Saldo zagranicznych inwestycji bezpośrednich było w ub.r. najmniejsze od 2013 r., kiedy strefa euro zmagała się z kryzysem. Za dużą część napływu odpowiadają krajowe spółki córki międzynarodowych firm.
Zagraniczne inwestycje bezpośrednie w Polsce zwiększyły się w ubiegłym roku o 33,4 mld zł – wynika ze wstępnych danych, opublikowanych w środę przez Narodowy Bank Polski. W porównaniu z poprzednim rokiem napływ inwestycji zmniejszył się o 16 proc. W porównaniu z 2016 r. – o ponad połowę.
– Spadkowy trend jest widoczny już od kilku kwartałów. Mamy bardzo szybki wzrost gospodarczy przy niekorzystnych tendencjach w inwestycjach zagranicznych. Spadek zbiegł się z tym, że mniej więcej od dwóch lat w oczach zagranicznych inwestorów Polska nie jest na szczytach list najlepszych miejsc do inwestowania – komentuje Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. Wskazuje, że topnieje atrakcyjność inwestycyjna również innych krajów naszego regionu: – Wszystkie mają np. problemy z siłą roboczą.
Od kryzysowego 2013 r. mamy najmniej nowych inwestycji / DGP
Ale są też przyczyny charakterystyczne tylko dla Polski.
„Napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych może dalej spadać: dezinwestycje są dla zagranicznych firm symptomem niesprzyjających warunków na polskim rynku. Ponadto polityka repolonizacji kolejnych prywatnych podmiotów gospodarczych, niekorzystne dla kapitału zagranicznego przepisy (m.in. zakaz handlu w niedziele) oraz ogólna niepewność regulacyjna, jaką przypisuje się rządom Prawa i Sprawiedliwości, ograniczają możliwość planowania w długiej perspektywie i obniżają atrakcyjność polskiego rynku” – zauważają autorzy opublikowanego w środę raportu „Kierunki 2019” DNB Bank Polska i firmy doradczej PwC.
Ekonomiści PKO BP podliczyli, że napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych w ub.r. spadł do 1,5 proc. PKB. Rok wcześniej było to ok. 2 proc. Podkreślili jednak, że mniejsze saldo „nie było związane z odpływem długoterminowych inwestycji, ale ze spłatą zadłużenia w jednostkach powiązanych”.
W grudniu zaangażowanie zagranicznych inwestorów w akcje i udziały ulokowanych w Polsce firm wzrosło o prawie 7,2 mld zł. A dług polskich spółek córek skurczył się o 16 mld zł. Z tak dużą skalą „oddłużenia” nie mieliśmy do czynienia od czasów kryzysu finansowego sprzed 10 lat. Według ekonomistów ostatni spadek zadłużenia krajowych firm u zagranicznych właścicieli mógł być związany ze zmianami podatkowymi, które ograniczają atrakcyjność finansowania inwestycji pożyczkami. Część właścicieli mogła się zdecydować na skonwertowanie pożyczek na kapitał.
NBP w komentarzu do grudniowego bilansu płatniczego nie wyjaśnia sprawy. Pisze jedynie: „Polskie firmy zmniejszyły swoje zadłużenie wobec inwestorów zagranicznych, zarówno z tytułu kredytów handlowych, jak i pozostałych instrumentów dłużnych”.
– Być może mamy po prostu do czynienia z nasyceniem zagranicznym kapitałem. Jakaś przestrzeń do wzrostu wciąż jest, ale trudno się spodziewać, by Polska była tak samo atrakcyjna dla zagranicznych firm jak 10–15 lat temu. Te firmy, które postanowiły pojawić się w Polsce po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej, już to zrealizowały. Teraz powtórzenie dużego napływu z lat tuż po akcesji byłoby trudne – ocenia Piotr Kalisz.
Rekord miał miejsce w 2016 r. – saldo bezpośrednich inwestycji przekroczyło 70 mld zł. Ale w latach 2006–2007 były to kwoty przekraczające 60 mld zł.
Ekonomista Banku Handlowego zwraca uwagę na jeszcze jeden czynnik. – Aktualnych danych na ten temat nie ma, ale teraz coraz więcej jest inwestycji nie w produkcję, ale w usługi, a one są dużo mniej kapitałochłonne. Chodzi np. o centra outsourcingowe – wskazuje Piotr Kalisz.
Niewykluczone, że stąd właśnie optymizm Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. W połowie stycznia informowała ona, że „obsłużyła w 2018 r. aż 71 projektów BIZ (bezpośrednich inwestycji zagranicznych – red.) na kwotę 2,13 mld euro. To najlepszy wynik w jej historii”.
– Łączna wartość inwestycji, które rocznie obsługujemy, wzrosła z 500 mln euro w 2015 r. do ponad 2 mld euro w 2018 r. Ostatnie 12 miesięcy było rekordowe, nadchodzące mogą być nawet lepsze – zapowiadał Krzysztof Senger, p.o. prezes PAIH.
Według OECD – Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, w końcu 2017 r. wartość inwestycji bezpośrednich w Polsce odpowiadała 45 proc. PKB. W Czechach było to ponad 70 proc., na Węgrzech 65 proc., a na Słowacji niecałe 60 proc.
Rządy PiS nie ukrywają, że zobowiązania z tytułu inwestycji zagranicznych są poważnym obciążeniem gospodarki. Premier Mateusz Morawiecki wielokrotnie mówił o tym, że dywidendy z zysków polskich spółek córek i odsetki od zaciąganych przez nie pożyczek to kilkadziesiąt miliardów złotych w skali roku. W pierwszych trzech kwartałach ub.r. było to niemal 60 mld zł. Ale prawie jedna trzecia tej kwoty w rzeczywistości pozostała w kraju: to tzw. reinwestowane zyski. W IV kw., jak wynika z publikowanych dotychczas wstępnych szacunków NBP, reinwestycje miały wartość ok. 9 mld zł. Oznacza to, że w całym ub.r. odpowiadały one za około cztery piąte tego, co statystycy banku centralnego określają jako napływ inwestycji.