Energii elektrycznej nie można uznać za paliwo w powszechnym znaczeniu mimo rosnącej popularności samochodów elektrycznych – uznał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, orzekając w sprawie znaku towarowego Edison.
Chodzi o graficzny znak unijny Edison należący do włoskiej spółki o tej właśnie nazwie. Założona ona została jeszcze w XIX w. przez Włocha zafascynowanego wynalazkami Thomasa Edisona. W 2003 r. złożyła ona wniosek o rejestrację wspomnianego unijnego znaku towarowego m.in. w IV klasie klasyfikacji nicejskiej. Obejmuje ona szeroko rozumiane paliwa. Znak został zarejestrowany w 2013 r.
W 2015 r. włoska spółka złożyła w Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) wniosek o zrzeczeniu się praw do części towarów z klasy IV. Problem w tym, że w rzeczywistości przeformułowany wykaz zawierał dodatkowo energię elektryczną, której nie było w pierwotnym zgłoszeniu. EUIPO odmówił dopisania jej do wykazu, uznając, że rozszerzałoby to wykaz towarów objętych rejestracją znaku towarowego.
Spór trafił do Sądu UE, a ostatecznie do Trybunału. Spółka przekonywała m.in., że nie można mówić o rozszerzeniu wykazu, gdyż prąd jest rodzajem paliwa, a paliwa były objęte pierwotną rejestracją. Jej zdaniem EUIPO, a potem Sąd UE wzięli pod uwagę jedynie „ontologiczne” cechy energii elektrycznej, a pominęli jej cechy „funkcjonalne”.
Trybunał nie zgodził się z tą argumentacją. Podkreślił, że Sąd UE, badając sprawę, jednoznacznie stwierdził, że zgodnie z powszechnym i zwykłym znaczeniem pojęcie „paliwo” nie odnosi się do energii elektrycznej. I nie zmienia tego fakt, że Światowa Organizacja Własności Intelektualnej (WIPO) wydała oświadczenia o tym, że „nawet jeśli energia elektryczna jest przedmiotem niematerialnym, można ją uznać za zbliżoną do innych paliw materialnych, takich jak benzyna i nafta należące do klasy IV”. W wyroku uznano bowiem, że pomimo podobieństwa pod względem funkcjonalnym energia elektryczna nie jest objęta dosłownym znaczeniem pojęcia „paliw”.
Spółka zarzuciła również wyrokom Sądu UE wewnętrzną sprzeczność. Z jednej strony miał on bowiem przyznawać, że niektóre modele aut są zasilane energią elektryczną, z drugiej zaś zaprzeczać, by energia ta była traktowana jak paliwo.
Z tym również TSUE się nie zgodził. W swym orzeczeniu zwrócił uwagę, że rozwój na rynku aut elektrycznych nastąpił kilka lat po złożeniu wniosku o rejestrację znaku. Liczy się zaś to, jaka była sytuacja w chwili składania wniosku, czyli w 2003 r. I nie zmienia tego fakt, że już w XX w. produkowano auta z napędem elektrycznym.

orzecznictwo

Wyrok TSUE z 16 września 2020 r. w sprawie C-121/19 P