Seria fałszywych alarmów bombowych sparaliżowała w czwartek pracę wielu urzędów wojewódzkich i sądów w całej Polsce. W policji pracuje specgrupa, która ma za zadanie znaleźć autora fałszywych zgłoszeń o podłożonych ładunkach wybuchowych.

W czwartek nieznany sprawca wysłał do pracowników urzędu wojewódzkiego w Poznaniu e-mail, w którym zawiadomił o podłożeniu bomby. Budynek ewakuowano. Akcja policji i strażaków zakończyła się około godz. 13. Ładunku nie znaleziono.

Podobna sytuacja miała miejsce w Kielcach. Tam, około godz. 9.30 pracownicy urzędu wojewódzkiego otrzymali informację, że w budynku podłożono bombę. Służby podjęły decyzję o ewakuacji około pięciuset pracowników. Tutaj bomby także nie było.

Informację o podłożeniu ładunku otrzymali też pracownicy urzędów wojewódzkich w Katowicach i Rzeszowie. Zgłoszenia były fałszywe.

Wcześniej alarmy ogłoszono w kilku katowickich szkołach. Podobne zdarzenie miało miejsce w Bydgoszczy oraz w Warszawie. "Na miejsce przyjechały służby. Niczego nie znalazły" - powiedziała w rozmowie z PAP aspirant Małgorzata Warecka z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji.

Z powodu alarmu bombowego nie pracował też sądy rejonowe we Włocławku i w Wałbrzychu. Ich władze zdecydowały o ewakuacji pracowników i petentów. Te zgłoszenia były fałszywe.

W policji intensywnie pracuje specgrupa, która ma za zadanie ustalić, kto wysyła informacje o podłożonych ładunkach. "Zawsze po takim zdarzeniu natychmiast wdrażamy procedury mające na celu ustalenie sprawców i zebranie materiału dowodowego. Zajmują się tym specjaliści, których zadaniem jest ujawnianie takich osób. To kwestia czasu, aby te osoby wpadły" - poinformował Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Jak zaznaczył rzecznik "sprawcy fałszywych alarmów bombowych muszą liczyć się z surowymi konsekwencjami". Za fałszywe zgłoszenie o podłożeniu bomby grozi nawet do 8 lat więzienia. Może zostać również zasądzone pokrycie kosztów akcji służb, które może sięgnąć nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. "Paraliż pracy niektórych instytucji może doprowadzić do poważniejszych konsekwencji. Zgłaszający mogą odpowiadać np. za narażenie zdrowia i życia wielu osób. Ponadto poszkodowane instytucje mogą pozwać sprawców cywilnie, żądając ogromnych kwot odszkodowania" - powiedział Mariusz Ciarka, rzecznik KGP.