Sobotnia konwencja PiS była bardzo dobra strategicznie; partia unika pułapek i wojen światopoglądowych, będzie realizować kampanię, która jest pozytywna i oparta na bardzo konkretnych programach społecznych - ocenił ekspert ds. marketingu politycznego, prof. UKSW Norbert Maliszewski.

W czasie sobotniej konwencji PiS zaprezentowano pięć nowych propozycji. Lider PiS Jarosław Kaczyński obiecał wprowadzenie 500 plus od pierwszego dziecka oraz zniesienie podatku PIT dla pracowników do 26. roku życia. Zapowiedział także "trzynastkę" w postaci najniższej emerytury - 1100 zł - dla każdego emeryta, a także przywrócenie zredukowanych połączeń autobusowych i obniżenie kosztów pracy.

Pytany o ocenę konwencji, prof. Maliszewski ocenił, że "wydaje się, iż konwencja jest bardzo dobra strategicznie". "Z tego względu, że PiS unika różnego rodzaju pułapek, wojen światopoglądowych, unika błędów, które przed laty ta partia robiła. Będzie realizować kampanię, która jest pozytywna i która będzie opierać się na bardzo konkretnych programach społecznych - coś, co PiS-owi dało wygraną w 2015 r. i coś, dzięki czemu ta partia rządząca wciąż utrzymuje wysokie notowania" - ocenił.

Jak dodał, konkretne obietnice, które mają przełożenie na zasobność portfela są "najbardziej przekonującym argumentem dla wyborców".

"Opozycja jest w bardzo trudnej sytuacji dlatego, że nawet gdyby chciała przelicytować PiS, to PiS jest tutaj postrzegany jako wiarogodny" - zauważył. Jego zdaniem opozycja ma problem również z tym, że to właśnie PiS jest postrzegany jako partia, która ma "kręgosłup i ideowy, i programowy". "A właśnie Koalicja Europejską jest tą, która takiego programu nie potrafi zaprezentować" - mówił.

Prof. Maliszewski podkreślił, że w perspektywie wyborów do Parlamentu Europejskiego PiS prezentuje obietnice, które ma realizować rząd. "Nie prezentuje kwestii europejskich (...) Ta kampania będzie plebiscytem za lub przeciwko poparciu rządu, więc jest to zabieg celowy" - ocenił.

Jak przekonywał, konwencja była próbą mobilizacji dotychczasowego elektoratu, a także wykroczenia poza niego. "Jak się patrzy na te elektoraty partii rządzącej i Koalicji Europejskiej, to one są dosyć podobnej wielkości, tylko zostaje kwestia mobilizacji. Obecnie bardziej zmobilizowany był elektorat Koalicji Europejskiej i PiS musiał zrealizować taką konwencję, musiał - powiedzmy - narzucić to tempo, po to, żeby wyrównać mobilizację" - powiedział Maliszewski. (PAP)