Obecność czterech dużych generatorów prądu na dachu budynku była przyczyną katastrofy budowlanej w Bangladeszu. W ubiegłotygodniowej tragedii zginęło co najmniej 500 osób. Dziś spod gruzów zawalonego budynku wydobyto kolejnych 20 ciał. Ponad 100 osób nadal uznawanych jest za zaginione.

W zawalonym budynku swoją siedzibę miało kilka fabryk odzieży. Nie wiadomo, ile dokładnie osób przebywało w wysokościowcu, gdy doszło do katastrofy.

Jak powiedział agencji AFP przedstawiciel ministerstwa spraw wewnętrznych, obecność czterech generatorów na dachu obiektu była ewidentnym złamaniem zasad bezpieczeństwa. Uruchomione urządzeń po odcięciu prądu spowodowało wibracje, które wraz z drganiem tysięcy maszyn do szycia przyczyniły się do tragedii - powiedział urzędnik bangladeskiego MSW.

Zakłady zatrudniały ponad trzy tysiące osób. Niespełna dwa i pół tysiąca z nich udało się uratować.

W związku z katastrofą, w stolicy kraju, Dhace, prawie codziennie odbywają się masowe protesty. Ich uczestnicy domagają się poprawy warunków pracy, a także kary śmierci dla właściciela budynku. Został on zatrzymany w niedzielę podczas próby przekroczenia granicy z Indiami. Poza nim aresztowano jeszcze osiem innych osób.