Udany debiut czy kompromitacja Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej? Politycy - goście audycji "Śniadanie w Trójce" - oceniają pierwszy unijny szczyt poprowadzony w czwartek przez byłego polskiego premiera.

Zdaniem szefa klubu PO Rafała Grupińskiego, należy zwrócić uwagę na poparcie przez unijnych przywódców wartego ponad 300 miliardów euro planu na rzecz pobudzenia inwestycji.

W ocenie polityka PO, niezaproszenie na szczyt prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki nie było gafą ze strony Donalda Tuska. Bardzo rzadko zaprasza się przywódców państw trzecich na unijne spotkania, natomiast prezydent Poroszenko wygłosił niezwykle ważne przemówienie w Sejmie i z tego punktu widzenia w tym przedświątecznym tygodniu dwie stolice europejskie, Bruksela i Warszawa, były najważniejsze - powiedział Rafał Grupiński.

Według Joachima Brudzińskiego z PiS, sejmowe przemówienie Petra Poroszenki nie było szeroko komentowane w Europie. Polityk uważa, że prezydent Ukrainy powinien zostać zaproszony do Brukseli, także dlatego, że w trakcie szczytu dyskutowano o sytuacji na wschodzie tego kraju. Polityk PiS ironicznie skwitował jednodniowe spotkanie unijnych polityków.

Najlepsze, co przychodzi mi do głowy to tekst z Kabaretu Starszych Panów Ireny Kwiatkowskiej "albowiem prysły zmysły", ci którzy chcieli się zachwycać premierem Tuskiem w Europie rozczarowali się - powiedział Joachim Brudziński, dodając, że szczyt był "kompromitacją" byłego szefa polskiego rządu.

Europoseł PSL Jarosław Kalinowski podkreślał, że obecność Petra Poroszenki w Brukseli nie była konieczna, ponieważ prezydent Ukrainy występował w Sejmie. Były szef ludowców zaznaczył, że najważniejsza decyzja unijnego szczytu, to fundusz na rzecz inwestycji. Jak ocenił, projekt szefa Komisji Europejskiej Jean Claude'a Junckera jest kluczowy na kolejne 5 lat. Ponad 300 miliardów euro inwestycji, to ma być ten podstawowy instrument w walce z bezrobociem, zwłaszcza wśród młodych - uważa eurodeputowany PSL.

Włodzimierz Czarzasty z SLD przekonywał, że trudno oceniać przewodnictwo Donalda Tuska tylko po jednym szczycie. Pierwsze koty za płoty - stwierdził szef mazowieckiego SLD.

Zdaniem Włodzimierza Czarzastego, nie ma znaczenia długość trwania obrad europejskich przywódców. Ważne jest to, że plan Junckera został przedstawiony - dodał.

Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski argumentował, że rola Donalda Tuska na unijnych szczytach nie jest wiodąca. Jak mówił, były premier to "nie autor, ale animator", a postanowienia szczytu to decyzja wszystkich państw. Musi się liczyć z Francją, Niemcami i tak dalej - powiedział były europoseł. W ocenie Tadeusza Cymańskiego, w kontekście konfliktu za wschodnią granicą zaniepokojenie budzi - jak się wyraził - zrównanie w końcowym dokumencie szczytu Ukrainy i Rosji.

Barbara Nowacka z Twojego Ruchu uważa, że Unia Europejska potrzebuje więcej czasu, by trafniej sformułować plan działania wobec konfliktu na Ukrainie. Może lepiej, że nie podejmuje przedwczesnych działań i nie rzuca zbyt mocnych słów, bo niestety Ukraina nie jest jeszcze do wielu rzeczy gotowa - zaznaczyła Barbara Nowacka.

W ocenie doradcy prezydenta Henryka Wujca, na pochwałę zasługuje "dynamiczny styl", w jakim Donald Tusk przeprowadził szczyt Rady Europejskiej. To dobrze, że Tusk pokazał inny, taki menedżerski styl, sprawy trzeba załatwiać, a nie bez przerwy dyskutować - powiedział Henryk Wujec.

Donald Tusk objął obowiązki szefa Rady Europejskiej z początkiem grudnia. Jednym z jego głównych obowiązków jest przewodniczenie szczytom Rady, a także reprezentowanie Unii na zewnątrz.