Senat przedstawił Sejmowi projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego. Zniesie on limit wydatków na dojazdy do sądu i utraconego z ich powodu zarobku dla strony niekorzystającej z usług profesjonalnego pełnomocnika.
Senacki wniosek jest reakcją na wydany 11 grudnia 2018 r. wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie (sygn. akt S7/18). Trybunał zwrócił w nim uwagę, że art. 98 par. 2 zd. 2 k.p.c. różnicuje wysokość kosztów zwracanych stronie w zależności od tego, czy korzysta ona z pomocy profesjonalnego prawnika (wówczas otrzyma zwrot całości realnie poniesionych wydatków) czy też nie – wówczas może liczyć tylko na sumę nieprzekraczającą „wynagrodzenia jednego adwokata wykonującego zawód w siedzibie sądu procesowego”. W praktyce – na podstawie odrębnych przepisów – oznacza to sześciokrotność minimalnej stawki w danego typu sprawach.
Trybunał uznał, że choć sam przepis nie jest sprzeczny z konstytucją i nie można stwierdzić, by naruszał zasadę równości, to jego dalsze utrzymywanie w systemie prawnym jest bezcelowe. Wskazał też, iż polskie postępowanie cywilne jest kontradyktoryjne, co zmusza stronę do udziału – osobiście lub przez pełnomocnika – w rozprawach. A to generuje związane z tym koszty. TK nie dostrzegł też związku między udziałem profesjonalnego pełnomocnika a wysokością wydatków za dojazdy. Odrzucił przy tym istniejącą w orzecznictwie koncepcję, że obecność profesjonalisty pozwala skrócić czas postępowania – gdyż główne narzędzia temu służące ma sąd.
Trybunał Konstytucyjny zauważył także, że zwracane koszty podlegają kontroli sądowej w zakresie ich celowości – czy zostały rzetelnie rozliczone, oraz czy w ogóle były konieczne. Sądy mają też możliwość odstąpienia od zasady odpowiedzialności za wynik procesu – np. przez zasadę zawinienia i słuszności. Dają one wystarczającą ochronę stronie przegranej, nie potrzeba więc jeszcze wprowadzać górnych limitów wydatków. Podniósł ponadto, że nieracjonalne wydaje się uzależnianie kwoty, którą zapłaci przegrany, od okoliczności, na które nie ma on wpływu (tzn. czy druga strona zatrudni profesjonalnego pełnomocnika czy nie).
Natomiast z punktu widzenia wygranego przepis ten jest jeszcze bardziej niesprawiedliwy. Jeśli nie odzyska całości wydatków związanych z dojazdem do sądu i utraconym zarobkiem, to de facto kredytuje drugą stronę, która korzysta z nieuzasadnionego zwolnienia z części kosztów. Jest to szczególnie bolesne, jeśli zwycięzcą jest pozwany – nie chciał on bowiem w ogóle postępowania i nie zainicjował go, a musiał zaangażować się w nie – i ponieść koszty – jedynie, by bronić swoich praw.
Etap legislacyjny
Projekt wniesiony do Sejmu