Na karę trzech lat więzienia skazał w środę warszawski sąd okręgowy oskarżoną m.in. o korupcję b. posłankę PO Beatę Sawicką. B. burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego za przyjęcie łapówki sąd skazał na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat.

Sawicką sąd uznał za winną płatnej protekcji, żądania i przyjęcia łapówki. Zarówno Sawicka, jak i Wądołowski mają też zapłacić grzywnę.

CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę. Zatrzymany został także burmistrz Wądołowski, któremu zarzucono, że za łapówkę obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu tak, aby udający biznesmenów agenci CBA mogli wybudować tam wielki ośrodek wypoczynkowy. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami. Wywołało to wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta CBA. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał.

Proces przed warszawskim sądem trwał dwa i pół roku. Prokurator Rafał Maćkowiak zażądał dla Sawickiej - oskarżonej o powoływanie się na wpływy w instytucjach, przyjęcie łapówki i podżeganie do skorumpowania burmistrza Helu - kary 5 lat więzienia i 54 tys. zł grzywny. Dla burmistrza oskarżonego o przyjęcie łapówki oskarżyciel chce kary 3,5 roku więzienia i 36 tys. zł grzywny.

Obrona wniosła o uniewinnienie obojga podsądnych. Zdaniem adwokatów operacja CBA była nielegalna i sąd powinien to stwierdzić w wyroku. Jak mówili, CBA nie miało przesłanek - wiarygodnej informacji o przestępstwie Sawickiej - nie powinno było więc wszczynać operacji przeciw niej. A inwigilację - przekonywali - wszczęto, rozbudzono uczucia kobiety i wykorzystano do postawienia przed sądem. Obrońcy b. posłanki podtrzymują, że udający biznesmena agent Tomek uwiódł Sawicką. Również burmistrz twierdzi, że jest niewinny i nie wiedział nawet, że we wręczonej mu przez agentów teczce są pieniądze, zaś otrzymany od nich wcześniej luksusowy zegarek uważał za reklamowy gadżet.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior szczegółowo zrelacjonował odtworzony przebieg kontaktów oskarżonych z agentami CBA udającymi biznesmenów. Jednym z tych agentów był obecny poseł PiS Tomasz Kaczmarek. Przywoływał fragmenty zarejestrowanych przez CBA rozmów między Sawicką, Wądołowskim i agentami. Sawicka mówiła tam, że w zamian za pomoc w załatwieniu inwestycji na Helu oczekuje 100 lub 150 tys. zł na kampanię wyborczą. Wądołowski liczył na to, że będzie zarządzał kompleksem wypoczynkowym na Helu, który będzie wybudowany po przetargu, jaki rozpisałaby gmina. Wądołowski kilka razy pytał udającego biznesmena agenta CBA, co ma wprowadzić do warunków przetargu tak, aby nikt inny nie był nim zainteresowany.

Sąd przypomniał też, że wcześniej Sawicka przyjęła od udającego biznesmena agenta Tomka drogie pióro z brylantem, ale prezentem była zaskoczona. "Zgłupiałeś?" - pytała agenta Tomka, nie wiedziała wtedy, co jest prezentem. "Chcę ci podziękować i spełnić się jako szarmancki mężczyzna" - odpowiedział agent. Sawicka mówiła mu, że czuje się skrępowana tym prezentem. Agent - podkreślił sąd - przełamywał opory mówiąc, że sprawiło mu satysfakcję obdarowanie jej i chce jej pomóc za to, co zrobiła dla ich biznesu. "Kobiety kochają brylanty, brylanty kochają kobiety" - dodał uzasadniając podarunek.

Sąd wymierzył Sawickiej karę trzech lat więzienia, zaś Wądołowski usłyszał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na lat pięć. Wyrok nie jest prawomocny. Strony mają prawo odwołać się od niego do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Działania CBA nie miały podtekstu politycznego

Działania CBA wobec późniejszych oskarżonych nie miały podtekstu politycznego - ocenił sąd, uzasadniając wyrok w sprawie b. posłanki Beaty Sawickiej i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Zdaniem sądu sprawa uzyskała taki podtekst już po zatrzymaniu oskarżonych.

"Wykluczyć należy, że Sawicka była wytypowana przez służby i od początku planowano przeciw niej działania" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior. Dodał, że zdaniem sądu nie znalazły potwierdzenia zarzuty o przekroczeniu "bariery cielesności" przez agenta CBA wobec Sawickiej, gdy wspólnie bawili się na dyskotece. Jak podkreślił sędzia, nie potwierdza tego przesłuchana jako świadek osoba, która była z nimi tego dnia na tańcach.

Sąd wykluczył też wersję Sawickiej, że pieniądze, jakie otrzymała od agentów, były pożyczką. "Obaj funkcjonariusze wykluczyli możliwość zwrotu tej kwoty" - podkreślił sędzia Gąsior.

Korupcyjne propozycje nie budzą wątpliwości prawnych

Korupcyjne propozycje, jakie udający biznesmenów agenci CBA składali Beacie Sawickiej i Mirosławowi Wądołowskiemu, nie budzą wątpliwości prawnych - uznał warszawski sąd okręgowy, uzasadniając wyrok skazujący oboje oskarżonych za korupcję.

Sąd przypomniał, że Sawicka przyjęła 100 tys. zł w dwóch ratach (we wrześniu i październiku 2007 r.) i w obu przypadkach nie wręczał ich "agent Tomek", lecz jego wspólnik, udający biznesmena agent CBA "Marek Przesławski". Wręczenie tych łapówek w ramach prowokacji policyjnej nie budzi wątpliwości prawnych - podkreślił sędzia Gąsior dodając, że funkcjonariusz nie wpływał na Sawicką, aby przyjęła pieniądze - to ona sama wskazała sposób i kwotę, a funkcjonariusz "jedynie reagował na wypowiedzi oskarżonej".

Powołując się na dowody zebrane w procesie sędzia wskazał, że Sawicka przez cały czas upewniała "biznesmenów", że ma wpływy u posła PO Marka Biernackiego. Nie było to prawdą; Biernacki nie przyjął od Sawickiej butelki whisky, którą dali jej agenci, aby przekazała posłowi w zamian za skontaktowanie ich z burmistrzem Helu. Ponadto - wskazał sąd - Sawicka od początku dążyła do uzyskania pieniędzy za pośrednictwo w załatwianej sprawie i przekonywała ich, że ma realny wpływ na burmistrza Wądołowskiego.

Sąd zakwestionował jedynie wręczenie Sawickiej przez "agenta Tomka" drogiego wiecznego pióra z brylantem. Jak wskazał sędzia Gąsior, nie można stwierdzić, w zamian za co otrzymała ona to pióro, co zresztą było dla niej krępujące. Dlatego - podkreślono - uznano, że nie może ona odpowiadać karnie za przyjęcie tego pióra - tym bardziej, że "agent Tomek" wręczając je mówił do Sawickiej "jesteś moją przyjaciółką" i odwoływał się do sfery emocji. Sąd nie miał natomiast zastrzeżeń do kwestii sposobu i prawidłowości wręczenia Wądołowskiemu drogiego zegarka.

Co do winy burmistrza, sąd wskazał, że Wądołowski jeszcze w sierpniu 2007 r. zapewniał "biznesmenów", iż może on - za pośrednictwem swoich ludzi w samorządzie - dokonać takich zmian w planie zagospodarowania przestrzennego działki na Helu, o jakie się do niego zwrócą. Miało to też spowodować, że żaden inny kontrahent nie będzie zainteresowany jej zakupem i założona przez CBA firma "Avantis" wygra przetarg. W zamian za to Wądołowski chciał w przyszłości zarządzać wybudowanym tam obiektem.

Wądołowski nie żądał pieniędzy, był zaskoczony, że je dostał

Skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu burmistrz Helu Mirosław Wądołowski nie żądał od udających biznesmenów agentów CBA pieniędzy i był zaskoczony tym, że je otrzymał - tak łagodniejsze potraktowanie go w wyroku uzasadniał w środę warszawski sąd okręgowy.

Nie ma żadnego dowodu, że oskarżony Wądołowski wiedział, jaka kwota jest we wręczonej mu 1 października 2007 r. przed restauracją teczce, choć wiedział, że to "zaliczka" - jak powiedział mu agent CBA - w zamian za to, że "ustawi" przetarg pod określoną firmę - podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior.

Sąd podkreślił, że nie ma też dowodu wskazującego, że burmistrz żądał od nich pieniędzy. Po ich otrzymaniu pytał agenta "Po co?"; ten zaś szybko się oddalił, a wkrótce potem burmistrz został zatrzymany. Zdaniem sądu było to uchybienie w pracy operacyjno-rozpoznawczej CBA, bo figurantowi "nie pozostawiono swobody" w decydowaniu, co zrobi z łapówką wręczaną mu w ramach prowokacji.

"Wręczenie mu pieniędzy było wyłączną inicjatywą CBA, które arbitralnie uznało, że je wręczy i określiło kwotę na poziomie 150 tys. zł - ma to wpływ na ocenę szkodliwości jego czynu. To funkcjonariusze CBA arbitralnie i w sposób dla nich samych niejasny zdecydowali o stopniu winy i społecznej szkodliwości czynu oskarżonego - to w oczywisty sposób jest sprzeczne z zasadą sprawiedliwości społecznej" - podkreślił sąd.

Wądołowski został skazany za to, że chciał korzyści osobistej - pracy jako zarządca kompleksu wypoczynkowego na Helu po jego wybudowaniu i po tym, jak odejdzie z samorządu - oraz za to, że przyjął od udających biznesmenów agentów CBA drogi zegarek.

Kary ws. Sawickiej adekwatne do stopnia winy

Wymierzając kary, sąd wziął pod uwagę stopień winy oskarżonych i stopień szkodliwości ich czynów - uznał warszawski sąd okręgowy, uzasadniając skazanie b. posłanki Beaty Sawickiej i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Odczytywanie uzasadnienia wyroku trwało 2,5 godziny.

Warszawski sąd okręgowy uznał obydwoje oskarżonych za winnych korupcji i płatnej protekcji. Skazał Sawicką na trzy lata więzienia, Wądołowski usłyszał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na lat pięć. "Sąd wziął także pod uwagę, że oskarżeni działali z chęci zysku" - powiedział sędzia Hubert Gąsior. Podkreślił, że korupcja jest zjawiskiem społecznie niebezpiecznym.

Prokurator Rafał Maćkowiak powiedział dziennikarzom po wyroku: "najważniejsze, że sąd przesądził o winie oskarżonych". Nie wykluczył, że prokuratura złoży swoją apelację w tej sprawie, zapowiedział zwrócenie się o pisemne uzasadnienie wyroku. Wcześniej prokuratura żądała pięciu lat więzienia dla Sawickiej i 3,5 roku pozbawienia wolności dla Wądołowskiego.

Jeden z obrońców Sawickiej, mec. Mikołaj Pietrzak, powiedział zaś po wyjściu z sali, że "jest zaniepokojony tym, iż wyrok w tym kształcie otwiera służbom drogę do stosowania prowokacji takich, jak w tej sprawie". Sawicka nie wypowiedziała się dla dziennikarzy. Wądołowski powiedział PAP, że złoży apelację.