Prezydent Andrzej Duda krytykuje słowa Dmitrija Miedwiediewa. Szef rosyjskiego rządu powiedział w Monachium, że napięcie między jego krajem a Zachodem wprowadziło świat w "nową zimną wojnę". Polski prezydent mówił, że to Rosja prowadzi działania o charakterze ofensywnym i imperialnym, a przez to sama wraca do retoryki zimnowojennej.

Andrzej Duda wskazał na rosyjskie naloty w Syrii, agresję na Ukrainę lub "wręcz prowokacyjne" ćwiczenia u granic NATO i militaryzację obwodu kaliningradzkiego. "Jak widać, mówiąc o powrocie do zimnej wojny, Rosja mówi o swoim działaniu. To znaczy, Rosja mówi, że wraca do retoryki zimnowojennej i wraca do zimnej wojny" - powiedział prezydent, dodając, że takie działanie Moskwy to podważanie ładu ukształtowanego na początku lat 90. XX wieku. Jak dodał, wobec takiej polityki - szczególnie w kontekście naruszania przez Rosję prawa międzynarodowego - cała wspólnota międzynarodowa "powinna powiedzieć - nie".

Tymczasem sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że Sojusz i Rosja mają zastanowić się nad wznowieniem dwustronnych spotkań. Andrzej Duda stwierdził, że choć dialog jest zawsze potrzebny i nigdy nie można się na niego zamykać, to musi on być realizowany z pozycji partnerskiej. "Jeżeli popatrzymy na to jak działa Rosja, która w sposób bezlitosny wykorzystuje i swoich potencjalnych konkurentów, i swoich potencjalnych ofiar, to nie mam żadnych wątpliwości, że tylko rzeczywista obecność sił Sojuszu Północnoatlantyckiego, żywe, twardo stojące na swoim stanowisku NATO jest w stanie prowadzić politykę odstraszania, która zapobiegnie dalszym imperialnym działaniom ze strony Rosji" - powiedział Andrzej Duda.

Prezydent zaznaczał również, że siły NATO w Europie Środkowo-Wschodniej mają być mocne i eksponowane. Przyznał, że obecność wojsk Sojuszu może być rotacyjna. Ale - jak dodawał - charakter tej rotacji musi być na tyle intensywny, by w praktyce oznaczał stałą obecność.