nie zgodzono się na wyłączenie senatora PO.
Ponadto KRS ponownie rozpoznała konkurs do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. I znów wybrała na to stanowisko Dariusza Pawłyszcze, który z woli obecnego ministra sprawiedliwości najpierw był delegowany do resortu sprawiedliwości, a później został dyrektorem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Prywatnie zaś jest partnerem Dagmary Pawełczyk-Woickiej, członkini obecnej KRS, która z własnej inicjatywy nie wzięła udziału w głosowaniu nad tą kandydaturą.
Lump i afera
Maciej Nawacki motywował swój wniosek o wyłączenie senatora PO wątpliwościami co do jego bezstronności. Powołał się przy tym na art. 28 ust. 3 ustawy o KRS (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 269), zgodnie z którym „rada wyłącza członka na jego żądanie lub na wniosek osoby, której sprawa podlega rozpatrzeniu, jeżeli istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności członka w danej sprawie”.
Co tak bardzo oburzyło sędziego? Chodziło m.in. o powielenie przez Zdrojewskiego na Twitterze wpisu posła PO Tomasza Siemoniaka, który określił Nawackiego mianem m.in. lumpa. Była to reakcja na podarcie przez samego zainteresowanego uchwały olsztyńskich sędziów.
– Uznałem, że podarcie dokumentu, pod którym są oryginalne podpisy, jest aktem, na który trzeba odpowiadać negatywnie – bronił się Zdrojewski, dodając przy tym, że tweet Siemoniaka zawierał słowa, których on sam nigdy nie użył.
Ostatecznie, po dwukrotnej reasumpcji głosowania (było ono powtarzane, gdyż senator Zdrojewski brał w nim udział) wniosek Macieja Nawackiego został uwzględniony przez radę.
Mniej szczęścia miał Łukasz Piebiak. Jego żądanie wyłączenia senatora PO nie znalazło poparcia wśród członków KRS. W tym przypadku podstawą do twierdzenia, że Bogdan Zdrojewski nie byłby obiektywny w ocenie kandydatury byłego wiceministra, miało być jego wystąpienie w Senacie dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Parlamentarzysta, zwracając wówczas uwagę na fatalne wyniki, jeśli chodzi o czas trwania postępowań sądowych, wspomniał jeszcze o tzw. aferze hejterskiej. Nie wymienił jednak przy tym żadnych nazwisk, na co zwrócił uwagę senator Krzysztof Kwiatkowski. A skoro tak, to zdaniem Kwiatkowskiego Piebiak nie mógł poczuć się urażony wystąpieniem Zdrojewskiego. No chyba że – jak mówił wczoraj senator Kwiatkowski – rzeczywiście brał udział w grupie hejterskiej.
Wdzięczność prezesów
W trakcie dyskusji padły sugestie co do ewentualnego braku obiektywizmu także innych członków KRS przy dokonywaniu oceny kandydatury byłego wiceministra sprawiedliwości. Wskazywano m.in. na to, że część z nich otrzymała z rekomendacji Piebiaka stanowiska prezesów sądów. Mowa tutaj m.in. o Dagmarze Pawełczyk-Woickiej, Jarosławie Dudziczu czy Macieju Nawackim. W tym miejscu zaprotestował Dudzicz, zauważając, że jego na stanowisko prezesa SO nie powołał Piebiak, ale minister sprawiedliwości.
– Nie ma żadnych wątpliwości, że sędzia Jarosław Dudzicz z Sądu Rejonowego w Słubicach otrzymał stanowisko prezesa Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim tylko dzięki wstawiennictwu ówczesnego wiceministra Łukasza Piebiaka, który w tamtym okresie był nazywany kadrowym sądownictwa. To przecież oczywiste, że wcześniej Zbigniew Ziobro nawet nie wiedział o istnieniu kogoś takiego jak Jarosław Dudzicz – mówi Bartłomiej Starosta, przewodniczący stałego prezydium Forum Współpracy Sędziów. Jak dodaje, to samo dotyczy pozostałych członków nowej KRS, którzy otrzymali wysokie stanowiska w sądownictwie.
– Dlatego wszyscy oni powinni zostać wyłączeni od rozpatrywania kandydatury Łukasza Piebiaka do NSA – uważa Starosta. Jego zdaniem, jeżeli tak się nie stanie, to w przyszłości będzie to stanowić podstawę do podważania konkursu i pociągnięcia tych osób do odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Powtórny konkurs
Wczoraj KRS rozpoznała ponownie konkurs do IC SN, po tym jak jej poprzednie rozstrzygnięcie zostało negatywnie ocenione przez SN. KRS jednak nie zmieniła swojego pierwszego wyboru i znów jako najlepszego kandydata wskazała Dariusza Pawłyszcze.
– Widać, że system benefitów za lojalność względem obecnego ministra sprawiedliwości nadal działa – zauważa Bartłomiej Starosta.
W tym samym konkursie brał udział Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie oraz członek poprzedniej KRS.
– Tak to działa. Sędzia, który od wielu lat nie orzeka albo orzeka w znikomym zakresie, bo jest na różnego rodzaju delegacjach, dostaje rekomendację KRS, bo ma poparcie ministra sprawiedliwości, a mający bogate doświadczenie orzecznicze i niekwestionowaną wiedzę sędzia – nie, tylko dlatego że nazywa się Waldemar Żurek – kwituje sędzia Starosta.
Awanse w KRS