Francuska prawica po morderstwie w Calais przypuściła atak na politykę w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości prowadzoną przez socjalistyczny rząd. 38-letni Polak Zbigniew H. usłyszał zarzuty o uprowadzenie, zgwałcenie i zabójstwo 9-cioletniej dziewczynki.

Zdaniem demokratycznej prawicy neogaullistowskiej, to co się stało w Calais obnażyło fatalne w skutkach decyzje podejmowane przez francuską minister sprawiedliwości Christiane Taubirę. Padają pytania o to dlaczego w odniesieniu do Zbigniewa H. dwukrotnie skazanego przez francuski sąd w Boulogne-sur-Mer na odpowiednio cztery i sześć lat więzienia, kara nie została wykonana i dlaczego mimo nakazu prefekta nie dokonano ekstradycji. Inne wątpliwości budzi nie uwzględnienie przez władze poważnych ostrzeżeń ze strony psychologów. Według nich osobowość Zbigniewa H. jest charakterystyczna dla psychopaty.
Front Narodowy uważa, że do zabójstwa by nie doszło gdyby nie polityka przymykania przez rząd oczu na to co się dzieje - głównie chodzi o pobłażliwość wobec przestępców. Według prawicy konieczne jest zaostrzenie kontroli na granicach i wyjście z grupy z Schengen. Premier Manuel Valls apeluje, by tragedii z Calais nie wykorzystywać dla doraźnych celów politycznych.