U wybrzeży Korei Południowej nurkom udało się po raz pierwszy wpłynąć do wraku promu, który zatonął we środę. Trwa wydobywanie ciał pasażerów tragicznego rejsu. Ostatni bilans to 56 ofiar śmiertelnych i 246 zaginionych.

Członkowie rodzin pasażerów południowokoreańskiego promu rano starli się z policją. Około stu osób zebrało się w pobliżu mostu łączącego wyspę Jindo, skąd koordynowana jest operacja poszukiwawcza z kontynentalną częścią Korei. Członkowie rodzin zamierzali przemaszerować do Seulu i tam zorganizować protest przeciwko - ich zdaniem - opieszałej akcji ratowniczej. Marsz został zablokowany przez policję.

Dziś płetwonurkom udało się w końcu przedostać do wnętrza zatopionego promu. Trwa wydobywanie ciał pasażerów. Większość z nich to uczniowie szkoły średniej, którzy na zmierzali na wypoczynek na wyspie Czedżu. Rozpoczęły się też pogrzeby ofiar katastrofy.

Zatonięcie promu to największa tego typu tragedia w Korei Południowej od 20 lat.