Bieda, bezrobocie, perspektywy życia młodych - zgodnie z oficjalną instrukcją PO, tych tematów kandydaci do Parlamentu Europejskiego mają nie poruszać.

Zmiana retoryki Donalda Tuska była zaskoczeniem dla działaczy PO. Do tej pory agresywny język ws. Ukrainy i działań Rosji, na konwencji w Sopocie został zastąpiony delikatniejszym. Nikt nawet nie marzy o takim sukcesie jak pięć lat temu (50 proc. głosów), ale większość działaczy liczy na nieduże – ale jednak – zwycięstwo nad PiS - pisze 'Nasz Dziennik".

"Dostaliśmy wyraźny sygnał podczas rozmów z ludźmi z naszego sztabu wyborczego, że w kampanii mamy unikać kwestii socjalnych. Sporo nas nauczyła sprawa protestu rodziców dzieci niepełnosprawnych w Sejmie i mamy nie dać się wciągać w dyskusje na temat biedy, bezrobocia, sytuacji młodych ludzi w Polsce. To nam na pewno nie przysporzy głosów. W kampanii mamy koncentrować się za to na kwestiach związanych właśnie z Ukrainą, z integracją europejską, budowaniem silnej Unii Europejskiej. Takie tematy są bezpieczniejsze" – relacjonuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej.

Politycy PO nie są zadowoleni z obecności na listach wyborczych Michała Kamińskiego i Jacka Rostowskiego. Tego pierwszego nazywają "spadochroniarzem", a drugi jest "symbolem błędów w polityce gospodarczej popełnionych przez rząd Donalda Tuska".