Wniosek, który powstał 16 grudnia w Sejmie to był apel do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego o uspokojenie sytuacji, a nie apel do instytucji europejskich o interwencję - podkreślił w środę w rozmowie z PAP rzecznik Nowoczesnej Paweł Rabiej.

Portal "DoRzeczy" podał we wtorek, że 16 grudnia, gdy zaczynał się protest w Sejmie, posłowie PO i Nowoczesnej mieli przygotowany "wspólny apel opozycji", w którym "wzywano Radę Europy i Parlament Europejski do pilnej interwencji w związku z sytuacją w Polsce". "Akcja się nie udała, ponieważ złożenia podpisu odmówili przedstawiciele ruchu Kukiz'15 i PSL" - czytamy w "DoRzeczy". PO i Nowoczesna zaprzeczają, by takie wydarzenie miało miejsce.

W środę lider Kukiz'15 Paweł Kukiz ujawnił na swoim profilu na Facebooku treść listu do marszałka Sejmu; według niego, maila z treścią listu wysłała do polityków opozycji posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.

W rozmowie z PAP rzecznik Nowoczesnej stwierdził, że artykuł w "DoRzeczy" to „100 proc. kłamstwa i manipulacji”. Jak mówił, 16 grudnia powstało jedynie stanowisko klubów opozycji do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. "Opozycja apelowała w nim m.in. o zgodne z regulaminem Sejmu obrady i głosowanie nad budżetem oraz przywrócenie zawieszonego posła Szczerby" - podkreślił Rabiej.

"W szkicu tego apelu było stwierdzenie, że wobec łamania konstytucji i regulaminu opozycja podejmie kroki prawne przed instytucjami w Polsce i trybunałami międzynarodowymi. Zdanie to nie znalazło się w wersji ostatecznej stanowiska. Zapowiadane kroki prawne zostały zresztą przez opozycję podjęte: jest wniosek w prokuraturze o zbadanie legalności głosowania" - dodał polityk. Zwrócił uwagę, że Nowoczesna złożyła zawiadomienie do prokuratury w związku z głosowaniami przeprowadzonymi w Sali Kolumnowej.

"Nie zmienia to jednak faktu, że to nie był żaden apel do instytucji unijnych o interwencję, ale pismo do marszałka polskiego Sejmu, pokazujące mu potencjalne konsekwencje prawne nielegalnego głosowania ustawy budżetowej" - podkreślił Rabiej.

"To, jak media związane z PiS kłamią pokazuje jedynie poziom paniki w obozie władzy po tym, jak przyjął nielegalny budżet. Szkoda tylko, że w tej manipulacji wzięli udział posłowie z klubu Kukiz’15" - dodał polityk Nowoczesnej.

Podobną opinię wyraził jeszcze we wtorek rzecznik PO Jan Grabiec, który wskazywał, że z pisma do marszałka Sejmu zrobiono apel o interwencję do obcych państw. Jak dodał, nie było wspólnego apelu opozycji do Rady Europy i Parlamentu Europejskiego. PO, jak mówił, oczekuje natychmiastowego sprostowania artykułu "DoRzeczy".

W liście do marszałka Sejmu, który na swoim facebookowym profilu zamieścił Paweł Kukiz napisano: "My posłowie klubów parlamentarnych, w związku z kryzysem konstytucyjnym, wywołanym przez marszałka Sejmu i większość parlamentarną, uznając za nielegalne obrady w sali kolumnowej, żądamy zgodnego z regulaminem Sejmu i konstytucją posiedzenia Sejmu w dniu 20 grudnia 2016 roku. Uznajemy za niezgodne z zasadami blokowe głosowanie budżetu państwa na rok 2017".

Autorzy listu zażądali przywrócenia posła Michała Szczerby (PO) do możliwości uczestniczenia i pełnego wykonywania mandatu posła RP, zaprzestania stałego łamania regulaminu Sejmu, ograniczania wolności wypowiedzi posłanek i posłów, a także przywrócenia możliwości wykonywania przez media ich konstytucyjnego prawa do informowania opinii publicznej o pracach parlamentu.

List kończy się stwierdzeniem: "Wobec łamania konstytucji i regulaminu Sejmu przez marszałka i większość sejmową podejmiemy kroki prawne przed sądami i trybunałami międzynarodowymi".

Posłowie PO i Nowoczesnej przebywali na sali plenarnej Sejmu od 16 grudnia 2016 r.; rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł.

Marszałek Sejmu wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz że każdy z posłów mógł wejść do sali głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.

Platforma 12 stycznia zawiesiła protest w Sejmie. Dzień wcześniej protest zakończył klub Nowoczesnej.