PO chce, żeby koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński przedstawił informacje o ewentualnej agenturalnej przeszłości prezes i wiceprezesa TK Julii Przyłębskiej i Mariusza Muszyńskiego; PO złożyła w Sejmie wniosek o zwołanie komisji ds. służb specjalnych.

Koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński w przekazanym PAP oświadczeniu napisał, że Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska nie jest i nie była funkcjonariuszem, ani tajnym współpracownikiem Agencji Wywiadu, ani innych służb specjalnych.

"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że prezes TK Julia Przyłębska oraz wiceprezes TK Mariusz Muszyński są "prowadzeni przez służby i zostali ulokowani w TK, by podporządkować go interesom władzy". Według gazety Trybunałem Konstytucyjnym "kierują były oficer służb i jego współpracownica". Do też publikacji odniosło się już Biuro Trybunału Konstytucyjnego. W przesłanym PAP komunikacie, stanowczo zdementowało - jak podkreśliło - "niepoparte faktami informacje zawarte w Gazecie Wyborczej".

Posłowie PO domagają się wyjaśnień od koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego; chcą, by przedstawił je na posiedzeniu speckomisji.

"Chcielibyśmy, żeby na zamkniętym, tajnym spotkaniu komisji Mariusz Kamiński, jako osoba koordynująca służby specjalne w Polsce złożył informacje o ewentualnej agenturalnej przeszłości prezes Trybunału Konstytucyjnego pani Przyłębskiej, o ewentualnej agenturalnej przeszłości pana Muszyńskiego, wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego, a także o ewentualnej agenturalnej przeszłości TW Wolfganga męża pani Przyłębskiej, obecnego ambasadora Polski w Berlinie" - powiedział na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie szef klubu PO Sławomir Neumann.

Jak dodał istotne jest to, "byśmy mieli pewność, że TK nawet w takim kształcie kadłubkowym jakim PiS go zrobił, jako bardziej fasadową instytucję, ale jednak z nazwą Trybunał Konstytucyjny, nie miał na swoim czele osób, które mogą być agentami służb specjalnych".

"Liczę, że komisja zbierze się i będzie Mariusz Kamiński mógł wyjaśnić te wszystkie wątpliwości związane z działaniem pani Przyłębskiej i pana Muszyńskiego" - dodał szef klubu PO.

Neumann przypomniał, że jeszcze kilka tygodni temu media informowały o wizytach Mariusza Kamińskiego w Trybunale Konstytucyjnym. "Jest pytanie, czy on przychodził tam jak do swoich podwładnych, cały czas czynnych agentów służb, czy przychodził tam ustalać wyroki" - podkreślił poseł.

Jego zdaniem jeżeli tak jest to, "mamy dzisiaj państwo, w którym służby specjalne nie tylko inwigilują i podsłuchują obywateli, nie tylko inwigilują i podsłuchują opozycję, nie tylko inwigilują i zwiększają swoje uprawnienia i zwiększają ilość służb, ale także mamy służby specjalne w wymiarze sprawiedliwości".

Na pytanie, o czym to będzie świadczyło jeżeli to wszystko się potwierdzi Neumann powiedział, że świadczy to o tym, że mamy do czynienia z państwem służb specjalnych "już w pełnym wymiarze". "To znaczy, że agenci służb specjalnych są dzisiaj na najważniejszych stanowiskach w wymiarze sprawiedliwości" - podkreślił polityk.

Jak ocenił państwo, którym rządzą służby specjalne nie jest państwem demokratycznym. "To jest zaprzeczenie państwa demokratycznego" - stwierdził polityk PO.

Na pytanie, czy dziwi go milczenie prezes TK Julii Przyłębskiej w tej sprawie Neumann odparł, że w jej przypadku nic już go nie dziwi. "Ona jest tam postawiona, bo jest żołnierzem PiS i miała być prezesem Trybunału, żeby Trybunał Konstytucyjny legalizował wszystkie te działania PiS, które nie są do końca zgodne z konstytucją" - zaznaczył szef klubu PO.

Mariusz Kamiński w przekazanym PAP oświadczeniu napisał, że prezes TK Julia Przyłębska nie jest i nie była funkcjonariuszem, ani tajnym współpracownikiem Agencji Wywiadu, ani innych służb specjalnych.

"Oświadczam, że Prezes Trybunału Konstytucyjnego Pani Julia Przyłębska nie jest i nie była funkcjonariuszem ani tajnym współpracownikiem Agencji Wywiadu, ani innych służb specjalnych" - podkreślił minister. "Tekst opublikowany w +Gazecie Wyborczej+ oparty jest na nieprawdziwych informacjach" - dodał Kamiński.

Sama Przyłębska w piątek oświadczyła, że informacje "GW" są całkowicie nieprawdziwe. "Nie ma sytuacji, żeby służby specjalne przejmowały wymiar sprawiedliwości" - podkreśliła.

W sierpniu IPN zdecydował, że nie skieruje do sądu sprawy oświadczenia lustracyjnego ambasadora Polski w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego, tym samym oczyszczając go z zarzutu kłamstwa lustracyjnego - zatajenia związków z SB. Przyłębski podpisał zobowiązanie do współpracy, ale Instytut uznał, że nie współpracował on ze służbami PRL-u.