W środę Mateusz Szczurek odwiedził bar mleczny „Bieńczyce” w krakowskiej Nowej Hucie, gdzie zjadł dotowaną zupę pomidorową i pierogi ruskie. „Zarówno zupa pomidorowa, jak i ruskie były doskonałe - to są świetne dania” - ocenił.

Jak tłumaczył minister, lista produktów wymienionych we wchodzącym w życie rozporządzeniu jest efektem wielokrotnych konsultacji z operatorami barów mlecznych. Zgodnie z nią do przyrządzania dotowanych przez państwo potraw można wykorzystać 94 surowce, o ponad 20 więcej niż w przypadku obecnego rozporządzenia, w tym m.in. przyprawy: imbir, lubczyk, majeranek, nasiona kolendry czy cynamon.

Zgodnie z określonymi w rozporządzeniu wymaganiami bar mleczny będzie mógł uzyskać dotację do posiłku, jeżeli stawka stosowanego narzutu na surowce służące do przyrządzenia dotowanych potraw nie przekracza 56 proc. ich wartości. Ustalono, że dotacja wyniesie 40 proc. wartości zakupionych surowców (z uwzględnieniem VAT), zużytych do sporządzania posiłków, powiększonej o narzut.

„Pieniądze publiczne mają wspomagać tanie, smaczne i zdrowe żywienie w barach mlecznych” - zaznaczył szef resortu finansów, dodając, że sam jest klientem tego typu lokali gastronomicznych od wielu lat.

W ostatnich miesiącach zaniepokojenie przedsiębiorców prowadzących bary mleczne wywołało rozporządzenie z grudnia ubiegłego roku, które - ich zdaniem - drastycznie ograniczyło listę potraw, na które bary mleczne mogły otrzymywać dotacje ministerialne. Ponad 2 tys. osób podpisało się pod petycją do ministra finansów z apelem o utrzymanie dotychczasowego wsparcia dla barów mlecznych. W Krakowie zorganizowano akcję Narodowego Baru Mlecznego pod hasłem „Chcemy pieprzyć w barach mlecznych”.

Problem polegał na tym, że na liście surowców, z których można przygotowywać dotowane przez państwo potrawy, nie było przypraw. W związku z tym resort finansów opracował nowe przepisy, które weszły w życie 1 kwietnia.

„To rozporządzenie przywraca sens i smak w barach mlecznych. Przywraca aromat kminku i majeranku w narodowych, polskich zupach” - mówił szef Narodowego Baru Mlecznego Waldemar Domański.

Według MF dotowanie posiłków w barach mlecznych jest jedną z form realizacji polityki społecznej państwa, mającej na celu wsparcie osób o najniższych dochodach.

Ponieważ celem rozporządzenia nie jest wspieranie rynku gastronomicznego, ale określonej grupy społecznej - rozporządzenie ogranicza dotacje tylko do posiłków mleczno-nabiałowo-jarskich. Natomiast wykaz surowców ograniczono do relatywnie tanich i niezbędnych do przygotowania dotowanych potraw - aby zapewnić ich niską cenę.

Zgodnie z rozporządzeniem dotowany posiłek musi być: gotowy do spożycia; mieć charakter mleczno-nabiałowo-jarski; być przetworzony; nie może stanowić towaru handlowego; musi stanowić odrębną pozycję na paragonie fiskalnym lub fakturze.

Zgodnie z określonymi w dokumencie wymogami dotowanymi posiłkami będą np. kluski leniwe, gotowane ziemniaki, gotowane buraczki, czy kompot. Podkreślono, że dla zakwalifikowania do posiłków dotowanych nie ma znaczenia, czy posiłek taki jest podawany na jednym talerzu z daniami mięsnymi. W barach mlecznych można bowiem sprzedawać także inne posiłki, np. mięsne.

Dotowany posiłek musi być natomiast gotowy do spożycia i stanowić odrębną pozycję na paragonie fiskalnym. Oznacza to, że np. pierogi ruskie polane tłuszczem pochodzenia zwierzęcego stanowiące jedną pozycję na paragonie nie spełnią wymogu bycia potrawą mleczno-nabiałowo-jarską i nie uzyskają dotacji. Ale sprzedaż tych pierogów z cebulą bądź ze śmietaną lub samych pozwoli spełnić wymóg takiego posiłku, niezależnie od tego, jakie inne pozycje będą figurować na paragonie fiskalnym (np. okrasa z boczkiem).