To bardzo poważne zaniedbanie. Tak o częściowej rezygnacji z badań psychologicznych pilotów mówi Dominik Sipiński z portalu pasażer com. To komentarz do doniesień, według których pilot, który roztrzaskał pasażerskiego Airbusa we francuskich Alpach, cierpiał na depresję i syndrom wypalenia zawodowego.

Zdaniem gościa Polskiego Radia 24 jakiś czas temu wydawało się, że stała obserwacja psychologiczna pilotów jest zbędna. Odpowiedzialne jest za to upowszechnienie lotnictwa, które zaczęto postrzegać, jako coś podobnego do prowadzenia samochodu. Dostęp do licencji pilota stał się o wiele bardziej prosty. Zredukowano niektóre procedury. Ofiarą upowszechnienia lotnictwa padły między innymi badania psychologiczne, które zredukowano do minimum. Zaczęto także dopuszczać do zawodu osoby z wadą wzroku. Wcześniej taka wada wykluczała podjęcie zawodu pilota.

Zdaniem eksperta piloci, którzy są odpowiedzialni za bezpieczeństwo pasażerów, powinni być pod stałą opieką i kontrolą psychologów. Sipiński podkreśla, że tu nie chodzi tylko o myśli samobójcze, ale także skłonność do ryzyka. Pilot musi umieć podejmować odpowiedzialne decyzje, a nie ryzykowne decyzje. Nie może na przykład za wszelką cenę lądować na lotnisku docelowym, lecz w razie problemów szukać innego.

Michał Setlak z Przeglądu Lotniczego, który także był gościem PR 24 podkreśla, że to przede wszystkim psycholog bada, czy pilot jest w dobrej kondycji psychicznej i może usiąść za sterami samolotu, by bezpiecznie go prowadzić.

W ostatni wtorek pasażerski Airbus A-320 rozbił się o zbocze góry we francuskich Alpach. Zginęło 144 pasażerów i sześciu członków załogi. Z dotychczasowych ustaleń francuskiej prokuratury wynika, że jeden z pilotów celowo roztrzaskał maszynę w górach.