Wypływają nowe szczegóły na temat ataku nożownika, który w sobotę ranił siedem osób w Surgucie na Syberii. Choć do ataku przyznało się Państwo Islamskie, trwa debata, czy rzeczywiście był to zamach terrorystyczny i czy sprawca miał wspólników.

Do ataku doszło w sobotę ok. godz. 11.20 czasu lokalnego (godz. 8.20 czasu polskiego) na głównej ulicy Surgutu. Policja zastrzeliła napastnika, gdyż według jej relacji stawiał opór przy zatrzymaniu. Regionalny oddział MSW podał, że ostrzeżono go najpierw strzałem w powietrze.

Według niezależnej Dożd TV mężczyzna przed atakiem próbował podpalić lokalne centrum handlowe. Stacja podała też, powołując się na naocznych świadków, że sprawca miał na sobie coś, co przypominało pas z ładunkami wybuchowymi, ale potem okazało się atrapą.

Do przeprowadzenia ataku przyznało się w sobotę po południu Państwo Islamskie. Wiceszef komisji ds. obrony i bezpieczeństwa Rady Federacji Franc Klincewicz powiedział jednak rozgłośni Goworit Moskwa, że jego zdaniem Państwo Islamskie zapewne nie ma nic wspólnego z incydentem w Surgucie. „Nie sądzę, by mieli oni (tj. sprawcy) związek z Państwem Islamskim” – oznajmił.

Wcześniej Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej podał, że sprawdzana jest informacja o możliwych zaburzeniach psychicznych u sprawcy. Lokalna policja oznajmiła zaś, że wersja, według której był to atak terrorystyczny, nie jest traktowana jako główna.

Już w sobotę ustalono tożsamość napastnika. Komitet Śledczy powiadomił, że według wstępnych informacji urodził się on w 1994 r. i był lokalnym mieszkańcem, nie ujawniono jednak jego nazwiska.

Lokalny działacz Artur Gadżijew, który należy do ruchu zapobiegania oszustwom w sklepach spożywczych, napisał w sieci społecznościowej VKontakte, że rozpoznał sprawcę. Według niego pracował on wcześniej jako ochroniarz w sklepie. Gadżijew wyraził wątpliwości co do wersji, że nożownik mógł cierpieć na chorobę psychiczną.

„Kommiersant” powiadomił zaś, powołując się na redaktora naczelnego portalu SIA-Press w Surgucie Dmitrija Szczeglowa, że w mieście trwa poszukiwanie wspólników nożownika, a w okolicach miejsca zdarzenia policja chodzi po domach, wypytując mieszkańców, co widzieli. Gazeta pisze też, że wcześniej władze miejscowe zalecały mieszkańcom, by nie wychodzili z domów.

„Na razie nie wiadomo, czy napastnik działał w pojedynkę, czy też nie. Najpewniej nie, skoro policja poszukuje wspólników, w ciągu dnia z kilku centrów handlowych ewakuowano klientów, zaś przy wyjeździe z miasta organy porządkowe sprawdzają ciężarówki” – zauważa „Kommiersant”.

Dziennik cytuje jednak opinię politologa i eksperta ds. bezpieczeństwa Dmitrija Jewstafjewa, że sprawca działał sam i nie był związany z islamistycznymi bojownikami. „Wydaje mi się, że jest to spontaniczne działanie niezrównoważonego psychicznie człowieka, choć mógł on przez dłuższy czas być pod wpływem jakichś islamistycznych haseł i być może został wciągnięty do jakiejś islamskiej organizacji. Ale na razie brak oznak, że to sprawa dużej komórki terrorystycznej” – ocenił.

Fakt, że do ataku przyznało się Państwo Islamskie, jego zdaniem nie świadczy o niczym, gdyż organizacja ta znajduje się w fazie schyłkowej i potrzebuje rozgłosu medialnego. „Ale oczywiście nie można niestety całkowicie wykluczyć ryzyka zamachów terrorystycznych w rosyjskich miastach” – zastrzegł.

Czworo rannych nadal znajduje się w ciężkim stanie. „Jedna osoba jest w bardzo ciężkim stanie. Troje pacjentów znajduje się w stanie ciężkim stabilnym, który się nie pogarsza. Dwie osoby są w stanie średnio ciężkim” – powiedział agencji Interfax-Ural przedstawiciel miejscowych służb medycznych.

Sprawa została przekazana głównemu wydziałowi śledczemu Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej „w związku z szerokim rezonansem społecznym” – powiadomiła w niedzielę rzeczniczka Komitetu Swietłana Pietrienko.