Tuż przed upływem terminu rejestracji kandydatów do Sejmu PO wymieniła lidera warszawskiej listy. Teraz wyborczy pojedynek przenosi się na kwestie programowe.
PO pokaże dziś w Krynicy program gospodarczy. Jego filary to m.in. „Niższe podatki, wyższe płace”, ale także niższe składki na ZUS. Na forum ekonomicznym Platforma zaplanowała też panel o wspieraniu przedsiębiorców. Ta ofensywa ma pokazać, że PO nie bazuje jedynie na antypisowskich sentymentach swoich wyborców, że ma poważny plan rządzenia. W poprzedniej kadencji w ten sposób postępował PiS, który w Krynicy ogłaszał najważniejsze gospodarcze pomysły.
Tymczasem PiS chce pokrzyżować te zamiary. Jak wynika z naszych informacji, na dziś szykuje się kampanijne wydarzenie z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, który ma punktować PO za politykę gospodarczą. – Platforma będzie próbowała pokazać program, a my pokażemy, co się działo z pieniędzmi za jej czasów – mówi polityk PiS. Premier będzie zresztą w Krynicy i wiele wskazuje na to, że otrzyma dziś nagrodę forum.
Wygląda na to, że zaczyna się programowy etap kampanii. Na ostatniej prostej tuż przed upływem terminu na zgłaszanie list wyborczych nastąpił nagły zwrot w szeregach KO. Lider Platformy Grzegorz Schetyna ustąpił Małgorzacie Kidawie-Błońskiej – oddał jej nie tylko pierwsze miejsce na stołecznej liście, ale również kandydaturę na premiera przyszłego rządu. To oznacza, że Kidawa-Błońska zmierzy się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Schetyna zaś wystartuje z jedynki we Wrocławiu.
– Małgorzata Kidawa-Błońska budzi pozytywne emocje, jest politykiem niekontrowersyjnym, z piękną kartą – argumentuje Arkadiusz Myrcha, poseł PO. Przypomina też jej polityczne doświadczenie. – Była rzecznikiem rządu, jest wicemarszałkiem Sejmu. Zna mechanizmy funkcjonowania zarówno administracji rządowej, jak i samego parlamentu – mówi poseł. Politycy PO-KO liczą też na to, że Kidawa-Błońska nie będzie wystawiona na ataki ze strony PiS jak Grzegorz Schetyna. – Ona nawet po tamtej stronie barykady wzbudza pozytywne emocje – twierdzi polityk opozycji. Na pewno jednym z kryteriów podjęcia tej decyzji był ewentualny wynik pojedynku liderów list PiS i PO w Warszawie. – Zapewne z badań wyszło, że Schetyna nie ma szans w Warszawie z Kaczyńskim i wysłał tam Kidawę, uzasadniając to wysunięciem jej na kandydatkę na premiera – mówi osoba związana z PO. W 2015 r. jedynka PO z Warszawy Ewa Kopacz dostała 230 tys. głosów, a Jarosław Kaczyński – 202 tys. głosów.
Politycy lewicy krytykują ten ruch. Wypominają Platformie, że punktowała PiS, gdy jej lider nie został premierem. – Jak partia wygrywa wybory, to typuje premiera. Dziś nic nie wskazuje na to, że PiS nie wygra, najwyżej nie będzie miał samodzielnej większości, ale wtedy cała opozycja powinna wspólnie uzgodnić kandydata na premiera – podkreśla Krzysztof Gawkowski z Wiosny. – Kidawa w Warszawie jako kandydatka na premiera to raczej atak na lewą stronę i próba zintegrowania potencjału Platformy po lewej stronie – mówi polityk PiS.
Nasi rozmówcy przypominają, że to manewr bliźniaczo podobny do tego, który PiS zastosowało w wyborach w 2015 r. (gdy „schowano” prezesa Jarosława Kaczyńskiego i wystawiono kandydaturę Beaty Szydło na premiera). – To odważny ruch Schetyny, ale marszałek Kidawę czeka ciężka praca, by przekonać wyborców, że jest poważną alternatywą dla obecnego premiera. Jeśli odwoływać się do przykładu z 2015 r., to kandydatura Szydło została zgłoszona cztery miesiące przed wyborami, czyli dłużej można było tym tematem grać. Tu jest miesiąc. Poza tym Szydło była szefową kampanii Andrzeja Dudy, to był naturalny awans – mówi Krzysztof Łapiński, były poseł PiS i rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy. – To pokazuje duże zamieszanie w szeregach KO, widać, że nie ma jednej koncepcji zarówno w zakresie programu, jak i ludzi – komentuje osoba z rządu.