Nie wszystkie gminy mogły zawnioskować o pieniądze na wypłatę bonusu dla asystentów. Zatrudniane przez nie osoby nie spełniały kryteriów do ich przyznania.
Dodatek dla asystentów (1,7 tys. zł). zostanie wypłacony na podstawie programu, który Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPIPS) ogłosiło w połowie lipca. Gminy składały swoje zapotrzebowanie na środki na ten cel za pośrednictwem wojewodów. Okazuje się jednak, że wiele z nich tego nie zrobiło. Część uprawnionych nie otrzyma więc dodatkowych pieniędzy, nawet mimo tego, że świadczyli pomoc rodzinom w okresie obostrzeń i zagrożeń związanych z pandemią. Na przykład w województwie lubuskim o pieniądze nie zawnioskowało 9 spośród 82 gmin, w pomorskim 18 ze 123, a w śląskim 21 na 167. Większy problem dotyczy regionów wschodnich. W województwach podlaskim i lubelskim po środki zgłosiły się odpowiednio 67 i 153 samorządy, nie zrobiło tego zaś 51 i 60 (odpowiednio 43 proc. i 28 proc.).
Jak wskazują ośrodki pomocy społecznej, było to spowodowane głównie określonymi w programie zasadami uzyskania dodatku.

Zgubna rotacja

Specjalny bonus jest przeznaczony dla asystentów rodziny, którzy w trakcie epidemii wykonywali swoje obowiązki zawodowe. Ma to być forma docenienia ich pracy w wyjątkowych okolicznościach, która była utrudniona z uwagi m.in. na konieczność zachowywania społecznego dystansu w kontakcie z podopiecznymi. Zgodnie z zasadami programu bonus przysługuje osobom, które pracowały przed 1 stycznia 2020 r. lub od tego dnia zaczęły zatrudnienie (również jako świadczenie usług na podstawie umowy zlecenia) i wykonywały je co najmniej do 19 czerwca. Ponadto samorząd nie mógł wystąpić o pieniądze, gdy asystent między 1 stycznia a 19 czerwca nie pracował łącznie przez 90 dni, ze względu na m.in. przebywanie na zwolnieniu lekarskim lub urlopie macierzyńskim.
– Umowa z poprzednim asystentem wygasła z końcem 2019 r. Potem ogłoszony został nabór na to stanowisko i nowa osoba zaczęła pracę od 15 stycznia br. Niestety oznacza to, że nie są spełnione wymogi i asystent jest pozbawiony prawa do dodatku – mówi Ewa Pukowiec z OPS w Mszanie.
DGP
Podobnie wygląda sytuacja np. w Lubszy (woj. opolskie), gdzie asystent został zatrudniony od 1 lutego. Z kolei w Bytowie asystent rodziny był zatrudniony do końca maja, a od czerwca przeszedł na stanowisko pracownika socjalnego.
– Od momentu wybuchu epidemii nie korzystał z żadnych zwolnień. Szkoda więc, że dla takich osób program nie przewiduje wypłaty choćby części dodatku – wskazuje Bożena Wojak, zastępca dyrektora MOPS w Bytowie.
Doktor Izabela Krasiejko, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Rodziny, zwraca uwagę, że program uwidocznił wyraźnie problemy, z jakimi ta grupa zawodowa boryka się od lat, a które są związane z dużą rotacją na tym stanowisku pracy. Osoby rezygnują z bycia asystentem, gdy mają szansę na inne, bardziej atrakcyjne finansowo zatrudnienie.
– Jest to niekorzystne zjawisko również z tego względu, że współpraca asystenta z rodziną, aby przynosiła odpowiednie efekty, wymaga zbudowania między nimi stabilnej relacji i wzajemnego zaufania. Tymczasem stworzenie takiej więzi jest trudne w sytuacji, gdy dochodzi do częstych zmian asystenta – dodaje.

Wbrew ustawie

Inną przyczyną braku wniosków do wojewodów było to, że niektóre gminy w ogóle nie zatrudniają asystentów, mimo że taki obowiązek nakłada na nie wprost ustawa z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 821). W skali całego kraju jest ich 7 proc. (negatywnie wyróżnia się tu zwłaszcza woj. podlaskie, gdzie takie jednostki stanowią aż 29 proc. ogółu samorządów). Asystentów nie mają chociażby gminy Białowieża, Bobrowice czy Słońsk i dlatego właśnie nie uczestniczyły w programie resortu rodziny.
Mało prawdopodobne jest natomiast, aby gminy nie wysyłały wniosków do wojewodów, bo nie wiedziały o programie lub przegapiły moment ich składania.
– Wszystkie – bez wyjątku – jednostki samorządu terytorialnego szczebla gminnego z terenu województwa były szczegółowo informowane przez pracowników urzędu o zasadach otrzymania wsparcia oraz były zachęcane do udziału w programie – zapewnia Joanna Szwedo z biura wojewody Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Zamieszanie z listą

Z kolei Polska Federacja Związkowa Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej (PFZPSiPS) alarmuje, że wśród gmin, które nie złożyły zapotrzebowania na pieniądze na dodatki, były i takie, które zrobiły to świadomie, choć ich asystenci spełniali kryteria wymienione w programie.
– Dowiedzieliśmy się o tym podczas spotkania w ministerstwie. Usłyszeliśmy wtedy, że niektóre samorządy nie występują o środki, bo reszta pracowników jest pokrzywdzona brakiem dodatku. Poprosiliśmy więc resort o listę tych gmin – informuje Paweł Maczyński, przewodniczący PFZPSiPS.
Organizacja otrzymała liczący 266 gmin wykaz i opublikowała go na swojej stronie internetowej.
– Zaraz potem otrzymaliśmy mnóstwo telefonów i e-maili od dyrektorów ośrodków, którzy tłumaczyli, że nie wnioskowali o pieniądze tylko i wyłącznie z powodu przyjętych w programie kryteriów i nie powinno ich być na liście. Swoje uwagi w tej kwestii powinni jednak kierować do resortu rodziny, który przygotował to zestawienie – dodaje Paweł Maczyński.
Obecnością na liście zdziwiona jest chociażby Barbara Krystyna Pacak, kierownik OPS w Lubszy.
– Nie rozumiem, czemu nasza gmina została na niej umieszczona, skoro nasz asystent nie może być objęty dodatkiem z uwagi na zbyt późny termin zatrudnienia – wskazuje.