W czwartek rusza kolejny etap wyboru unijnej prokurator, która będzie badała nadużycia w wydawaniu funduszy UE i przestępstwa związane z VAT. Przeciw jest jej rodzimy kraj, Rumunia.
Rumunka Laura Codruţa Kövesi jest typowana na stanowisko szefa Urzędu Prokuratury Europejskiej (EPPO). To instytucja powołana na mocy traktatu lizbońskiego w ramach procedury ściślejszej współpracy przez 20 państw Wspólnoty. Agencja rozpocznie działalność w przyszłym roku, a jej głównym zadaniem będzie prowadzenie dochodzeń w sprawach przestępstw przeciwko budżetowi UE i transgranicznych oszustw VAT-owskich, których wartość przekracza 10 mln euro. W czwartek decyzję w jej sprawie podejmie Rada UE we współpracy z przewodniczącym komisji LIBE (Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych) Parlamentu Europejskiego.
Kövesi to znienawidzona przez rządzących Rumunią postkomunistów z Partii Socjaldemokratycznej (PSD) była prokurator generalna i szefowa Krajowej Dyrekcji Antykorupcyjnej (DNA). Władze w Bukareszcie robiły wszystko, by storpedować jej kandydaturę, mimo że stanowisko szefa EPPO jest prestiżowe i wiąże się z realną władzą. Co więcej, Rumunia jest jednym z głównych beneficjentów unijnych funduszy.
Kövesi to drugi tak oczywisty przypadek działania rządu przeciw kandydatowi z własnego kraju. Do tej pory specjalizowała się w tym Polska, która bojkotowała starania o reelekcję na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Ostatecznie w gronie 28 państw UE przeciw jego reelekcji była jedynie Warszawa. Z byłą szefową DNA jest podobnie. Jako jeden z najskuteczniejszych prokuratorów walczących z korupcją w Rumunii cieszy się ona w Brukseli ogromną popularnością. W ubiegłotygodniowym głosowaniu w komisji LIBE zdobyła 26 głosów i pokonała kandydatów z Francji (François Bohnerta – 22 głosy) i Niemiec (Andrés Rittera – 1 głos). Podobnie jak w przypadku Tuska, Kövesi w prasie rumuńskiej została jednak przedstawiona jako figurantka Angeli Merkel. Taką tezę stawia m.in. w swoim poniedziałkowym komentarzu dziennik ”România Liberă„. Według gazety Niemiec Ritter został wystawiony przez Berlin jedynie jako statysta, który miał pozorować pluralizm.
Rumuńskie elity polityczne zarzucają Kövesi budowanie państwa równoległego, czyli pozakonstytucyjnej, niejawnej struktury składającej się z wpływowych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości i antykorupcyjnej służby specjalnej (DNA). Państwo równoległe jest w mediach sprzyjających rządzącym postkomunistom odpowiednikiem polskiej nadzwyczajnej kasty.
‒ Obawiam się, że usłyszą państwo o mnie wiele złego (w domyśle od przedstawicieli rumuńskich władz – red.). Ja sama nie mam nic do ukrycia – zapewniała deputowanych Parlamentu Europejskiego Rumunka.
Jej zwolennicy przekonują, że nienawiść do Kövesi wynika z jej absolutnej niesterowalności. Przypominają, że pełniąc swój urząd, postawiła w stan oskarżenia m.in. byłego premiera Victora Pontę i brata byłego prezydenta Traiana Băsescu, którzy powołali ją na stanowisko szefowej Krajowej Dyrekcji Antykorupcyjnej (DNA). Za kraty trafił również były premier Adrian Năstase, który pod dyktando Brukseli pisał ustawę o DNA. Kövesi zagroziła również obecnemu liderowi Partii Socjaldemokratycznej, rządzącemu z tylnego siedzenia Rumunią Liviu Dragnei.
EPPO powołało 20 państw. Obecnie agencję tworzą 22 kraje. Poza są Polska, Węgry, Szwecja, Dania i Irlandia, które w każdym momencie mogą się do niej przyłączyć. W przyszłości planuje się rozszerzenie zakresu obowiązków prokuratury o przestępstwa związane z działalnością terrorystyczną.