O wydaleniu aż 18 rosyjskich dyplomatów zdecydowała w sobotę Praga. Według czeskiego rządu są działającymi pod przykrywką oficerami rosyjskich służb specjalnych. Te zaś, a konkretnie wywiad wojskowy GRU, zaangażowane były – jak twierdzą – w organizację ataku na wojskowy skład amunicji w Vrbieticach w 2014 r. Na skutek wybuchu zginęły wtedy dwie osoby. Zamach miał najprawdopodobniej na celu powstrzymanie dostaw broni na Ukrainę albo dla syryjskich rebeliantów walczących z reżimem Baszara al-Asada.

Jak deklarują rządzący, retorsje mają pełne poparcie prezydenta Milosza Zemana, który uważany jest za polityka sympatyzującego z Rosją. Sam Zeman na razie głosu jednak nie zabrał. W niedzielę był za to jednym z adresatów pretensji zarówno ze strony części komentatorów, jak i protestujących, którzy zebrali się pod rosyjską ambasadą w Pradze.
Premier Andrej Babisz powiedział, że oficjalną informację od służb na temat eksplozji w Vrbieticach otrzymał w piątek po południu, a nazajutrz rozmawiał o tym z prezydentem. Oświadczył również, że zwrócił się do szefa czeskich służb bezpieczeństwa (BIS) o odtajnienie raportu w tej sprawie, aby można było go opublikować. Szef czeskiego MSW Jan Hamaczek, który pełni obecnie obowiązki szefa dyplomacji, wyraził ubolewanie w związku z konsekwencjami obecnych wydarzeń dla stosunków swojego kraju z Moskwą, ale – jak podkreślił – jego kraj musiał zareagować. Warto dodać, że polityk ten przejął obowiązki szefa dyplomacji przed tygodniem, po tym, jak z funkcji tej odwołany został bardziej krytyczny wobec Kremla Tomasz Petrziczek.
Praga nie wyklucza też uderzenia w rosyjskie interesy gospodarcze – wicepremier i minister przemysłu i handlu Karel Hawliczek zasygnalizował w sobotę, że Rosatom może stracić szansę na budowę nowego bloku elektrowni jądrowej Dukovany. Wartość inwestycji szacowana jest na co najmniej 6 mld euro, obecnie trwają przygotowania do przetargu na jej realizację.
Czeska policja poszukuje w związku z zamachem na arsenał dwóch mężczyzn legitymujących się rosyjskimi paszportami – to te same osoby, które podejrzewane są o próbę otrucia Siergieja Skripala i jego córki Julii w Salisbury. Szerszą informację na temat tła podjętych decyzji czescy dyplomaci mają przedstawić na forum UE i NATO. Decyzje rządu w Pradze zakomunikowane zostały dwa dni przed planowaną do niedawna wizytą Hamaczka w Rosji, ale ostatecznie została odwołana. Miał tam rozmawiać m.in. o zakupie rosyjskiej szczepionki Sputnik V.
Zarzuty czeskich władz zostały odrzucone przez Moskwę, która stwierdziła, że jest to kolejne z serii antyrosyjskich działań podejmowanych przez Czechów oraz próba wpisania się w oczekiwania USA w kontekście uruchomionych przez nie sankcji. Rosyjski MSZ zapowiedział w odwecie wydalenie 20 czeskich dyplomatów.
Decyzje czeskiego rządu to najnowszy element trwającej od kilku tygodni fali retorsji wobec Moskwy ze strony krajów Zachodu, które były obiektem działań tajnych służb tego kraju. Dyplomatów rosyjskich wydaliły m.in. Włochy, Bułgaria, Ukraina i Polska. Rząd w Warszawie zarzuca trzem uznanym za personae non gratae Rosjanom związki ze służbami i prowadzenie działań na szkodę Polski.
Ogłoszony w czwartek przez Waszyngton nowy pakiet restrykcji obejmuje m.in. wciągnięcie kolejnych osób i firm (w tym spółek IT współpracujących ze służbami specjalnymi czy podmiotów zaangażowanych na Krymie) na listę sankcyjną, ograniczenie możliwości inwestowania w rosyjski dług państwowy na rynku pierwotnym przez amerykańskie podmioty (w dalszym ciągu możliwy będzie handel papierami dłużnymi na rynku wtórnym), zakaz udzielania pożyczek rosyjskim instytucjom finansowym, wreszcie – wydalenie 10 rosyjskich dyplomatów oskarżanych o pracę dla służb.
Jednocześnie Biały Dom podkreśla, że chce współpracować z Kremlem. Jak oceniają analitycy OSW, sankcje USA okazały się łagodniejsze, niż się spodziewał Kreml, co potwierdził zresztą, ogłaszając swoje decyzje, sam Joe Biden, który powiedział, że USA dysponują dotkliwszymi instrumentami, ale na razie postanowiły ich nie wykorzystywać. W grę wchodziło np. wykluczenie Rosji z systemu międzynarodowych rozliczeń finansowych SWIFT.
Sytuację pomiędzy Zachodem a Rosją może zaognić zdrowie Aleksieja Nawalnego. Opozycjonista od blisko 3 tygodni prowadzi strajk głodowy i według ostatnich doniesień jego stan jest krytyczny. Wczoraj doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan ostrzegł, że jeśli Nawalny umrze będąc w więzieniu, Rosja poniesie konsekwencje. ©℗