Mimo wprowadzonych obostrzeń, w miniony weekend nielicznie otwarte wyciągi narciarskie były pełne miłośników białego szaleństwa. Gestorzy stacji deklarują, że wyciągną konsekwencje, aby jeszcze bardziej poprawić na nich bezpieczeństwo. Policja zapowiada kontrole.

Grzegorz Lenartowicz, dyrektor do spraw komunikacji w "Grupie Pingwina", w skład której wchodzi oblegany w weekend stok narciarski Słotwiny Arena w Krynicy-Zdroju powiedział PAP, że tego, co wydarzyło się w pierwszy weekend narciarski nie dało się przewidzieć.

"Polacy zechcieli spędzić czas na wolnym powietrzu i stąd taka frekwencja. Wyciągamy wnioski i najbliższy tydzień przepracujemy tak, aby u nas i w całej branży takie sytuacje nie miały miejsca. Zainstalowaliśmy już separatory oddzielające osoby oczekujące w kolejce do wyciągu" – zapewnił Lenartowicz.

Dodał, że w całej Polsce w miniony weekend działało tylko pięć wyciągów.

"Muszę pochwalić naszych gości – narciarzy, bo w zdecydowanej większości stosują się do wprowadzonych zasad" – wyjaśniał.

Zaznaczył, że osoby, które nie zasłaniają nosa i ust będą indywidualnie o to proszone, bo pracownicy stacji także odczuwają pewien dyskomfort.

"Apelujemy, żebyśmy szanowali się wzajemnie. Gościmy narciarzy i snowboardzistów wkładając w to wiele energii i serca, żeby choć przez chwilę mogli oni poczuć normalność i mieli możliwość kontaktu z przyrodą i przebywania na świeżym powietrzu. Obserwujemy, że przez te kilka miesięcy zamknięcia w domach Polacy potrzebują ruchu na świeżym powietrzu. Inaczej wygląda spacer po parku, a inaczej uprawianie sportów zimowych" - zaznaczył.

Lenartowicz podkreślił także, że stacja Słotwiny Arena wprowadziła komunikaty dźwiękowe i wizualne mówiące o dystansie, konieczności zasłaniania ust i nosa oraz dezynfekcji.

Przy wejściu do stacji pojawiły się separatory, które mają za zadanie oddzielić korzystających z wyciągu, do tego raz na dobę infrastruktura, z którą narciarze mają styczność jest stale dezynfekowana, a przez radiowęzeł wygłaszane są komunikaty.

Rzeczniczka policji w Nowym Sączu Iwona Grzebyk-Dulak powiedziała PAP, że patrole policyjne będą częściej pojawiały się na stokach narciarskich, a policja będzie na bieżąco kontaktowała się z właścicielami stoków narciarskich w celu poinformowania ich, że są zobligowani do zapewnienia bezpieczeństwa i przestrzegania wprowadzonych obostrzeń.

Rzeczniczka dodała także, że na policję nałożono wiele obowiązków, związanych chociażby z kontrolowaniem osób przebywających na kwarantannie, dlatego patrole nie mogą być na każdym stoku i o każdej porze.

"Od dzisiaj będziemy częściej na stokach narciarskich. Niedługo ruszają też patrole policjantów na nartach. Kontaktujemy się z zarządcami stoków narciarskich, aby w swoim zakresie zadbali o bezpieczeństwo i o przestrzeganie nowych obostrzeń, aby zasady zostały zachowane" - wyjaśniła rzeczniczka nowosądeckiej policji.

Ogłoszone obostrzenia przewidują m.in., że na stokach narciarskich będzie limit osób - jedna osoba na 100 metrów w strefie czerwonej, a w gondolach czy na krzesełkach nie będą mogły jeździć obce sobie osoby.