Obecność generała Andrzeja Błasika w kokpicie samolotu, który rozbił się w Smoleńsku była możliwa. Tak uznali biegli podczas śledztwa - poinformowano na konferencji Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Pułkownik Ireneusz Szeląg poinformował, że biegli na nowo zweryfikowali nagranie głosowe z pokładu maszyny. Dzięki zastosowaniu nowej metody, miało ono lepszą niż dotychczas jakość. "Przeprowadzone prace wskazały, że istnieją przesłanki wskazujące na możliwość przebywania w kabinie samolotu dowódcy sił powietrznych w ostatnim fragmencie końcowego zniżania się samolotu do lotniska" - powiedział prokurator. Poinformował też, że biegli oparli swój pogląd na analizie częstotliwości głosu Andrzeja Błasika, zeznaniach jednego ze świadków znających generała i kontekstu sytuacji.

Pułkownik Szeląg dodał, że nie ma potwierdzenia, by generał Błasik nalegał na lądowanie w złych warunkach. "Brak jest jakichkolwiek sygnałów, wskazujących na to, aby jakakolwiek inna osoba wpływała na członków załogi" - mówił.

Śledczy z Naczelnej Prokuratury Wojskowej odnieśli się też do zarzutów, że ich konferencje pokrywają się z kalendarzem wyborczym. Prokurator Szeląg przekonywał, że te sprawy nie mają ze sobą związku. "Proszę nie wyciągać żadnych wniosków, co do tego, kiedy konferencja jest organizowana" - mówił.

10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku doszło do katastrofy tupolewa, którym leciał między innymi prezydent Lech Kaczyński. Zginęli wszyscy obecni na pokładzie, w sumie 96 osób.