Nowa ustawa jest pełna bubli. Główny to zbyt długie terminy na ustosunkowanie się do apeli składanych przez obywateli
Obecne przepisy o zasadach załatwiania petecji / Dziennik Gazeta Prawna
Władze wreszcie będą miały obowiązek zajęcia stanowiska wobec petycji wnoszonych przez obywateli. Gwarantuje to ustawa z 11 lipca 2014 r. o petycjach (Dz.U. poz. 1195), która wejdzie w życie 6 września 2015 r. Realizuje ona konstytucyjne prawo składania petycji do władz i organizacji społecznych wykonujących zadania zlecone z zakresu administracji publicznej. Tryb ich rozpatrywania miał zostać określony w ustawie, jednak z powodu kontrowersji, że będzie ułatwiać lobbing w procesie legislacyjnym, udało się ją uchwalić dopiero w tym roku.
– Na realizację tego prawa w polskich przepisach czekaliśmy 17 lat. Dobrze, że ustawa powstała, bo dotychczas petycje trafiały na Berdyczów, często traktowane jako spam – zauważa Piotr Trudnowski z Klubu Jagiellońskiego, publicysta „Nowej Konfederacji”.
Miesiące oczekiwania
Ustawa o petycjach ma umożliwiać realizację jednego z fundamentalnych praw obywatelskich. Okazuje się jednak, że parlamentarzyści popełnili w niej błędy, które to utrudnią. Jednym z nich jest termin rozpatrzenia petycji.
Na odpowiedź urząd będzie mieć trzy miesiące, jednak z powodu okoliczności niezależnych będzie mógł wydłużyć go do pół roku. W przypadku petycji wielokrotnej (gdy kilka osób wniesie pismo w tej samej sprawie) będzie to odpowiednio sześć lub dziewięć miesięcy.
– Terminy udzielenia odpowiedzi zostały nadmiernie wydłużone. Dla porównania rozpatrzenie sprawy w postępowaniu administracyjnym, kończącej się wydaniem decyzji administracyjnej, a więc często dużo bardziej skomplikowanej, musi nastąpić w ciągu miesiąca, maksymalnie dwóch – zaznacza Sylwia Urantówka-Bułat z Kancelarii Radcy Prawnego Sylwii Urantówki-Bułat.
– Petycje składane są w sprawach pilnych, które wymagają szybkości postępowania. Nie wyobrażam sobie, że obywatele będą czekać tyle miesięcy na odpowiedź. To zniechęci do wnoszenia petycji. Obawiam się, że zamiast tej drogi nadal będą wybierać składanie wniosków zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, bo wtedy odpowiedź dostaną w ciągu miesiąca – wtóruje jej Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
Jak ją wysłać
Wątpliwości pojawiają się też w związku z formą, w jakiej apel do władz może być złożony. Ustawa przewiduje, że petycję można wnieść w formie pisemnej albo za pomocą środków komunikacji elektronicznej. Problem jest z tą drugą, przepisy wskazują bowiem jedynie, że może być ona opatrzona bezpiecznym podpisem elektronicznym.
– Niejednoznaczność regulacji może powodować wątpliwości interpretacyjne. Ustawa nie zawiera wymogu podpisywania petycji za pomocą bezpiecznego podpisu elektronicznego, a wyłącznie przewiduje taką możliwość. Jeśli więc urząd otrzyma petycję za pomocą e-maila, będzie musiał ją przyjąć i rozpatrzyć – uważa Sylwia Urantówka-Bułat.
– Petycję można wnieść także w każdej innej formie elektronicznej, pod warunkiem że korespondencja zawiera oznaczenie podmiotu wnoszącego, miejsce jego zamieszkania lub siedziby i adres poczty elektronicznej – precyzuje dr Tomasz Zalasiński z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.
Potwierdza to Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
– Petycja może być opatrzona bezpiecznym podpisem elektronicznym, co oznacza możliwość wyboru takiego rozwiązania i nie przesądza o niemożności składania dokumentów bez niego – informuje Artur Koziołek, rzecznik prasowy resortu.
Zdaniem ekspertów to błąd, że ustawa nie wskazuje wprost, iż petycje można przesyłać także za pomocą Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej. Tłumaczą, że nie każdy wie, co oznacza pojęcie: środek komunikacji elektronicznej, i że w tej definicji mieści się także ePUAP.
Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zapewnia, że system ePUAP w obecnej wersji pozwala na składanie dokumentów w postaci elektronicznej przy wykorzystaniu wzoru ogólnego pisma, który znajdzie zastosowanie także w przypadku petycji.
Problem z BIP
Wreszcie, na etapie tworzenia ustawy zapomniano o istnieniu Biuletynu Informacji Publicznej. Przewidziano natomiast, że petycje i informacje o ich załatwieniu będą trafiać na strony internetowe podmiotów obowiązanych do ich rozpatrywania.
– To nieporozumienie. Skoro mamy urzędowy telepublikator w postaci BIP, to w nim powinny być zamieszczane informacje o petycjach, a nie na różnych stronach internetowych instytucji. Wprowadzi to chaos informacyjny – uważa Szymon Osowski.
– Ustawa stwarza furtkę do tworzenia nowych stron internetowych dedykowanych petycjom. Miejmy nadzieję, że jej efektem nie będzie nieracjonalne wydatkowanie publicznych pieniędzy na ten cel – dodaje Piotr Trudnowski.
Ważne
Petycje mogą zawierać żądania, stanowiska bądź postulaty zmiany prawa składane w interesie publicznym, własnym lub innej osoby za jej zgodą