Trójkąt Weimarski to dziś format skostniały; odegrał istotną rolę przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej, jednak po akcesji stracił impet i znaczenie - podsumowują eksperci 25 lat istnienia tego formatu.

Szefowie dyplomacji Polski, Niemiec i Francji w niedzielę - w 25. rocznicę ustanowienia Trójkąta Weimarskiego, w którego skład wchodzą Polska, Niemcy i Francja - spotkają się w Weimarze. Witold Waszczykowski, Frank-Walter Steinmeier i Jean-Marc Ayrault przy okazji spotkania mają omówić m.in. kwestię przyszłości UE po brytyjskim referendum.

Ekspertka Polskiego Instytut Spraw Międzynarodowych Karolina Borońska-Hryniewiecka uważa, że Trójkąt Weimarski w sferze funkcjonalnej nie działa, jest formatem "skostniałym", mimo że politycy zapewniają o podejmowanych wspólnie inicjatywach na rzecz pogłębiania wspólnego rynku czy przywracania Europie konkurencyjności. "Trójkąt jest wewnętrznie podzielony. Nie są to tylko podziały pomiędzy tzw. starą Europą - Francją i Niemcami - a Polską w kwestii przyszłości UE czy polityki migracyjnej, ale to także podział pomiędzy Niemcami a Francją dotyczący zarządzania strefą euro, pobudzania wzrostu gospodarczego czy polityki fiskalnej" - zwróciła uwagę.

Według niej Warszawę i Berlin łączy dużo więcej w kwestiach polityki europejskiej niż Warszawę i Paryż. "Francja i Włochy wraz z innymi państwami śródziemnomorskimi mówią jasno, że są gotowe na ściślejszą integrację w ramach UE, bez krajów temu niechętnych. Natomiast Niemcy pozostają pomostem pomiędzy starą a nową Europą, liczą się ze zdaniem v4 czy państw bałtyckich, co pokazują wizyty Angeli Merkel w Pradze, Tallinie i Warszawie. Berlinowi zależy na zachowaniu jak najszerszego frontu europejskiego, by Unia pozostała organizacją szeroką" - podkreślała Borońska-Hryniewiecka. Dlatego w jej ocenie Polsce obecnie także powinno zależeć na współpracy z Niemcami.

Według ekspertki, Brexit stawia jednak pod znakiem zapytania sensowność podtrzymywania szerokiej i zróżnicowanej integracji a la carte, z której każde państwo członkowskie wybiera sobie te elementy, które chce i które są dla niego korzystne. Jak zaznaczyła Borońska-Hryniewiecka, Niemcy będą musiały zmierzyć się z pytaniem o kształt UE bez Wielkiej Brytanii. Staną przed dylematem kontynuowania szerokiej i zróżnicowanej integracji lub koncentracji na pogłębionej współpracy w ramach politycznego "rdzenia" Unii.

W jej ocenie podziały w gronie państw Trójkąta Weimarskiego rosną zwłaszcza w sferze retorycznej. "Nawet jeśli na poziomach eksperckich współpraca jest dobra, to na poziomie politycznym słyszymy często mocne słowa, jak choćby że Polska nie jest solidarna, a Niemcy próbują coś narzucać lub dyktować" - zauważyła.

W ocenie specjalistki Niemcy nie będą dążyły za wszelką cenę do podtrzymywania przy życiu Trójkąta Weimarskiego, skłaniać się będą do szukania funkcjonalnych rozwiązań politycznych z państwami chętnymi do współpracy, szczególnie że Merkel chce zbudować szeroki sojusz na rzecz odbudowy europejskiego projektu. "Stąd jej szerokie konsultacje z państwami Europy Środkowo-Wschodniej" - mówiła.

Podobnego zdania jest ekspert Tomasz F. Krawczyk. Jak powiedział PAP, format weimarski stracił swój impet i znaczenie. Według niego Niemcy ustanowiły to forum, by włączać Polskę w konsultacje ważnych europejskich kwestii w okresie przedakcesyjnym. Krawczyk uważa, że po wstąpieniu Polski do UE w 2004 r. Trójkąt Weimarski nie wyznaczył dla siebie na nowo roli, niezależnie od tego, kto rządził w Warszawie.

W ocenie eksperta Polskę, Niemcy i Francję dzieli spojrzenie w bardzo wielu kwestiach. "Wbrew pozorom dzisiaj w bardzo wielu punktach Niemcy są bliższe Polsce niż Francji, ale jeszcze przez długi czas zwyczajowo Paryż pozostanie dla Berlina partnerem do konsultacji" - mówił Krawczyk. "Warszawie też jest dużo bliżej do kanclerz Angeli Merkel i ministra finansów Wolfganga Schaeuble i ich pragmatycznej wizji Unii Europejskiej, która nie jest podszyta przymusem moralno-etycznym zjednoczenia i przymusem dążenia do coraz głębszej Unii" - mówił.

Dodał, że z Niemcami wciąż dzieli nas kwestia kryzysu migracyjnego. "Nie jest to jednak kwestia, która uniemożliwia nam wspólne tworzenie zrębów polityki europejskiej i współdziałanie w kwestiach gospodarczych" - podkreślił. "Z Francją łączy nas znacznie mniej, a dzieli wszystko" - mówił.

W jego przekonaniu format weimarski należy jednak zachować, choć nie należy oczekiwać od niego podejmowania wspólnie przełomowych inicjatyw. "Od wielu już lat oczekiwania wobec Trójkąta Weimarskiego mijały się z jego możliwościami. Urealnijmy nasze oczekiwania" - podkreślił. (PAP)