Przed Sądem Rejonowym w Bielsku Podlaskim rozpoczął się w poniedziałek proces biznesmena Marka F. i jeszcze jednej osoby, dotyczący założenia podsłuchów w dwóch firmach w tym mieście. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się; na tym etapie procesu odmówili wyjaśnień.

Według prokuratury, biznesmen Marek F., który jest głównym oskarżonym w tej sprawie, w kwietniu 2014 roku "kierował wykonaniem czynu zabronionego", czyli akcją założenia podsłuchów (w postaci nadajników radiowych umieszczonych w okładce teczki do korespondencji pochodzącej z jego firmy) w konkurencyjnych firmach w Bielsku Podlaskim.

Przed sądem Marek F. nie przyznał się, ale odmówił składania w poniedziałek wyjaśnień i odpowiedzi na pytania stron na tym etapie procesu. Jego odczytane wyjaśnienia ze śledztwa sprowadzały się do oświadczenia, iż się nie przyznaje i chce skorzystać z prawa do milczenia.

Współoskarżonemu z nim mężczyźnie, b. funkcjonariuszowi ABW prowadzącemu obecnie firmę detektywistyczną, prokuratura zarzuca podłożenie urządzeń podsłuchowych. On również nie przyznaje się i także odmówił składania wyjaśnień. W wyjaśnieniach złożonych w śledztwie, a odczytanych w poniedziałek przez sąd, mówił m.in. iż sprawdzał wiarygodność dwóch firm z Bielska Podlaskiego pod kątem ich wiarygodności i legalności działalności. Zaprzeczał, by podłożył jakieś urządzenia podsłuchowe.

Białostockie śledztwo to "odprysk" głównego postępowania, dotyczącego tzw. afery podsłuchowej, prowadzonego przez prokuraturę w Warszawie. (PAP)

(planujemy kontynuację tematu)