Rząd nad Sekwaną wraca do powiązania pieniędzy europejskich z praworządnością i krytykowania Polski. Ta nie pozostaje dłużna.
Do sprawy nawiązał nowo powołany minister ds. europejskich Clément Beaune w wypowiedzi dla „Financial Timesa”. – Nie możemy mówić francuskim, polskim, węgierskim i europejskim obywatelom, że możemy mieć finansową solidarność w Europie, i nie martwić się o to, jak są przestrzegane podstawowe zasady demokracji, wolnych mediów i równych praw – mówił. Beaune zapowiedział, że francuski rząd będzie zabiegał o silny mechanizm praworządności, który uwarunkuje dostęp do europejskich środków z pakietu pomocowego przestrzeganiem podstawowych wartości UE.

Ważyć słowa

Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński ocenia te słowa jako niefortunne. Jego zdaniem Beaune powinien „przemyśleć, czy na pewno chce coś takiego mówić o Polsce”. – On jest nowym ministrem, wcześniej był doradcą prezydenta Emmanuela Macrona i też ważną osobą w polityce francuskiej, ale tak często się nie wypowiadał. Sądzę, że jako minister powinien trochę bardziej ważyć słowa i zastanawiać się, jak to będzie wpływało na stosunki polsko-francuskie. Tego nie rodzaju wypowiedzi nie są pozytywne i oczekiwalibyśmy, by nie padały – mówi DGP Jabłoński.
Wiceszef polskiej dyplomacji uważa, że Francja nie ma czystej karty, jeśli chodzi o przestrzeganie rządów prawa. – To właśnie tam wprowadzono w czasie pandemii przepis mówiący o tym, że automatycznie, z mocy prawa i bez jakiegokolwiek sądu, wszystkim przedłuża się areszty tymczasowe – punktuje. W jego ocenie takie prawo może naruszać zasadę umożliwiającą pozbawienie wolności wyłącznie wyrokiem sądu. – Gdyby u nas zostało coś takiego wprowadzone, jestem pewien, że byśmy mieli potężny sprzeciw – dodaje Paweł Jabłoński.
Słowa francuskiego ministra padają dwa tygodnie po negocjacjach budżetowych, które zakończyły się porozumieniem także w sprawie mechanizmu „pieniądze za praworządność”.
Europosła Platformy Obywatelskiej i sprawozdawcy budżetu w europarlamencie Jana Olbrychta wypowiedź Beaune’a nie dziwi. – Francja nie kryła swoich poglądów w sprawie praworządności. Zmiana w rządzie francuskim przyspieszyła te kwestie i nowy minister europejski jest tu bardzo jednoznaczny. Nastąpiło zaostrzenie, ale ono nie wzięło się znikąd, bo jeśli Polska i Węgry mówią, że tego mechanizmu nie ma lub jest rozwodniony, to inne państwa po prostu na to odpowiadają – podkreśla eurodeputowany.

Z zębami czy bez

W czasie trwającego prawie cztery dni szczytu Paryż był w gronie stolic, które parły do porozumienia, by jak najszybciej mogły zacząć się wypłaty z pakietu pomocowego o bezprecedensowej wysokości 750 mld euro. Negocjowanemu wraz z całym budżetem uwarunkowaniu wypłat praworządnością sprzeciwiały się Polska i Węgry, ale odpuścić go nie chciała „czwórka oszczędnych” z Holandią na czele. Przyjęty kompromis w sprawie mechanizmu praworządnościowego co prawda zadowolił wszystkie strony, ale nie dał jasnej odpowiedzi, jak owo powiązanie ma wyglądać. Wiadomo na pewno, że mechanizm powstanie, a odpowiedzialna za jego przygotowanie będzie Komisja Europejska. Rozbieżne interpretacje budzi rola przywódców w Radzie Europejskiej. Nie do końca jest jasne, czy mechanizm będzie wymagał ich jednomyślnej zgody, co dałoby Polsce i Węgrom możliwość zawetowania rozwiązania.
Jabłoński traktuje wypowiedź Clémenta Beaune’a jako „zaklinanie rzeczywistości”. Jak mówi, po szczycie próbuje się narzucać interpretację, że powiązanie funduszy z praworządnością nadal jest możliwe, tymczasem – jak podkreśla – rozwiązanie jest bezzębne.
Natomiast Jan Olbrycht podkreśla, że Parlament Europejski nie zgodzi się na bezzębne rozwiązanie. W rezolucji przyjętej po szczycie europejskim izba wyraziła niezadowolenie z jego ustaleń. Europosłowie domagają się silnego mechanizmu, co oznacza, że mogą się nie zgodzić na przyjętą w konkluzjach szczytu większość kwalifikowaną, jaką państwa mają blokować wypłatę środków dla jednego z krajów członkowskich. Europosłowie chcą większości odwróconej, która byłaby wymagana do odrzucenia decyzji o zablokowaniu pieniędzy, a nie do jej przyjęcia. – Co prawda w konkluzjach znalazł się zapis, że Rada powróci do sprawy mechanizmu, ale ze wszelkich wypowiedzi jej szefa Charlesa Michela i przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen wynika, że chodzi o doprecyzowanie terminów i spraw technicznych, a nie decydowanie o tym, czy mechanizm powstanie, czy nie – mówi europoseł PO.
Rozporządzenie w sprawie mechanizmu praworządnościowego jest elementem pakietu budżetowego, ale ma osobną ścieżkę legislacyjną. – Teoretycznie prace nad nim mogą potrwać dłużej niż prace nad budżetem, ale jest grupa państw, które bardzo na to naciskają. Europarlament też chce tego jak najszybciej – dodaje Olbrycht. Teraz do tego grona dołącza Francja.
Relacje polsko-francuskie zamroził na długo spór o caracale z 2016 r. Odziedziczył go po Francois Hollandzie Emmanuel Macron. Wybrany w 2017 r. prezydent nie krył też swojego krytycznego stosunku do zmian wprowadzanych w sądownictwie przez rząd PiS. Polski obóz nie pozostawał mu dłużny. Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz nazwał Francję „chorym człowiekiem Europy”.
Zwiastunem odwilży w relacjach z Francją była wizyta ministra gospodarki Bruno Le Maire’a na początku zeszłego roku. W lutym br. Emmanuel Macron sam odwiedził Warszawę, zapowiadając też zorganizowanie w Paryżu szczytu Trójkąta Weimarskiego, co pozwoliłoby na odmrożenie rozmów także w tym formacie.